Blasphemaniac – Night of the Necromancer
(9 listopada 2024, napisał: Prezes)

Tym razem zabawa w zgadywanie gatunku po okładce mi się nie udała… Sądząc po front-coverze, ale też trochę sugerując się wydawcą (Black Death Prod.) myślałem, że „Night of the Necromancer” to jakieś surowe black metalowe plugastwo. Owszem na tym krążku jest może plugawo i surowo, ale jeśli już black metalowo, to zdecydowanie jest to black metal pierwszej fali, do tego głęboko osadzony w latach 80. Mamy tu cztery autorskie kompozycje Blasphemaniac i cover Nifelheim, który muzycznie idealnie pasuje do reszty. Wszystko zaczyna się wolno i bardzo klimatycznie, ale to tylko zasłona dymna, bo już po chwili wjeżdżają szybkie i agresywne thrashowe riffy, które nie odpuszczają aż do końca. Dużo dobrych, chwytliwych motywów, zapamiętywalne solóweczki i świetny balans pomiędzy klasycznymi odmianami black, thrash i nawet heavy metalu. Sekcja rytmiczna znakomicie pracuje bawiąc się konwencją i różnorodnymi zagrywkami (są nawet niemal punkowe podjazdy!) – nie ma mowy o jakimś jechaniu na jedno kopyto, byle do przodu. Do tego dochodzą dobre, wściekłe i opętane wokale, bez jakichś tam czystych zaśpiewów. Naprawdę czuć tu wyraźnie duch lat 80. i to zarówno w muzyce jak i w brzmieniu. Surowa, bardzo żywa i nie zniszczona cyfrowymi upiększeniami produkcja pasuje do tych dźwięków wprost idealnie. Słychać, że panowie mają tego typu granie we krwi i wychodzi im to bardzo swobodnie i autentycznie. Aż chce się tego słuchać! Fani wynaszywkowanych katan, ćwieków i białych adidasów – do tablicy!
Wyd. Black Death Production, 2024
Lista utworów:
1. Night of the Necromancer
2. Cross Our Path and Bleed
3. Blasphemachine Gun
4. Hell’s Eternal Fire
5. Storm of the Reaper (Tribute to Nifelheim)
Ocena: +7/10
