Mystic Tour – Bielsko-Bia?a, Rude Boy Club

(17 marca 2007, napisał: Jacek Walewski)


Data wydarzenia: 17 marca 2007

 

Hunter, Frontside, Virgin Snatch, Rootwater

Trasa jakiej jeszcze w Polsce nie było" – pod takim hasłem reklamowano Mystic Tour. Cóż, zwykły marketingowy slogan – pomyśli zapewne niejeden malkontent. I choć może będzie miał trochę racji, trzeba uczciwie przyznać, że, jak na polskie warunki, trasa naprawdę może imponować rozmachem. Cztery zespoły, z których przynajmniej trzy są w swojej życiowej formie, i 29 koncertów zagranych w ciągu miesiąca – tak w skrócie można by opisać założenia Mystic Tour. Brzmi ciekawie, chyba sami przyznacie. Najważniejsze jednak, że, jak się okazało, ambitne plany organizatorów mają swoje odbicie w rzeczywistości. Na razie trasa przebiega ponoć bez większych trudności (no, chyba, że weźmiemy pod uwagę niespodziewaną absencję dwóch muzyków, ale o tym później) i wszystko wskazuje na to, że może zostać uznana za największe wydarzenie na naszej scenie, przynajmniej w pierwszej połowie tego roku. 17 marca Hunter, Frontside, Virgin Snatch i Rootwater zawitały nareszcie do Bielska-Białej. Choć pogoda tego wieczoru bynajmniej nie nastrajała do wychodzenia z domu, wiedziałem, że występy choćby Frontside i Virgin Snatch zrekompensują mi przemoczoną kurtkę i potencjalny katar. Jak się miało okazać – w obu kwestiach się nie myliłem. Ale po kolei… Gdy wszedłem do Rude Boya trochę po 18 na scenie niepodzielnie rządziła już ekipa Rootwater. Niestety przed koncertem nie dane mi było usłyszeć ich nowego albumu "Limbic System", stąd nie znałem większości zaprezentowanego tego wieczoru materiału. Z drugiej strony o wysokiej klasie muzyków może świadczyć to, że pomimo mojej nieznajomości ich premierowych numerów, zrobili Oni na mnie swoim show naprawdę dobre wrażenie. Tym bardziej, że grali w osłabionym składzie, bez Heinricha. Nazywany przez kolegów z zespołu "mega brutalem", basista okazał się jednak bezbronny wobec… grypy. Jego miejsce w grupie w kilku numerach zajął Simon z Hunter, większość utworów Rootwater zagrało jednak bez basu… Jeśli już o poszczególnych muzykach mowa, to muszę wspomnieć o wokaliście Rootwater, Maćku Taffie. Jego choreografia (kojarząca się momentami z tańcami św. Wita Romana Kostrzewskiego), świetny kontakt z publiką i wokal (ewidentne inspiracje Tankianem z System Of A Down) pokazują, że ma On sporą szansę stania się jednym z najbardziej charakterystycznych i charyzmatycznych frontmanów na naszej scenie metalowej. Występ Rootwater minął mi dość szybko, grupa zagrała w końcu "Caje Sukarije" i "Hava Nagila", punkt kulminacyjny ich występu, i zeszła ze sceny. Po nich czas przyszedł na Virgin Snatch, obok Frontside, najbardziej przez mnie wyczekiwany zespół. Ich "In The Name Of Blood" zdeklasowało w minionym roku wszelką thrashową konkurencje w naszym kraju, ciekaw więc byłem jak drużyna Zielonego zaprezentuje nowe numery na żywo. Zawód był w tym przypadku chyba niemożliwy, choć także i Virgin Snatch wystąpił tego wieczoru w innym składzie – zamiast Anioła na basie grał Yanuary z Thy Disease. Nie przeszkodziło to jednak grupie zawładnąć na kilkadziesiąt minut całym klubem. Świetny kontakt z fanami Zielonego i rewelacyjne solowe popisy Hiro stanowiły główne atrakcje występu zespołu. Muzycy z ostatniego krążka zagrali numer tytułowy, "State Of Fear", "Purge My Stain!", "Bred To Kill", "IV – Vote Of No Confidence" i miażdząże "Diminished Responsibility". Choć nie usłyszeliśmy nic z debiutanckiego "S.U.C.K.", z "Art Of Lying" poleciały: melodyjne "Trans For Mansions", "My Avenger" i tytułowe "Art Of Lying" wieńczące ich występ. Muszę przyznać, że choć w wersjach studyjnych numerom z "dwójki" Virgin Snatch brakuje trochę mięcha, na koncertach sprawdzają się równie dobrze co najnowsze kompozycje zespołu. Po wybrzmieniu ostatnich dźwięków improwizowanej solówki Hiro, muzycy Virgin Snatch ustąpili miejsca ekipie technicznej, przygotowywującej scenę pod występ Frontside. Demon i spółka wkroczyli na scenę przy dźwiękach motywu z "Kill Bill". Zaczęli tradycyjnie – od "Apokalipsa Trwa". Myślę, że każdy kto uważa Księgę Apokalipsy za bezsensowny bełkot jej autora, gdyby był pod scenę w momencie gdy zespół grał ten kawałek z pewnością zmieniłby zdanie, hehehe. O tym jednak, że numery ze "Zmierzchu bogów" świetnie sprawdzają się na koncertach nikt nie musiał mnie przekonywać. Bardziej ciekaw byłem reakcji fanów na nowe utwory grupy z kontrowersyjnego "Absolutus". I tu miłe zaskoczenie – gdy Auman zapowiadał "Mały sekret", "Wspomnienia jak relikwie", później "Wybrańca", "Drogę krzyżową" i w końcu "Martwe serca" nikt nie kręcił nosem. Nowe numery Frontside, choć mniej brutalne i bardziej melodyjne, zyskały jednak sympatię fanów. Ba, przebojowe "Wspomnienia jak relikwie" i "Wybraniec" zostały przyjęte jeszcze cieplej niż niektóre killery ze "Zmierzchu bogów"! Inna sprawa, że w wersjach live brzmiały one o wiele potężniej niż na płycie. Zespół jest obecnie równie sprawną maszyną do grania koncertów co choćby Vader. Fakt, brzmienie, w przeciwieństwie do występów poprzednich kapel, w niektórych momentach pozostawiało wiele do życzenia, szczególnie jeśli chodzi o wokal i solówki Darona (całkowicie skopana druga część sola z "Martwego serca"), ale za to kontaktu z publiką i show Frontside mogłoby pozazdrościć większość krajowych i zagranicznych kapel. Było to moje trzecie zetknięcie z zespołem na żywo. Zdecydowanie najlepsze… Jako gwiazda wieczoru wystąpił oczywiście Hunter. Przyznam, że po wyśmienitej sztuce Frontside nie liczyłem na to, by Drak z kolegami jakoś szczególnie wbili mnie w ziemię swoim występem. Tym bardziej, że na scenie zabrakło największego showmana w zespole – skrzypka Jelonka. Sound podczas koncertu Łowców znów się poprawił, stąd też mogliśmy usłyszeć wszystkie evergreeny zespołu w naprawdę bardzo dobrych, czytelnych wersjach. Sami muzycy Huntera to już także profesjonaliści w 100%. Słychać i widać było, że ponad 20-letni staż zespołu zrobił swoje. Charakterystyczna konferansjerka Draka, luzackie zachowanie Simona czy przede wszystkim wydłużanie niektórych numerów, by zwiększyć dramaturgię koncertu – nie, nowicjuszy nie byłoby na to stać. Hunter jest w szczytowym momencie swojej kariery. Sami muzycy chyba też o tym wiedzą. Zachowują jednak dystans i nie udają gwiazd. Nikt na scenie nie był statyczny, często Drak, Simon i Pit podchodzili do barierki i podawali ręce fanom. Ten ostatni zrobił to nawet raz po wyciagnięciu palca z nosa… Hmm. Myślę, że wolałbym już zostać opluty przez wokalistę Slipknota (kto widział występ tej kapeli przed Metalliką w 2004 r. w Chorzowie wie o czym mówię) niż dostać na pamiątkę od gitarzysty Huntera jego gluta, choć z euforii co poniektórych fanów stojących pod sceną wynikałoby, że inni mają na ten temat odmienne, dość specyficzne zdanie, hehehe. Cóż, wszystko co dobre szybko się kończy. Tak i też skończył się w końcu koncert Krzyżaków z Huntera i wszystkim pozostało już tylko wyjść z klubu i czekać na kolejny tego typu szczególny wieczór. Oby tylko takowy nastał jak najszybciej…

divider

polecamy

Exul – Path To The Unknown Faust – Cisza Po Tobie Stillborn – Cultura de la muerte
divider

imprezy

Hypnos w Rzeszowie Banisher i Truism w Klubie Gwarek 1349 i Kampfar na dwóch co-headlinerskich kocnertach w Polsce kolejne konerty Bloodstock Metal 2 The Masses w ten weekend Black Waves Fest vol. 9 Septicflesh i wyjątkowi goście na jedynym polskim koncercie! Legendy niemieckiego thrashu z Assassin zagrają dwukrotnie w Polsce! Cannibal Corpse i zabójczy goście wpadają na jeden koncert do Polski! THE LAST WORDS OF DEATH XXIV Exodus, pionierzy thrash metalu, powracają do Polski! 25/05/2024 KREW OGIEŃ ŚMIERĆ: Stillborn, Ragehammer, Hellfuck, Chaingun Trve Metal Camp vol. 4 THE ACT OF FRUSTRATION TOUR Injure Grind Attack Stillborn, HellFuck, Ragehammer w maju Left To Die i Incantation na jedynym koncercie w Polsce! MASTER gwiazdą finałów polskiego Bloodstock! Wolves In The Throne Room, Gaerea oraz Mortiferum zagrają w Polsce Unholy Blood Fest vol. 3 Sepultura po raz ostatni w Polsce!
divider

patronujemy

Trzecia płyta ATERRA Narodowy spis zespołów – Artur Sobiela, Tomasz Sikora Premiera albumu „Szczodre Gody” Velesar NEAGHI – Whispers of Wings Taranis „Obscurity” ROCK N’SFERA 5 ATERRA – AV CULTIST ‚Chants of Sublimation’ Trichomes – Omnipresent Creation
divider

współpracujemy

Sklep Stronghold Musick Magazine nr 31 VooDoo Club MORBID CHAPEL RECORDS Wydawnictwo Muzyczne Pscho Hellthrasher Productions SelfMadeGod Godz Ov War
divider

koncerty