PARH – Disobedience
(17 kwietnia 2025, napisał: Prezes)

Zespół PARH poznałem jeszcze przy okazji któregoś z ich pierwszych wydawnictw, jakieś 10 lat temu i już wtedy pomyślałem sobie, że to taka muzyka do picia w piwnicy, gdzie podłoga lepi się od rozlanego piwska, a ktoś w kącie bełkocze o końcu świata. Nie jest to może opis wyrafinowany, ale idealnie pasuje również do nowego albumu „Disobedience”.
To płyta, która na początku odpycha. Brzmi brudno, ciągnie się miejscami jak smar spod ciężarówki, wokale są obrzydliwe, a te wszystkie niechlujne chórki tylko potęgują poczucie, że jesteś na jakimś dźwiękowym kacu moralnym. Ale… daj temu materiałowi czas. Po paru przesłuchaniach coś zaczyna klikać. Zaczynasz łapać ten rytm, który chwieje się jak pijany typ próbujący utrzymać pion – i nagle wciąga cię ta ponura, brudna energia. Muzycznie to przede wszystkim sludge metal – taki bezlitosny, duszny, lepki – ale pod powierzchnią czai się więcej. Słychać punkowe zacięcie, czasem przebije się deathmetalowy riff, a momentami z tej brei wyłania się wręcz pijacki rock’n’roll. Nie chodzi mi tu o jakieś imprezowe granie, bardziej o podkład pod jakąś pijatykę, która idzie w dziwnym kierunku… Tempo? Głównie średnie i wolne, ale nie ma monotonii – zespół umiejętnie żongluje intensywnością. Potrafią przywalić, potrafią zwolnić, a wszystko to z dusznością i rezygnacją, której nie da się podrobić. Brzmienie jest surowe, niechlujne, ale czytelne – dokładnie takie, jakie być powinno przy takiej muzyce. Nic tu nie błyszczy, wszystko jest matowe, obtarte i nasiąknięte dymem z tanich papierosów.
Na szczególne uznanie zasługują tu wokale – odpychające krzyki, jakieś ryki wydobywające się z ciemnej bramy, a momentami dołączają się do tego koledzy od flaszki ze swoimi krzywymi chórkami. Oryginalnością to wszystko nie powala, ale też nie o to tu chodzi. W Polsce niewiele kapel gra tak brudno i bezpardonowo, i to już samo w sobie sprawia, że PARH się wyróżnia. Nie szukają nowej drogi – raczej kopią głębiej w tym samym błocie, aż znajdą coś, co się rusza i dziwnie pachnie. „Disobedience” to materiał dla tych, którzy lubią muzykę zatęchłą i surową – ale szczerą do bólu i pełną energii. To nie jest granie na jeden odsłuch. To raczej proces rozkładu, którego nie da się zatrzymać, tylko obserwować, z coraz większym niepokojem… i uznaniem.
Wyd. Mythrone Promotion, 2023
Lista utworów:
1. Despise You
2. Fall of Mankind
3. Catholic Dictatorship
4. Sometimes
5. Liars & Thieves
6. We Won’t Be Able To
7. It Is That What You Really Looking For
8. You Devil Again
9. Life Battle
10. Żagiel Ziemi
Ocena: +7/10
