IMPERIAL SIN – REALITY DENIED

(19 listopada 2024, napisał: Robert Serpent)


IMPERIAL SIN – REALITY DENIED

Przyznam, że Imperial Sin poznałem bliżej na październikowym koncercie w Stowarzyszeniu Przepraszam. Chłopaki nieźle wówczas dołożyli do pieca, po koncercie zaś miałem przyjemność zamienić kilka słów z Mateuszem (wokalistą) i to od niego dostałem krążek do zrecenzowania. Wcześniej kapelę kojarzyłem jedynie z nazwy.
„Reality Denied” to drugi krążek grupy, który ukazał się z logiem rodzimej wytwórni, mowa o „stajni” Szataniec. Wydaje się to bardzo dobrym ruchem, ponieważ o Imperial Sin robi się coraz głośniej, a i grupa chętnie pokazuje się na „deskach”.
Muzycznie Imperial Sin miesza i to naprawdę solidnie. Pierwsze co przykuło moją uwagę, to iście potężne i selektywne brzmienie albumu, który powstał w Aurora Studio. Umówmy się tutaj co do jednej kwestii, sam jestem fanem piwnicy, szorstkości, brudnego brzmienia, ale Imperial Sin porusza się w rejonach muzycznych, w których tego typu brzmienie kompletnie by się nie sprawdziło. Jakie to rejony? Ciężko jednoznacznie okreslić i wrzucić do szufladki, to już należy uznać za duży plus „Reality Denied”. Jest nowocześnie, ciężko, potężnie, ale i nieco chwytliwie (w pozytywnym tego słowa znaczeniu). Imperial Sin czerpie garściami z różnych gatunków metalu, bez podziałów. Mieszanka jest wybuchowa, utwory są zaaranżowane w doskonały sposób, kiedy trzeba nieco pobujać, to zostajemy przyjemnie bujani, dosyć chwytliwymi i skocznymi riffami. Kiedy trzeba przypierdolić, to jest taka miazga, że słuchacz czuje się jak po przejechaniu walca.
Istotną kwestią i wspólnym mianownikiem „Reality Denied” jest wzorowe wywiązywanie się z zadań, za jakie odpowiadają poszczególni muzycy. Trzeba przyznać, że nikt nie odstaje i wkład każdego z członków Imperial Sin w potęgę tego albumu jest bardzo istotny. Począwszy od partii wokalnych Mateusza, który wręcz bawi się swoim głosem, prezentując nam swoje ogromne umiejętności wokalne (po pogrzebaniu tu i tam, skojarzyłem, a jakoś tak podczas naszej rozmowy twarz wydała się znajoma, Mateusz ma swój kanał na YT i demonstruje na nim różne techniki wykorzystywania strun głosowych). Struktura riffów jakie wychodzą spod ręki Karola, to gotowy przepis na „sukces”. I z takim darem trzeba się urodzić, wspomniałem o chwytliwości, ale nie mylcie proszę tego słowa z muzyczną papką puszczaną w rozgłośniach radiowych. Karol umiejętnie łączy w całość moc z pewnego rodzaju przebojowością i jest to połączenie mocno uzależniające. Fakt, że „Reality Denied” trwa nieco ponad 33 minuty zachęca do ponownego wciśnięcia przycisku „play” i pozostawia uczucie pewnego rodzaju niedosytu. Dopełnieniem i finalizacją całości jest praca sekcji rytmicznej, która „jedzie na pełnej” i na najwyższych obrotach, tworząc mocno uzupełniający się i współpracujący ze sobą kolektyw.
Warto wspomnieć także o pojawiających się od czasu do czasu instrumentach klawiszowych, które potęgują jeszcze miksturę muzyczną Imperial Sin i dodają muzyce jeszcze więcej tajemniczości. Celowo nie rzucam hasłami i stylami muzycznymi jakie można usłyszeć na „dwójce” Imperial Sin. Wiedzcie, że panowie nie mają skrupułów i bawiąc się dźwiękami zaglądają przez przymknięte drzwi, a finalny efekt jest taki, że te drzwi leżą wyłamane wraz z framugą.
„Reality Denied” to pozycja dla fanów z nieco bardziej poszerzonymi horyzontami muzycznymi. Jeśli ktoś szuka piwnicznego death lub black metalu, to raczej może poczuć się zawiedziony. Cała reszta ma jednak mnóstwo powodów, żeby sprawdzić propozycję muzyczną od Imperial Sin, a fakt, że chłopaki wiedzą do czego służą instrumenty i jak z nich korzystać, żeby przyciagnąć słuchacza, jest wartością dodatnią tego materiału. Ja żałuję tylko, że poznałem „Reality Denied” po koncercie, a nie przed, ale jak mawiają pewni mądrzy ludzie: „lepiej późno, niż wcale”. Rozglądnijcie się za tym albumem, wspierajcie zespół. Jest tego zdecydowanie wart. Natomiast jeśli trafi się okazja to nie popełnijcie błędu i zobaczcie zespół na żywo. Nie pożałujecie.

 

Wyd. Szataniec, 2023

 

Lista utworów:

 

1. Who I Am
2. High Pressure
3. Killing Shot
4. Sudden Revelation
5. Reality Denied
6. Path of Negation
7. Wheel of Torment
8. Life, Death, Unity

 

Ocena: +8/10

 

https://www.facebook.com/ImperialSin/

divider

polecamy

Ironbound – Serpent’s Kiss Königreichssaal – Psalmen’o’delirium Meat Spreader – Mental Disease Transmitted by Radioactive Fear Three Eyes of the Void – The Atheist
divider

imprezy

Łysa Góra wystąpi w Krakowie – koncert promujący album „W Ogniu Świat” Festiwal Tribute to GlamRock Vibes Hard Crack Fest: Embrional, Perversity, Putrid Evil, Hegony SOKOŁOWSKI w Krakowie! Powrót zimowy: Blindead 23 i Obscure Sphinx razem w trasie Miserere Luminis, Givre i Halny w Krakowie koncerty Mercurius Dark Funeral na jedynym koncercie w Polsce! Wizjonerzy z Blood Incantation wystąpią w Warszawie i Krakowie! Furia, Gaahls Wyrd i Aluk Todolo na czterech koncertach w Polsce! Heavymetalowe legendy z Saxon ponownie zagrają w Polsce Maledictio Tour 2024 Discrusade tour The Unholy Trinity Tour 2025 17/11/2024 Kings Of Thrash & Dieth Europejska trasa ULCERATE z polskimi przystankami Legendy niemieckiego thrashu z Assassin zagrają dwukrotnie w Polsce! Sepultura po raz ostatni w Polsce!
divider

patronujemy

Trzecia płyta ATERRA Narodowy spis zespołów – Artur Sobiela, Tomasz Sikora Premiera albumu „Szczodre Gody” Velesar NEAGHI – Whispers of Wings Taranis „Obscurity” ROCK N’SFERA 5 ATERRA – AV CULTIST ‚Chants of Sublimation’ Trichomes – Omnipresent Creation
divider

współpracujemy

Deformeathing Prod. Sklep Stronghold VooDoo Club MORBID CHAPEL RECORDS Wydawnictwo Muzyczne Pscho SelfMadeGod Godz Ov War
divider

koncerty