So I Scream – The End of Tolerance
(15 kwietnia 2007, napisał: Prezes)

Ze wszystkich stron słychać zachwyty nad debiutem So I Scream. Wszyscy rozpływają się w pochwałach, jest pięknie i w ogóle miód cieknie strumieniami. Dlatego właśnie bałem się pierwszego przesłuchania płyty „The End Of Tolerancje”… A co jeśli mi się nie spodoba? A co jeśli nie będzie tak dobra, jak wszyscy mówią? Co jeśli moje oczekiwania w stosunku do tego tytułu będą zbyt wygórowane? W końcu jednak ciekawość zwyciężyła i włożyłem do odtwarzacza ten krążek. 50 minut później byłem już zupełnie spokojny a cała niepewność znikła niczym zimne piwo po wyczerpującym treningu. Ten album rzeczywiście jest rewelacyjny! Już dawno nie dane mi było słuchać tak dobrego debiutu płytowego. Warszawiacy żonglują mocnymi dźwiękami w taki sposób, że wprost trudno uwierzyć, że to ich pierwsza płyta. Nawet nie wiem do czego przyrównać ich muzykę. Jest po prostu kopiący dupsko, energetyczny i pełen emocji nowoczesny metal. Szybkie i agresywne (miejscami nawet ocierające się o death metal) riffy miażdżą mocą, pomysłem i wykonaniem. Wolniejsze partie podkręcają klimat w nieprawdopodobny sposób. Przy tego typu graniu bardzo łatwo popaść w smęcenie, ale So I Scream operuje spokojniejszymi motywami wręcz po mistrzowsku. Nawet przez chwilę nie ma mowy o nudzie. Praktycznie przez całe 50 minut trwania tej płyty człowiek albo macha łepetyną do ostrzejszych partii, albo kołysze się rytmicznie w takt tych spokojniejszych. Na szczególne wyróżnienie zasługuje tutaj wokalista. Tomek Mielnik, bo o nim mowa doskonale posługuje się swoim głosem, dostosowuje się zarówno do ostrych i agresywnych partii, jak i do tych spokojniejszych, melancholijnych. Gdy śpiewa czysto język angielski w jego wykonaniu brzmi bardzo naturalnie, a to nie jest takie oczywiste jeśli chodzi o krajowych wokalistów. Szczytem jest chyba wokalny duet tego gościa z jakąś panią w utworze „Imponderabilia”. Naprawdę niesamowita rzecz!
Nie ma już co słodzić, bo i tak wylałem już beczkę miodu na tą płytę. No cóż, dobre debiuty trzeba doceniać, a ten debiut jest po prostu świetny. Coś czuję, że jeśli So I Scream byliby ze Stanów to już mieliby pewna trasę koncertową u boku jakiejś większej gwiazdy, pokroju Mastodon czy The Dillinger Escape Plan…
Lista utworóó
1. One Man’s Insurrection
2. Tommy Gun
3. Narcissism
4. Imponderabilia
5. Ersatz
6. Underdog
7. ?!?
8. Besotted Children of the Modern World
9. Cheating the Life (F.U.B.A.R.)
10. Love at Last
Ocena: 9/10
