DET GAMLE – DIABOLI MANIFESTO
(5 stycznia 2025, napisał: Robert Serpent)

Słucham sobie najnowszej płyty Det Gamle i zastanawiam się jak myśli ubrać w słowa. Jest ich sporo, ale postaram się przedstawić te najbardziej potrzebne do opisania czwartej dużej płyty Det Gamle.
Zakładam, że ciężko znaleźć osoby, które będąc w jakiejś części zainteresowane polską sceną ekstremalnego metalu, nie wiedzą cóż to jest Det Gamle i kto za nim stoi. Chyba jest to niemożliwością. Sam jestem przykładem, że jakoś specjalnie nie wsłuchiwałem sie w poprzednie wydawnictwa i po prostu akceptowałem fakt istnienia tegoż zespołu, bez większych uczuć negatywnych bądź pozytywnych. Zawsze wolałem Besatt i na nim się skupiałem. To tak w skrócie i tytułem wstępu.
Otrzymałem do zrecenzowania najnowszy krążek Det Gamle i nie będę ukrywał, że byłem bardzo ciekaw co panowie zaprezentują na „Diaboli Manifesto”. Za przeproszeniem, „z boku” wyglądać to może tak, jakby starsi panowie (bez pocisku i ironii, sam taki jestem) postanowili pograć sobie dla przyjemności swojej i wypełnić lukę, ale i wielką stratę po śmierci Romana Kostrzewskiego. Wydaje się, że ten trop jest jak najbardziej trafny, ale nie do końca prawdziwy. Dlaczego? Ponieważ Det Gamle Besatt został powołany do życia wtedy, kiedy jeszcze Roman cieszył nas swoją obecnością i aktywnością. A czemu piszę, że trop jest trafny? Trzeba być głuchym, żeby nie słyszeć oczywistej inspiracji Det Gamle muzyką twórców takich utworów jak „Szarańcza”, „Śpisz jak kamień” i wielu innych. Nie da się uniknąć porównań z Katem i trzeba jasno i wyraźnie stwierdzić, że „Diaboli Manifesto” dość mocno zbliża zespół do twórczości Kata (tego z Romanem, innego nie znam i nie uznaję). Potwierdzeniem tego może być wyborne wykonanie utworu „Czas Zemsty”, który wywołał u mnie potężną „gęsią skórkę”. Ciekawym zabiegiem jest również zamieszczenie coveru Besatt pt. „Błędny Dekalog”, który pochodzi z pierwszego demo Besatt.
Generalnie oprócz dwóch wspomnianych coverów, dostajemy siedem kompozycji (w tym diaboliczny, rozpoczynający album „Te Aeternum”). Całość materiału trwa łącznie nieco ponad 41 minut. Muzycznie panowie stawiają na kompozycje utrzymane raczej w średnich i wolnych tempach, bez żadnych diabelskich prędkości. Wyjątkiem jest utwór „Czarna Eucharystia”, w którym Det Gamle wciska nieco bardziej „pedał gazu”. Paradoksalnie można stwierdzić, że „Czas Zemsty” jest doskonale wpasowany w całość materiału, co może dać obraz zawartości czwartego krążka Beldaroha i kompanów.
Wiem, że wiele słów padało w kierunku wokali na wcześniejszych wydawnictwach. Odnosząc się do tej kwestii, nie mam z nimi najmniejszego problemu. Często słychać w partiach wokalnych manierę znaną z dokonań Romana z kultowych albumów Kata. Warstwa liryczna mocno ukierunkowana na satanizm, przy czym trzeba wspomnieć, że teksty nie wywołują żadnych głupich uśmiechów, a są całkiem konkretne i napisane „z głową”. Warto również wspomnieć o interesujących, śladowych partiach orkiestralnych, jak również męskich chórach, które dopełniają obrazu diabelskości i mistycyzmu.
Nie oszukujmy się, „Diaboli Manifesto” nie wywróci do góry kołami sceny. Jest to solidny materiał, dojrzały, przemyślany, doskonale wyprodukowany i profesjonalnie odegrany. Zapewne znajdą się tacy, dla których będzie zbędny, ale jestem pewien, że wiele osób będzie w stanie nim (w jakimś stopniu) wypełnić pustkę po odejściu Romana Kostrzewskiego. Det Gamle jest w stanie uszczęśliwić wielu słuchaczy, a że Roman jest uznawany za ikonę polskiego metalu, tym bardziej warto zapoznać się z zawartością „Diaboli Manifesto”. Kata z Romanem już nie usłyszymy, ale Det Gamle podąża ścieżką, którą kroczyli twórcy płyt „sztandarów” polskiej muzyki metalowej.
Wyd. Mara Productions, 2024
Lista utworów:
1. Te Aeternum
2. Złudne piękno
3. Czarna eucharystia
4. Czas zemsty (Kat cover)
5. Zagubiony w przeznaczeniu
6. Błędny dekalog (Besatt cover)
7. Kostucha
8. Obrzęd
9. Proch
Ocena: 7/10
