WARBELL – RUIN
(16 września 2024, napisał: Robert Serpent)
Kilka miesięcy temu rodzima formacja Warbell postanowiła przypomnieć o sobie materiałem zatytułowanym „Ruin”. Muszę przyznać, że nie miałem dotąd okazji obcować z twórczością grupy, ale nazwa zespołu gdzieś tam rzucała się w oczy, być może jest to efekt aktywności medialnej Warbell, wszak wystarczy nadmienić, że do trzech z pięciu utworów zamieszczonych na „Ruin” powstały klipy, które można sobie obejrzeć w sieci.
Warbell porusza się w rejonach tzw. melodyjnego death metalu i w gruncie rzeczy robi to całkiem sprawnie. Nie ma mowy o żadnym innowacyjnym podejściu do tematu, raczej muzyka zespołu oparta jest na sprawdzonych schematach. Całość, czyli nieco ponad 18 minut, jest raczej utrzymana w średnich tempach. Utwory są raczej oparte na melodyjnych riffach, aczkolwiek nie w aż takim stopniu, że można im zarzucić całkowity brak tzw. „pazura”. Może nie jest to szpon, ale podrapać muzyka Warbell potrafi, tyle, że robi to w stopniu umiarkowanym. Damskie, agresywne partie wokalne Karoliny nieco kojarzą się z wokalami niezapomnianej i jedynej w swoim rodzaju Angeli Gossow, czyli byłej wokalistki Arch Enemy. Karolina również potrafi śpiewać czystym wokalem i wychodzi jej to zgrabnie.
Jak wspomniałem wcześniej materiał jest dosyć krótki i nie ma sensu rozbierać go na czynniki pierwsze. Muzycznie i brzmieniowo nie ma kompletnie do czego się doczepić. Wszystko jest odegrane wręcz podręcznikowo i słychać, że członkowie Warbell nie są nowicjuszami na scenie metalowej. Warto wspomnieć o utworze „Melancholical”, w którym to pojawiają się instrumenty klawiszowe, za które odpowiada gitarzysta Paweł Szczypka, a które skojarzyły mi się z motywem z „Clouds” wiadomo kogo.
Jedyne czego mi brakuje na „Ruin” to nieco więcej szybszych i zaczepnych fragmentów w stylu „Parasite”, który wyróżnia się na tle innych kompozycji nieco większą porcją agresji i zadziornością, ale to moje subiektywne odczucie. Jak wiadomo, materiały tego typu często są traktowane przez zespoły w inny sposób niż tzw. „pełniaki”. Często zamieszczane są na nich eksperymenty lub utwory, które nie zmieściły się na poprzednim krążku. Nie wiem jak jest w przypadku Warbell, ale fani melodyjnego death metalu powinni koniecznie sprawdzić tę EP-kę, a jeśli ktoś nie zna jeszcze zespołu, a miękną mu nogi przy wymawianiu nazwy m. in. Arch Enemy, to niech nadrobi braki. Jak wspomniałem wyżej, w sieci można obejrzeć klipy do „Fight Back”, „Parasite” i „Melancholical”, do czego zachęcam.
Wyd. własne zespołu, 2024
Lista utworów:
1. Citadels of the Sixth House
2. Fight Back
3. City of Sin
4. Parasite
5. Melancholical
Ocena: 6/10