RAROG’G – HOMO AD FUNDUM

(6 marca 2024, napisał: Robert Serpent)


RAROG’G – HOMO AD FUNDUM

Rarog’g to nazwa przewijająca się tu i tam od lat, ale jakoś do tej pory nie miałem okazji posmakować muzyki zespołu. Jest to tym bardziej dziwne, że łączy nas wspólny mianownik, mianowicie Małopolska.
Otrzymałem do zrecenzowania trzeci album zespołu, zatytułowany „Homo Ad Fundum”. Patrząc na dzieje zespołu, śmiało możemy mówić o weteranach sceny black metalowej. Początki Rarog’g datują się bowiem na 2004 rok, więc prosta matematyka wskazuje, że panowie tworzą swoją muzykę już od 20 lat. Szacunek za wytrwałość. Fakt ten jeszcze bardziej rozbudził moją ciekawość co do zawartości muzycznej „Homo Ad Fundum”. Nadmienię jeszcze, że Rarog’g nie należy do specjalnie płodnych załóg na naszej scenie. Sam fakt, że poprzedni pełnoczasowy album ukazał się w 2016 roku pokazuje, że Rarog’g nie zapisze się w historii black metalu, jako zespół wypluwający mnóstwo różnego typu wydawnictw. Fakt ten może działać w pewnym sensie na niekorzyść zespołu, bo jednak osiem lat to mnóstwo czasu i najzwyczajniej w świecie, część fanów może stracić ze swych radarów hordę z Nowego Targu.
Przejdźmy do najważniejszej kwestii, czyli muzyki. Już od pierwszych fragmentów „Homo Ad Fundum” słychać, że mamy do czynienia z doświadczonym zespołem. Pierwsze wrażenie przykuwa iście potężne brzmienie płyty. Wszystko jest pięknie wyważone, doskonale słyszalne. Brzmi to doprawdy diabelnie dobrze. Rarog’g stawia na klimat i bardzo dobrze. Black metal wykonywany przez zespół jest raczej utrzymany w średnich tempach, dosyć melodyjny, ale z wyczuwalną obecnością Rogatego. Oczywiście nie obce zespołowi są przyspieszenia, ale moją uwagę najbardziej przykuwają te nieco wolniejsze partie. Rarog’g udowadnia, że można nagrać album mroczny i klimatyczny, za pomocą tradycyjnego instrumentarium. To, że panowie potrafią obsługiwać swoje instrumenty słychać od pierwszych minut albumu. Uroku całości dodaje wykorzystanie ojczystego języka i zrozumiały, ale agresywny i wściekły wokal. Muszę tutaj zaznaczyć jednak, że nie wszystkie utwory są wykrzyczane w naszym języku, ale należy to potraktować jako ciekawe urozmaicenie.
Pisząc o tradycyjnym instrumentarium, nie należy nie wspomnieć o pojawiącym się od czasu do czasu „parapecie”. Jest on jednak tak wkomponowany w utwory, że jedynie buduje dodatkowo atmosferę, a jego udział jest doskonale zaranżowany. Rarog’g stosunkowo często korzysta z motywów z akustycznymi gitarami, zabieg ten jest bardzo trafny, ponieważ potęguje atmosferę na „Homo Ad Fundum”.
Przyznam, że poświęciłem temu albumowi nieco więcej czasu, niż zwykłej płycie, która do mnie trafia. Nie wiem czemu, ale coś mnie do tego albumu przyciąga, co oczywiście należy traktować jako spory plus. Za każdym jednak przesłuchaniem, w momencie rozpoczynania się „Surtur’s Fire” pojawia się u mnie gęsia skórka. Podobne odczucia mam przy „Początek końca koniec początku”. Kurwa mać, czuję się jak małolat i jeszcze chwila i sam wziąłbym wzniecił jakiś płomień. O czym mówię? Posłuchajcie sami, polskojęzyczna melodeklamacja, powtarzana w kółko robi piorunujące wrażenie. Za każdym razem! Rarog’g ma dar, potrafi trafić do słuchacza i go przy sobie zatrzymać.
Nie jestem pismakiem, ani panem redaktorem, ale długo się zastanawiałem nad jakimiś porównaniami. Wszak komuś kto nie zna zespołu, należy jakoś zaprezentować drogę, którą podąża zespół. I miałem z tym problem, ale to bardzo dobrze świadczy o Rarog’g. Ostatecznie padło na stary Borknagar, wymieszany z Lord Belial (może to przez wiek muzyków, nie zaglądając nikomu w metrykę) i stary norweski Hades, który uwielbiam, jeszcze sprzed czasów, kiedy doszedł do nazwy człon Almighty. Są to jednak porównania nieco na siłę, bo Rarog’g jest w stanie swoimi pomysłami zawartymi na „Homo Ad Fundum” zaciekawić słuchacza i go prędko nie wypuścić.
Reasumując, bardzo konkretny album z wyrazistą muzyką, pokazujący, że lata obecności na black metalowej scenie nie poszły na marne. Łapcie koniecznie, bo „Homo Ad Fundum” na to zasługuje.

 

p.s. Na koniec, bo zapomniałem wspomnieć, partie bębnów są autortstwa „niejakiego” Daray’a.

 

Wyd. własne zespołu, 2024

 

Lista utworów:

 

1. Oczyszczenie
2. Poprzez czarne światło
3. Gniew
4. F.T.C II
5. Surtur’s Fire
6. Początek końca koniec początku
7. Funus Mundi

 

Ocena: +8/10

 

https://www.facebook.com/raroggpl?fref=ts

divider

polecamy

Pincer Consortium – Geminus Schism Ironbound – Serpent’s Kiss Königreichssaal – Psalmen’o’delirium Meat Spreader – Mental Disease Transmitted by Radioactive Fear
divider

imprezy

Grima w Krakowie – Nightside Tour 2025 Sólstafir ponownie w Polsce – koncert w Hype Parku Imperial Age w Krakowie – symfoniczny metal w Klubie Gwarek Esprit D’Air – koncert w Klubie Studio Machine Head i Fear Factory w Katowicach Katatonia w Warszawie – koncert w Progresji Kierunek: Północ – Taake i goście na trzech koncertach w Polsce Death Confession 1349 i ich goście w Krakowie Unholy Blood Fest IV – Toruń Wizjonerzy z Blood Incantation wystąpią w Warszawie i Krakowie! The Unholy Trinity Tour 2025
divider

patronujemy

Trzecia płyta ATERRA Narodowy spis zespołów – Artur Sobiela, Tomasz Sikora Premiera albumu „Szczodre Gody” Velesar NEAGHI – Whispers of Wings Taranis „Obscurity” ROCK N’SFERA 5 ATERRA – AV CULTIST ‚Chants of Sublimation’ Trichomes – Omnipresent Creation
divider

współpracujemy

Deformeathing Prod. Sklep Stronghold VooDoo Club MORBID CHAPEL RECORDS Wydawnictwo Muzyczne Pscho SelfMadeGod Godz Ov War
divider

koncerty