Enderr – Seeds of Darkness
(27 maja 2024, napisał: Prezes)
Enderr to francuski zespół o którym pewnie jeszcze nie słyszeliście… Powstał kilka lat temu, nagrał jedno demko, a w 2022 roku pokusił się o nagranie i wydanie tego właśnie debiutanckiego albumu. Przejdę od razu do rzeczy, bo pewnie będą tacy, którzy po tym zdaniu przestaną czytać… Enderr para się nowoczesnym graniem, które łączy w sobie elementy groove metalu, metalcore’a i deathcore’a. Nie wszystkich ta mieszanka przekonuje, ale wielbiciele nowszych odmian metalu powinni się z tym albumem polubić. Jest tu bowiem wszystko, czego można by wymagać od takiej stylistycznej mikstury. Są potężne, siłowe, rwane riffy, są zwolnienia z breakdownami, jest też cała kupa naprawdę bujającego grania. Do tego oczywiście naprawdę sporo melodii, na szczęście dość fajnie podanej, nie przecukierkowanej. Jest sporo naprawdę nośnych riffów, dużo się dzieje, a i technicznie słychać, że panowie radzą sobie naprawdę dobrze. Wokalnie mamy tu dość klasyczne screamy, czasem dublowane, albo nawet wsparte jakimiś chórkami, od czasu do czasu tylko wspierane typowym growlem. Generalnie nieźle mi się tego słuchało, jednak cały czas miałem wrażenie, że skądś już te wszystkie patenty znam… choć ja przecież zbyt wiele takiej muzy nie słucham. Ot, było to dla mnie takie dość przewidywalne połączenie brutalności z melodią. Drażniło mnie też od początku czyściutkie, sterylne brzmienie, ale rozumiem, że to taka formuła i tu gruz się sypać raczej nie może. Generalnie całkiem przyjemny debiut, wielbiciele tematu mogą dorzucić do oceny jedno oczko i sprawdzić… pozostali raczej oleją.
Wyd. self-released, 2023
Lista utworów:
1. Bound by fire
2. Perception
3. Whirl Of Despair
4. My Tribulation
5. Seeds Of Darkness
6. The Divine One
7. D.S.Ø.M.
8. Into The Great Attractor
9. Shockwave
10. Anagnorisis
11. Dig Me A Grave
Ocena: 6/10