PRAÏM FAYA – ABYSS OF A LIGHT PLANET

(21 maja 2024, napisał: Robert Serpent)


PRAÏM FAYA – ABYSS OF A LIGHT PLANET

Trafił mi się do opisania kolejny zespół z Francji. Po recenzowanym kilka dni temu słabiutkim debiucie Oïkoumen, miałem delikatne obawy co do zawartości „Abyss of a Light Planet”. Obawy były jeszcze większe po przegrzebaniu „sieci”. W sumie za wiele się nie dowiedziałem, ale na „wszechwiedzącej” stronie (Encyklopedia Metalu), zespół jest wrzucony do paskudnego wora z napisem „metalcore”. Szczerze mówiąc, momentalnie zrobiło mi się słabo i zbladłem, ale rękawice musiałem podjąć. Nadzieją było dla mnie to, że sam zespół określa swoją twórczość mianem „extreme metalu”, a tak na dobrą sprawę ciężko mi się zgodzić i z jednym i z drugim określeniem muzyki wykonywanej przez Francuzów.
Najistotniejszą kwestią dla mnie jest fakt, że mimo obaw, wcale po przesłuchaniu „Abyss of a Light Planet” nie poczułem się źle i nie usłyszałem tak znienawidzonych przeze mnie słodkich śpiewów „szczypiorków” z rozpychaczami w uszach i zaczesanymi grzywkami przykrytymi czapkami zimowymi. Mało tego, jakoś specjalnie nie widzę tutaj metalcore’a, co jest wartością dodaną tego albmumu.
Generalnie zawartość debiutanckiego krążka Praïm Faya można określić mianem groove metalu. Francuzi całkiem sprytnie łączą ciężkie riffy (czasem wręcz miażdżące, jak chociażby „Lethe”) z melodiami, ale nie przesadnie słodkimi, z gatunku tych, co wywołują u mnie odruch zwrócenia zawartości żołądka. Kłamcą moglibyście nazwać mnie gdybym napisał, że z albumu kipi świeżością, ale z drugiej strony czas spędzony z „Abyss of a Light Planet” uważam za zaskakująco przyjemny. Nie będę się specjalnie rozwodził nad budową utworów, bo jest ona stosunkowo prosta, ale sęk w tym, że słyszę w muzyce autentyczność i radość z grania, w dodatku popartą ciekawymi pomysłami. Bardzo podoba mi się w muzyce Praïm Faya umiejętność czucia muzyki. Co autor ma na myśli? Otóż zdarzają się fragmenty spokojniejsze, rzekłbym subtelne, ale nie są one nużące, ponieważ zespół w odpowiednim momencie przyspiesza („Rituals”, riff bardzo przypominający Panterę) lub wędruje w ultra ciężkie rejony. Świetną robotę robią akustyczne motywy, zagrane z polotem, pomysłem i odpowiednim klimatem, dużo w nich jakiegoś niepokoju, czy nawet dramaturgii.

Na pochwałę zasługuje również wokalista, którego partie wokalne są wykrzyczane, ale nie jednostajne. Zdarza się, że momentami wokal podjeżdża pod niski growling.
Jestem bardzo pozytywnie zaskoczony tym co usłyszałem na „Abyss of a Light Planet” i z czystym sumieniem mogę zachęcić do sprawdzenia debiutu Francuzów. Podejrzewam, że na żywo Praïm Faya może zmieść z powierzchni ziemi. Będzie się można o tym przekonać już niebawem, ponieważ z tego co widzę w czerwcu tego roku Francuzi odwiedzą północ Polski. Podoba mi się ten album, z każdym przesłuchaniem bardziej. Good work!

 

Wyd. własne zespołu, 2023

 

Lista utworów:

 

1. Aube
2. Lethe
3. The Forge
4. Rituals
5. Peregrination
6. Magnitude
7. Alba
8. Abyss
9. Shapeless Diety
10. Titan
11. Renewal

 

Ocena: 8/10

 

https://www.facebook.com/PraimFayaOff/

divider

polecamy

Brüdny Skürwiel – Silesian Bastards Mutilation Case – Mutilation Case Pincer Consortium – Geminus Schism Königreichssaal – Psalmen’o’delirium
divider

imprezy

Banisher, Dormant Ordeal oraz Terrordome na wspólnej  trasie jubileuszowej! Finał „Metal 2 the Masses Polska 2025″ już 21 czerwca w Chorzowie Sólstafir ponownie w Polsce – koncert w Hype Parku Machine Head i Fear Factory w Katowicach Katatonia w Warszawie – koncert w Progresji Unholy Blood Fest IV – Toruń
divider

patronujemy

Trzecia płyta ATERRA Narodowy spis zespołów – Artur Sobiela, Tomasz Sikora Premiera albumu „Szczodre Gody” Velesar NEAGHI – Whispers of Wings Taranis „Obscurity” ROCK N’SFERA 5 ATERRA – AV CULTIST ‚Chants of Sublimation’ Trichomes – Omnipresent Creation
divider

współpracujemy

Deformeathing Prod. Sklep Stronghold VooDoo Club MORBID CHAPEL RECORDS Wydawnictwo Muzyczne Pscho SelfMadeGod Godz Ov War
divider

koncerty