Deathlike Dawn – Among The Graves Of The Archetypes
(24 maja 2024, napisał: Prezes)
Zacznijmy od tego, że urzekła mnie na tym albumie okładka. Lubię takie mroczne, romantyczne obrazy… wiem, że to niespecjalnie oryginalne, ale moim zdaniem lepsze to, niż jakiś komputerowy paszkwil. Fajnie, bo cały layout pokryty jest takimi klimatycznymi grafikami. Niestety nie znalazłem we wkładce informacji na temat autora tych obrazów…
„Among The Graves Of The Archetypes” to drugi album wrocławskiego projektu Deathlike Dawn, który prowadzony jest przez gościa o ksywie Hyperborean. Pierwszy materiał tego tworu jakoś mnie ominął, ale będę musiał się w niego zaopatrzyć, bo to co znalazłem na nowym krążku mocno mnie zaintrygowało. Generalnie z pozoru nie mamy tu nic specjalnie innowacyjnego – ot, niby klasyczny black metal, utrzymany w klimacie lat 90. Tak mógłby pomyśleć ktoś, kto wyrywkowo przesłuchałby kilka fragmentów. Ten materiał oferuje jednak znacznie więcej, trzeba jednak poświęcić mu trochę czasu. To co uderza od razu to brzmienie. Zgrzytliwe, przytłaczające, archaiczne. Chwilami, szczególnie w tych szybszych momentach, ciężko się przebić przez ścianę dźwięku. Spomiędzy tych wszystkich gitarowych, huraganowych podmuchów wyłaniają się świetne, melancholijne a momentami mocno przestrzenne melodie. Raz są mocno nostalgiczne, innym razem potężne, a innym jeszcze wręcz porywające. Do tego dochodzą wszystkie te świetne solówki, gitarowe smaczki i nietypowe, a momentami nawet zaskakujące motywy, które trzeba łowić spomiędzy tych szybkich i brutalnych gitar. I to moim zdaniem właśnie praca gitar i kompozycje są największymi atutami tego krążka. Choć przyznać trzeba, że klawisze – bo one też tu są! – także robią świetną robotę. I to zarówno klawiszowe tła, które podkreślają tylko moc gitar, jak i melodyjne, nieco burzumowe plumkanie. Wokalnie mamy tu odrażający, ochrypły, dość niski krzyk, który dobrze spełnia swoją rolę, ale jednak w miksie ustępuje nieco miejsca gitarom.
Gościowi, który stoi za tym projektem udało się połączyć surowy, agresywny i lodowaty black metal z pięknymi melodiami i przemyślanymi gitarowymi pasażami i to bez cienia kiczu czy wrażenia muzycznego skansenu. Może zabrzmi to banalnie, ale ten materiał naprawdę zyskuje w moich uszach z każdym kolejnym przesłuchaniem. Jak ktoś szuka czegoś więcej, niż tylko kolejnego powtarzalnego „atmospheric black metalu” to warto sprawdzić ten album!
Wyd. Putrid Cult, 2024
Lista utworów:
1. A Monument I Shall Raise in Flame
2. Plutonic Ether
3. Forked Tongues of Eternal Fire
4. Darkly Treads the Twilight
5. In Tenebrous Depths, a Transfiguration
6. Dew and Blood
Ocena: +8/10