V/A – Holy-er Than Thou 9
(3 listopada 2007, napisał: Prezes)
Bez zbędnych wstępów… Ta płytka to prezentacja kapel, znajdujących się pod skrzydłami Holy Records. Zespołów jest pięć i każdy z nich ma do dyspozycji po dwa utwory. Jedziemy wiec po kolei… Na pierwszy ogień idzie zespół o jakże dźwięcznej nazwie Ufych Sormeer (nieźle, nie?). Szczerze powiedziawszy na takie coś nie byłem przygotowany. Melodyjny, wesoły, optymistyczny wręcz heavy metal. To takie coś w ogóle istnieje? A jednak! Przyjemne gitarki, miękki głos wokalisty, wypolerowane brzmienie… Coś jakby taki ugrzeczniony Helloween albo Gamma Ray. W drugim kawałku pojawia się mała zabawa wokalami (jakieś przestery i nawet trochę agresywnych krzyków) i nieco elektroniki. Nawet fajna, łatwo wchodząca muzyczka, ale dzisiaj jakoś nie mam ochoty na takie plumkanie, lecę więc dalej… Kolejny zespół to Rajna. Słyszeliście? Ja też nie… I w sumie nie dziwota, bo ich muza z metalem ma tyle wspólnego, co Vital Remains z kolendami. Jakieś takie spokojne, melancholijne smęcenie do spania/medytowania/wydalania… Nawet nie wiem jak to określić. Trochę elektroniki, trochę jakichś klasycznych czy nawet etnicznych instrumentów i łagodny, kojący kobiecy głos. W drugim kawałku jest już jakby trochę żwawiej – pojawia się pianino, perkusja i nawet ciężka gitara. Coś mi się wydaje, że cały album Rajna mógłby znaleźć miejsce w moim odtwarzaczu, ale raczej tylko od święta, jako kojąca uszy odskocznia od ekstremalnych dźwięków. Kawałki piąty i szósty na tej płycie należą do Mistaken Element. Nareszcie robi się trochę konkretniej, bo już zaczynałem przysypiać… Dwa kawałki solidnego, nowoczesnego i świeżo brzmiącego połączenia death i thrash metalu. Fajne riffy, nieco pokręcone tempa, dobrze pracujący bas, agresywny wokal i trochę czystego śpiewania w refrenach. Naprawdę fajnie to brzmi, chętnie obczaiłbym całość. Jakoś ostatnio Francuzi brylują w tego rodzaju graniu. OK, następny w kolejce jest Tyrant. Nazwa brzmi jakoś znajomo, ale może dlatego, że zespołów o tej nazwie było już dość sporo. Ten opisywany tutaj, to japoński symfoniczny black metal. Szczerze mówiąc ani mnie ta ich muzyka ziębi, ani grzeje. Ot, takie typowe black metalowe granie z dużą dawką klawiszy, coś na modłę Cradle Of Filth. Jak dla mnie jest aż za przeciętnie… Na samym końcu tego promocyjnego krążka pojawia się jedyny zespół, który już wcześniej słyszałem (a nawet widziałem na żywo), izraelski Orphaned Land. Ostatnio było o nich dość głośno, raz z racji ich egzotycznego pochodzenia, a dwa z powodu ich nieszablonowej muzyki. Bo co by nie mówić to łączenie metalu z elementami kultury Bliskiego Wschodu nie zdarza się często. Jeżeli ktoś lubi tego typu klimatyczne, ale nie pozbawione pazura, folkowe granie to Orphaned Land będzie jak znalazł.
Jednej oceny końcowej nie wystawiam, bo płyta jest dość zróżnicowana. Dodam jeszcze tylko, że na krążku znaleźć można także videoclipy Ufych Sormeer i Rajna, oraz wywiad z tymi ostatnimi.
Lista utworóó
Ufych Sormeer
1. Shun Loafer
2. Space Cowboys
Rajna
3. Porcelain Sky
4. Black Humanity
Mistaken Element
5. Complex Fractal
6. Incarnate To Create
Tyrant
7. Rebellion
8. Babylon, The Great
Orphaned Land
9. A Neverending Way
10. Whisper My Name When You Dream
Ocena: ?/10