Vader – And Blood Was Shed In Warsaw
(4 listopada 2007, napisał: Jacek Walewski)
W tym razem Vader zamiast wydania EP’ki, co zawsze następowało po ukazaniu się w roku poprzednim longplaya, zaproponował swoim fanom DVD. A że Peterowi i spółce trudno odmówić "And Blood Was Shed In Warsaw" już kilka dni po premierze zdobiło moją półkę z płytami. Główną atrakcją wydawnictwa jest oczywiście koncert, zarejestrowany w warszawskiej Stodole 12 lutego 2007 r. Jaki jest Vader na żywo nie muszę chyba nikomu tłumaczyć. Pełny profesjonalizm i zaangażowanie członków zespołu tłumaczy czemu zawdzięczają swój sukces i status na krajowej oraz zagranicznej scenie. Choć, jak podejrzewam, muzycy, grając koncerty z taką częstotliwością jaką grają, muszą już na pewno czuć pewien przesyt – nie dają jednak tego po sobie poznać. Ba, nadal potrafią „bawić się” swoim materiałem – a to zmieniając solówkę czy przyspieszając utwór w stosunku do wersji oryginalnej (vide "Silent Empire" wykonane w wręcz grindowym tempie). Setlista to już kwestia bardziej kontrowersyjna. Fani wychowani na "Ultimate Incantation" będą z pewnością narzekać, że pierwszą płytę grupy reprezentuje tylko "Dark Age". Mnie osobiście brakuje "Reborn in Flames", "Xeper", "Choices" czy rewelacyjnego "The Book" z ostatniego krążka. "And Blood Was…" uświadomiło mi jak pokaźną liczbę hitów Vader ma w swojej dyskografii… Jedynym minusem koncertu jest tylko publiczność, która – w przeciwieństwie do muzyków – nie daje z siebie chyba wszystkiego i w większości przypadków po prostu stoi. Ech, gdzie się podziały, wspominane ostatnio przy piwie przez mojego starszego kolegę, czasy, gdy podczas występu Sepultury na jednej z pierwszych Metalmanii pod sceną szalała ponoć cała publika… Dużą frajdą dla niektórych mogą okazać się także dodatki. Zwłaszcza klipy do "Sword Of Wicher" i "Helleluyah (God is Dead)". Oglądając je i przypominając sobie poprzednie obrazki grupy można dojść do wniosku, że dopiero teraz zespół pozwolił sobie na nakręcenie w pełni profesjonalnych teledysków. Szczególnie "Helleluyah (God is Dead)" to świetny metalowy klip, który śmiało można by puścić w TV zaraz po "God of Emptiness" pewnych bogów death metalu. W dodatkach mamy jeszcze takie standardy jak: historię i dyskografię zespołu, tapety na pulpit i wywiad z Peterem, który niestety, dla nikogo śledzącego poczynania grupy, specjalnie odkrywczy raczej nie będzie. "And Blood Was…" jest już trzecim DVD w dyskografii Vadera. Czy najlepszym? Na pewno najstaranniej przygotowanym i wartym polecenia nie tylko fanom, ale także osobom, które o Vader na razie tylko słyszały.
Ocena: 9/10