Crawling Death – Tarki

(5 kwietnia 2009, napisał: Prezes)


Crawling Death – Tarki

Rybnickiego Crawling Death nie mogło tutaj zabraknąć z jednej prostej przyczyny. Ich debiutancka płyta „New Murder Art” jest mówiąc krótko zajebiście dobra. Tak się powinno grać prawdziwy death metal! Z ogniem, siarą, ale również z pasją. Na kilka moich pytań odpowiadał Tarki, który w zespole odpowiada za bębnienie.

‘Pochwa’ stary! Całować się po tyłkach na dzień dobry nie będziemy tylko od razu zaczniemy z grubej rury… Powiedz no mi tu szybko jak teraz wygląda skład Crawling Death i na ile jest stabilny. Z tego co wiem to ostatnio były jakieś roszady na pozycji wokalisty…

Siemano! Jak to tak bez gry wstępnej? Nie lubię tak na sucho:P. Dobra, dobra, hehe. No fakt, trochę czasu mineło od naszej ostatniej pogawędki z tobą, przeszło dwa lata. Wtedy odpowiadaliśmy wspólnie z Muflonem, no ale jego już w składzie nie ma. Na jego miejsce, w czasie sesji nagraniowej „New…” wskoczył Maryj. Nic więcej Ci o nim nie powiem, bo wcześniej chyba nie udzielał się za bardzo, o ile dobrze pamiętam miał krótki epizod z Deneb? Od tego czasu nastąpiła jeszcze jedna zmiana, a konkretnie etat wiosłowego, po castingu na miarę super produkcji porno obsadził Azar. Reszte składu uzupełnia Krychu na drugiej gitarze, Kawior na basie i ja za beczkami.
Wszystko trybi jak należy, więc jeżeli ktoś się nie nawróci nie przewiduje zmian.

Od premiery waszego debiutanckiego materiału minęło ledwie kilka miesięcy, ale pewnie już niejeden domorosły pisarz wypluwał peany na waszą cześć na różnych forach/zinach internetowych. Potwierdź zatem moje przypuszczenia i powiedz jak bardzo was wszyscy kochają…

Hehe, najbardziej korzysta na tym Krychu, dostaje co najmniej dziesięć ofert matrymonialnych od podstarzałych panów z całej okolicy, a on lubi takie klimaty :P. A na poważnie, to po części to co napisałeś jest prawdą, ale zdarzają się też średnie recenzje, takie 5/10, ostatnio taką ocenę dostaliśmy z duńskiego zina. Ogólnie nie schodzą poniżej tego dst, więc jesteśmy w miarę zadowoleni. Seba też nie narzeka, mówił, że płyty rozchodzą się całkiem dobrze. Jedyne czego żałujemy, to to, że zrobiliśmy tylko 500 kopii płyty, a nie 1000.

Czyli ten nasz rodzimy underek, na którego wszyscy wokoło tak narzekają, nie jest aż taki tragiczny, skoro problemem jest dla was za niski nakład…

No wiesz, nie wiem jak tam u innych kapel czy narzekają, czy nie, bo z wszystkimi się nie znamy, mogę powiedzieć tylko tyle, że my nie mamy za bardzo na co narzekać, a nasza płytka rozchodzi się w tempie jakiego się nie spodziewaliśmy, więc kto chce się jeszcze załapać, musi się śpieszyć.
A co do undergroundu, to chyba jest coraz lepiej! Wychodzą coraz ciekawsze pozycje, stara gwardia trzyma się mocno, a nowe projekty też rosną w siłę. Istnieje dużo zinów, portali zainteresowanych sprawą, powstają coraz to nowe labele, imprez i koncertów/koncercików też jest niemało, więc myślę, że sprawa rozwija całkiem nieźle.

Szczerze mówiąc ja po „New Murder Art” nie spodziewałem się aż tak śmiercionośnej dawki łomotu. Przyznać trzeba, że od czasów „Excremental Vomit” popełniliście spory krok naprzód, tak instrumentalnie, jak i kompozytorsko…

Wielkie dzięki! Nie próżnowaliśmy przez ten czas, jaki dzielił „Excremental…” i „New…”, to fakt. Od dłuższego czasu inwestujemy też konkretną kasę w sprzęt, co chyba słychać. Oczywiście żaden z nas nie osiada na laurach, cały czas ćwiczymy i jak tylko jest kasa, to dokupujemy jakieś pierdołki. Ważnym czynnikiem jest też to, że każdy z nas, obok Crawling Death, udziela się w innych zespołach, gra z innymi muzykami, obcuje z inna muzyką. Jak przypominam sobie jak grałem przed dołączeniem do The Odours, to wydaje mi się to być idealnym przykładem na moja wcześniejszą tezę. Oprócz tego sami „napędzamy” się do ćwiczenia, jak coś komuś nie pasuje mówi to otwarcie, stary, to poćwicz tak i tak, a będzie lepiej. I taki układ zajebiście mi odpowiada!

Skoro już zahaczyliśmy o wasze pierwsze demo to powiedz mi jak dzisiaj zapatrujesz się na tamte trzy kawałki?

Wiesz, kiedy zaczynaliśmy nagrywać „Excremantal…” w 2004 roku nie mieliśmy praktycznie żadnego doświadczenia studyjnego, a koncertować dopiero co zaczynaliśmy z Crawling Death. Cały czas mówiliśmy sobie, że lepiej poczekać z nagrywaniem, z niczym się nie śpieszyć, ale z drugiej strony wiedzieliśmy, że praktycznie nie mamy żadnych osiągnięć od 2001 roku, kiedy to założyłem z Toporem Crawling. W ogóle podjęcie decyzji o wejściu do studia to był jeden wielki spontan. Pamiętam, że na którąś próbę wpadł Harnś z Moulded Flesh, pogadaliśmy sobie wszyscy, opowiedzieliśmy mu naszą sytuację, po czym on wszystko skwitował: „chłopaki, nie pierdolcie, zróbcie se ściepe po 50zł i zróbcie se próbę w takim okolicznym studio”. No i tak zrobiliśmy;)
Jeżeli chodzi o nasze zadowolenie z tego dema, to jest ono co najwyżej średnie, jednak riffy są całkiem niezłe, gdyby nagrać to jeszcze raz, „ubrać” w lepsze brzmienie i mając tyle doświadczenia studyjnego ile mamy teraz, myśle, że wyszedłby z tego całkiem miły oldhschoolowy death.
Jednak co by nie powiedzieć o tym demosie, to z perspektywy czasu wydaje mi się, że to był ten krok milowy w historii Crawling. Od tego momentu wszystko się zaczęło;)

Demo „Excremental Vomit” zostało również zamieszczone na taśmie jako split z The Odours i Rising Fetus, wypuszczony przez nieistniejącą już częstochowską Metalrulez Prod. Lubisz tego typu kasetowe wydawnictwa? Mam wrażenie, że taśmy przeżywają teraz swego rodzaju renesans, zupełnie jak winyle kilka lat temu…

Trafiłeś tu w samo sedno! Jestem maniakiem starych i ogólnie kaset! Zbieram różne stare wydania klasyków, a całą dyskografie jaką mam, praktycznie mam na kasetach. Jedyny cd player jaki mam w pokoju, to ten w komputerze, którego i tak rzadko używam. Wydaje mi się, że to jak ze starymi klasykami motoryzacji – wszyscy się podniecają widząc jakaś starą zajebistą brykę. Mi kasety kojarzą się z akurat motywami, kiedy mój brat jak był jeszcze szczylem to na jakimś starym kasprzaku, albo innym jamniku słuchał kaset AC/DC, które kupił od starszego kuzyna za pre groszy. Później ja od niego odkupiłem prawie całą dyskografię AC/DC za 50zł, niektóre kasety są jeszcze wydane przez Barona albo Megaton. Mam do nich zajebisty sentyment. Ostatnio wymieniłem się z kumplem, za worek starych kaset dałem mu jakiś singiel Iron Maiden na płycie, hehe
Kiedy dowiedziałem się nasz pierwszy demos będzie wydany na splicie, byłem cholernie zadowolony, a kiedy okazało się, że będzie na kasecie, byłem prawie wniebo(piekło)wzięty!

No stary, skoro z ciebie taki maniak kaset to musimy ustawić się na jakąś wymianę, bo sam mam tego dość pokaźny zbiorek;) Pochwal się jakimiś wyjątkowymi perełkami w twojej kolekcji…

Spoko, jestem jak najbardziej za;). Niestety oficjalnie nie mogę mówić co tam mam za Perełki, bo boję się napadów na mój dom, hehe

Nie da się chyba ukryć, że amerykańska szkoła death metalu ma dziś na waszą twórczość największy wpływ. Gdyby mi nie było szkoda, to dałbym sobie jaja obciąć, że macie w domach ołtarzyki poświecone Hate Eternal i Morbid Angel. Popraw mnie jeśli się mylę hehe…

No wiesz, centralnym punktem mojego pokoju jest barek, hehe. U Krzysia plakaty Jenny Jameson zajmują najważniejsze miejsce, hehe. A wracając do tematu, to hmmm, każdy z nas lubi coś innego i w czymś innym się specjalizuje. I to akurat mi się podoba, że w pewnym sensie uzupełniamy się nawzajem, np. Azar jest typem gitarzysty-shreddera, Kysio z kolei specjalizuje się w wolniejszych, melodyjnych solówkach. Bardzo podobają mi się pomysły Kawiora na linie basu, które nie są w ogóle death metalowe, wręcz bluesowe, co moim zdaniem dodaje zajebistego drive’u tej muzie i świetnie współgrają z bembnami. Natomiast ja uważam, że w prostocie (ale nie w prymitywiźmie, żeby nie było niedopowiedzeń, hehe) tkwi siła i takie staram się robić partie garów.
A jeżeli chodzi o faworytów? Hmmm, chyba ciężko będzie wyłonić tego największego, ogólnie czerpiemy z wszystkiego po trochu.

Tak a propos to który z ‘Amerykańskich Bogów”, twoim zdaniem, trzyma się w tej chwili najlepiej? Nie miałem jeszcze okazji słyszeć najnowszego albumu Eternali, „Fury & Flames”, ale słyszałem nienajlepsze opinie na jego temat…

I ode mnie też usłyszysz taką opinię… Rozumiem, ekstremalne granie, ale to już przesada. Już sam zastanawiam się o co w tym wszystkim chodzi. O bicie rekordów prędkości? Ile Roddy (wydaje mi się, że na „Fury & Flames” on jeszcze nagrywał gary, ale mogę się mylić) wypoci litrów potu na koncercie, albo ile kg schudnie w czasie 1,5 godzinnego setu? A gdzie w tym wszystkim miejsce dla muzyki? Ten album jedna to wielka, nieustająca sieczka, praktycznie ciężko wychwycić co ten Orang(R)utan gra, hehe.
Ogólnie mam takie wrażenie, że z tym starym, poczciwym defiorkiem zza dużej wody dzieją się dziwne rzeczy. Lansowane są takie kapele typu death-core, co mnie osobiście przyprawia o mdłości, to normalnie bezczeszczenie tego stylu! A ci „bogowie” powoli zjadają swoje ogony (pewnie wielu mnie zabije za te słowa, hehe), a ja już nie pamiętam kiedy jakaś nowość z USA mnie zainteresowała. Np. mam wrażenie, że Cannibale od kilku płyt nie mają kompletnie pomysłów co zagrać, wszystko jest takie samo, a i pałker też już powoli nie daje rady (z całym szacunkiem dla niego i tej kapeli, bo to co kiedyś robili z Krzysiem, to były cudeńka). Z Eternalami sprawę już pare linijek wyżej opisałem, z Deicidem wiadomo jakie cyrki się dzieją, a nowej płyty Obitychwarów nie miałem okazji posłuchać, a nawet nie wiem, czy już wyszła (ostatnio nie mam czasu śledzić wszystkich newsów na Vivie, hehe). Dlatego z USA wole słuchać tych starszych/starych dokonań. Oprócz tego widzę, że polskii death metal to już powoli oddzielny nurt i to mi się podoba i akurat ja w to celuje.

Wróćmy jednak do waszego debiutanckiego krążka… „New Murder Art” wydany został przez młodą wytwórnię Let Them Come Prod. Zgaduję, że umowa została zawarta w jakimś barze po koncercie, bo wiem, że z Sebą znacie się nie od dziś, mam rację?

Hehe, kolejny strzał w dziesiątke! Dokładnie tak było, że spotkaliśmy się kiedyś z Sebą na koncercie na wiosce niedaleko Rybnika. Już wcześniej wiedziałem, że Seba konkretnie kombinuje nad swoim labelem, miał już wtedy wydany pierweszy split… I tak od słowa do słowa, przy niejednym kufelku jasnego pełnego obgadałem z Seba sprawę. Później pogadałem z chłopakami ze składu, żaden nie miał jakichkolwiek problemów, a reszta to już tylko formalności, hehe…

Brzmienie uzyskane w No Fear Rec. to moim skromnym zdaniem poezja… Powiedz kilka słów na temat tego miejsca, bo to chyba jeszcze mało znane studio w naszym regionie. Gdzie jest, ile kosztuje i czy można tam popić z realizatorem hehe?

O w morde! Dzięki, że mi przypomniałeś! Musze kupić pare flaszek, bo jeszcze nie zdążyliśmy z Leonem „ochrzcić” płytki.
Jeszcze raz dzięki za miłe słowa pod adresem ‘New…”. Długo siedzieliśmy nad realizacją tego brzmienia i ogólnie nad produkcją płyty.
No Fear Records to stosunkowo młode studio założone przez Leona, pałkera Deneb i Pro-Creation, gościa, który w sposób bezpośredni ma styczność z muzą, więc wie o co w tym wszystkim chodzi. Jeżeli chodzi o sprzęt, to jest w czym wybierać, każdy muzyk będzie zadowolony! Z tego co wiem, to Leon cały czas ulepsza swoje studio, więc już w niedalekiej przyszłości może to być studio wysokiej klasy. Co najważniejsze, Leon nie zdziera kasy z ludzi, którzy u niego nagrywają. Jeżeli dobrze pamiętam, to są dwa sposoby płatności za nagrywanie – od minuty nagranego materiału, albo określona stawka od jednego kawałka, co znaczy, że można siedzieć w studiu nieokreślony czas, tak długo aż wszyscy będą zadowoleni z efektu końcowego. Studio jest w prywatnym domu Leona, w spokojnej dzielnicy niedaleko centrum Rybnika, zajmuje cały parter, jest kibel, dostęp do herbaty, kawy, no i co najważniejsze za płotem jest bar, hehe.
Osobiście bardzo polecam to studio, za niewielką kasę, można nagrać naprawdę porządny materiał.

Jak wygląda promocja tego krążka? Domyślam się, że na jesień planujecie całą masę koncertów?

Dokładnie! Jak na razie wysyłaniem w 95% zajmuje się Seba, my też troszeczkę wysyłamy. Muszę przyznać, że Seba podszedł bardzo poważnie do sprawy. Jest dużo recenzji, praktycznie z całego świata, reklamy są na prawie każdym portalu poświęconym tym sprawom i w życiu nie udzieliłem tylu wywiadów w tak krótkim czasie, hehe. Szacun!
Na razie czekamy aż Azar wróci z zagrabanicy, robimy jakieś 2 próby i zaczynamy grać na żywo, gdzie się tylko da. Jak na razie zagraliśmy jeden kontrolny koncert w tym składzie i z nowym materiałem i musze przyznać, że wszystko chodzi jak należy, a i nowy stuff idealnie nadaje się do grania na żywo.
Seba niedawno wspominał o jakiejś mini trasce, więc kto wie… Trzymaj kciuki! Ja już nie mogę się doczekać aż wyskoczymy na dechy, zresztą reszta chłopaków też!

Z tego co pamiętam to zawsze byliście bardzo aktywni koncertowo. Jakieś dwa lata temu praktycznie co łikend graliście w towarzystwie The Odours, Uziel lub Deneb (raz nawet gościliśmy was w Pszczynie). Czy jest szansa, żeby taki skład znowu głośno namieszał w śląskich piwodajniach?

To były piękne czasy, kiedy je wspominamy to aż łezka w oku się kręci, hehe. Mieliśmy tyle przezabawnych przygód, że nie sposób je wszystkie zliczyć.
Wiesz, gdyby padła konkretna propozycja, to myślę, że nie byłoby żadnych przeciwwskazań, tym bardziej, że z ww kapel wszyscy się znamy, więc atmosfera byłaby zawsze w cholerę pozytywna;). Myślę, że już niedługo się okaże kto i z kim podpisze „umowy” koncertowe. Ja nie mam nic przeciwko takiemu składowi na każdym koncercie. Dobra zabawa i świetne koncerty gwarantowane na 100%.

Jak już wcześniej ustaliliśmy koncertujecie dość sporo i z niejednej knajpy piwo już piliście. Jakie są twoim zdaniem najlepsze śląskie kluby, prezentujące brutalną muzę?

Niestety nie mieliśmy okazji grać we wszystkich knajpach, ale ciepło wspominamy Kamienną w Katowicach. Kiedyś nawet pojechaliśmy tam na piwko, ale okazało się, że knajpa została przeniesiona w inne miejsce i niestety nie udało się jej nam znaleźć. Oprócz tego zajebistą inicjatywą była organizacja przez Was „Night of Destruction”. Miejscówa moim zdaniem była idealna, gdyby tylko postarać się o jakieś nagłośnienie z powodzeniem można by ciągnąć tą imprezę dłużej (popraw mnie, jeśli się mylę, bo nie wiem czy było więcej odsłon tej imprezy)(na razie nie było, ale może już niedługo – przyp. Prez.).
Tawerna w Tychach to też bardzo fajne miejsce, ludzie tam są po prostu szaleni! Dobra zabawa gwarantowana. W Opolu jest pub Garaż, mają tam cykliczną imprezę „Armageddon Friday”, nie mieliśmy jeszcze okazji tam grać, ale zabraliśmy się z Kawiorem jako osoby towarzyszące z ekipą Deneb. Na jesieni na pewno tam zamłócimy, bo organizator już wcześniej dzwonił do mnie z propozycją koncertu, ale akurat byliśmy zajęci nagrywaniem płytki.
Niestety zazwyczaj przychodzi nam grać w małych pomieszczeniach, ale nie ma co narzekać, ważne, żeby była dobra zabawa!

Na koniec powiedz mi jeszcze co dzieje się z The Odours, bo czekam na wasz kolejny materiał i doczekać się nie mogę… Mam nadzieję, że Śmierdziele jeszcze działają?

Hmmm, z Wodorami sprawa wygląda tak, że już od początku roku gary, gitary i chyba też bas są nagrane, czekamy na zrobienie świń, jest na to pewna koncepcja, ale nie mogę powiedzieć jaka, bo to tajemnica, hehe. Kiedy to wszystko ruszy, to trudno powiedzieć, Arek ma teraz dużo spraw na głowie, urodził mu się drugi synek (gratulacje!) (ode mnie też;) – przyp. Prez.) i ma jeszcze w cholerę innych zajęć, obowiązki w innych kapelach spychają Wodorów niestety na drugi plan. Ale jak tylko wszystko będzie miał pozałatwiane, to na pewno zaczniemy coś działać. Sam na to liczę, bo bembnienie w Wodorach to dla mnie zajebista radocha, grając koncerty mam na mordzie banan od ucha do ucha, hehe.

OK., to by było chyba wszystko… Pożegnaj się ładnie, zachęć do kupna płyty albo podaj numer telefonu do Krycha, by podstarzali panowie nie musieli szukać po ofertach matrymonialnych… Mówiąc krótko… końcówka należy do ciebie!

Dzięki za zainteresowanie Crawling Death i za miły wywiadzik, cieszymy się, że płytka się podoba, spieszcie się z kupnem, bo jest coraz mniej sztuk;).
Do zobaczenia kiedyś na koncertach mam nadzieję.
Uwaga, podaje numer od Krycha (nie odpowiada na smsy): 503318… hehe
Pozdro! \m/

divider

polecamy

Pincer Consortium – Geminus Schism Ironbound – Serpent’s Kiss Königreichssaal – Psalmen’o’delirium Meat Spreader – Mental Disease Transmitted by Radioactive Fear
divider

imprezy

Grima w Krakowie – Nightside Tour 2025 Sólstafir ponownie w Polsce – koncert w Hype Parku Imperial Age w Krakowie – symfoniczny metal w Klubie Gwarek Esprit D’Air – koncert w Klubie Studio Machine Head i Fear Factory w Katowicach Katatonia w Warszawie – koncert w Progresji Kierunek: Północ – Taake i goście na trzech koncertach w Polsce Death Confession 1349 i ich goście w Krakowie Unholy Blood Fest IV – Toruń Wizjonerzy z Blood Incantation wystąpią w Warszawie i Krakowie! The Unholy Trinity Tour 2025
divider

patronujemy

Trzecia płyta ATERRA Narodowy spis zespołów – Artur Sobiela, Tomasz Sikora Premiera albumu „Szczodre Gody” Velesar NEAGHI – Whispers of Wings Taranis „Obscurity” ROCK N’SFERA 5 ATERRA – AV CULTIST ‚Chants of Sublimation’ Trichomes – Omnipresent Creation
divider

współpracujemy

Deformeathing Prod. Sklep Stronghold VooDoo Club MORBID CHAPEL RECORDS Wydawnictwo Muzyczne Pscho SelfMadeGod Godz Ov War
divider

koncerty