HORNS – OŚWIECENIE
(29 grudnia 2024, napisał: Robert Serpent)

Miasto Zielona Góra słynie nie tylko z legend żużla pokroju Andrzeja Huszczy. Od dobrych kilku lat, co jakiś czas miasto to ukazuje światu swoje metalowe oblicze. Nazwy sobie darujmy, ponieważ każdy kto śledzi w miarę na bieżąco wydarzenia na rodzimej scenie, wie co, jak i kiedy, że tak to ujmę.
Horns po trzech latach wraca ze swoim trzecim długograjem, zatytułowanym „Oświecenie” i jeśli ktoś nie wie, to podpowiem, że myślą przewodnią albumu wcale nie jest epoka, którą przyjęto w całej XVIII-wiecznej Europie. Tym razem po Horns witki swe prężne i pracowite wyciągnął Morgul, dzięki czemu album jest sygnowany znanym wszystkim (lub prawie wszystkim) logiem Putrid Cult.
Jak wspomniałem nieco wcześniej, „Oświecenie” jest trzecim albumem zielonogórzan. Każdy szanujący się fan rodzimego black metalu z całą pewnością kojarzy nazwę, jak i również muzykę zespołu. Tak się składa, że Horns robi swoje nie będąc raczej na pierwszej lini frontu, jeśli mówimy i myślimy o polskim black metalu. Prawdopodobnie nie zmieni się to również po wydaniu „Oświecenia”. Czy to jest problem i czy ambicje muzyków sięgają wyżej? Tego nie wiem, ale umówmy się, że Horns wrócił z albumem bardzo solidnym i obowiązkowym dla fanów czarnego metalu w naszym kraju. Siedem kompozycji wchodzących w skład albumu, o łącznym czasie trwania 42 minut, jest doskonałym podsumowaniem dotychczasowej twórczości Horns i całkiem niezłą „bazą” do spoglądania w przyszłość.
Muzycy Horns w swojej wizji black metalu stawiają raczej na muzykę utrzymaną w średnich tempach, nie zapominając jednak o drapieżnych, szybszych atakach, jak również sporej ilości melodii, ale nie banalnych, tylko pełnych emocji i negatywnych wibracji, jak również całkiem pokaźnej liczbie zwolnień. Momentami moje skojarzenia lecą w stronę Craft, ale to tylko luźne moje przemyślenia. Riff rozpoczynający „Nienasycony głód” jest tak prosty, a tak zapadający w pamięć, że aż człowiekowi zarośnięty pysk sam układa się w kształt przysłowiowego „banana”.
Warto zatrzymać się nad brzmieniem albumu, które jest wręcz doskonałe. Tutaj wszystko brzmi jak brzmieć powinno, nieco do przodu wysunięte są partie basu, który przyjemnie bulgocze przez cały czas trwania materiału. Istotne są również teksty w naszym pięknym ojczystym języku, co jest według mnie sporą zaletą albumu.
Tytułem podsumowania muszę przyznać, że „Oświecenie” jest bardzo solidnym krążkiem, do którego będę wracał często. Wielką zaletą albumu jest jego „nieoczywistość”, bo to nie jest materiał, który można wrzucić do odtwarzacza, przesłuchać „na odpierdol” i rzucić w kąt. Album trzeba poznać, trzeba mu poświęcić nieco więcej czasu niż przeciętnemu krążkowi z black metalem. A to już jest wartość dodatnia. Pisałem na wstępie o pierwszej linii frontu, ale Horns ma wszelkie atrybuty, żeby wkrótce przebić się w otoczce płomieni na czoło i spalić wszystko co na horyzoncie. Mocny album. Fire!
Wyd. Putrid Cult, 2024
Lista utworów:
1. Twoja kara wieczność trwa
2. Oświecenie
3. Nienasycony głód
4. Krzyk rozdartych dusz
5. Śmierć jest nagrodą
6. Nicość
7. Niech wiatr was ukoi. (Niech zdycha ta kurwa)
Ocena: 8/10
