Poroniec – W połogu
(15 sierpnia 2024, napisał: Prezes)
Już pierwszym demkiem Poroniec narobił mi sporego smaka na debiut, do tego albumu podchodziłem więc ze sporymi nadziejami. Teraz, po kilkumiesięcznym już osłuchiwaniu się z tym materiałem muszę stwierdzić, że zespół spełnił oczekiwania, bo „W Połogu” to po porostu bardzo dobra płyta. Wszystko rozpoczyna mroczne, tajemnicze intro, które kojarzyć się może z jakimiś pagan/black metalowymi klimatami. Zazwyczaj nie lubię przydługawych introsów (to trwa 3 minuty), ale w tym przypadku udało się to zrobić dobrze, intro świetnie wprowadza w gęstą atmosferę, jaka panuje na całej płycie.
Już pierwszy utwór pokazuje że nudno nie będzie… Dużo zmian temp, dużo mieszania dynamiką i sporo naprawdę ciekawych aranżacyjnych pomysłów. Nie jest to jakiś tam standardowy black metal z trzema riffami, lecz potężny muzyczny konglomerat, skomponowany ze sporym rozmachem. Bardzo szybkie motywy, z riffami osadzonymi na blaście, płynnie przechodzą w dobre, motoryczne średnie tempa, albo wręcz wolne, potężne i przestrzenne walce. Ten stan rzeczy utrzymuje się aż do końca albumu. Dzieje się naprawdę sporo i to zarówno muzycznie jak i wokalnie. Gość o ksywie Wrzaskun (bardzo adekwatna!) dwoi się i troi, by jego partie były urozmaicone i przy tym mocno naładowane emocjonalnie. Dodatkowo jeszcze co jakiś czas wspomagają go kobiece głosy, które wypadły naprawdę dobrze. Spokojnie – nie są to żadne zawodzenia gotyckiej nimfy, a świetnie przemyślane i (znowu!) urozmaicone partie. Raz jakieś szepty, innym razem chóry podbijające podstawowy wokal, a jeszcze innym przeraźliwe wrzaski obłąkanej wiedźmy. Wszystko to spięte jest dobrym, soczystym brzmieniem (szczególnie podoba mi się brzmienie perkusji), które fajnie podkreśla złożony charakter tego materiału. Z jednej strony jest szybko i gęsto, a z drugiej przestrzennie i dość przystępnie.
Generalnie muszę przyznać, że bardzo dobrze mi się tego słuchało i nie czuję jakiegoś specjalnego znużenia tym materiałem, a wracam do niego regularnie od kilku miesięcy. Może nie jest to coś zupełnie nowatorskiego i ultra-świeżego, momentami pojawiają się skojarzenia z pewnym bardzo znanym polskim zespołem (także wokalnie), słychać jednak wyraźnie, że Ferment, czyli gość odpowiedzialny za warstwę muzyczną, ma jasno sprecyzowaną wizję i pewnie się jej trzyma.
PS. Jeszcze słowo odnośnie okładki… Mi akurat się ona nie podoba, ale przynajmniej jest „jakaś” i zwraca na siebie uwagę… może więc lepsza taka niż kolejna „nijaka”?
Wyd. Putrid Cult, 2024
Lista utworów:
1. Intro
2. Nieprzystępni
3. Konieczności
4. Niedorzeczności
5. Moralności
6. Przypadłości
7. Mądrości
8. Wątpliwości
Ocena: 8/10