Hałas który burzy mury – David E. Gehlke
(20 października 2023, napisał: Pudel)
Celtic Frost, Kreator, Helloween, Running Wild… któż nie zna tych nazw? A przecież to tylko wierzchołek góry lodowej zespołów, o których świat usłyszał za sprawą Noise records. Nie powinno zatem dziwić, że dzieje tego labelu doczekały się książkowego opisu. Wydawnictwo In Rock dostarczyło już na nasz rynek historię Metal Blade, pozycję ciekawą, acz… bardzo „grzeczną” – wszyscy tam są dla siebie mili, o jakichś niesnaskach ledwie wspomniano, ogólnie metal, miłość i szacunek. „Hałas…” to dokładnie drugi biegun. Autor oddał głos zarówno szefowi wytwórni Karlowi Walterbachowi (i jego współpracownikom) jak i muzykom poszczególnych grup. No i wyszła jazda po bandzie. W zasadzie poza początkiem, gdzie opisano młodzieńcze, przepełnione młodzieńczym politycznym idealizmem jak również punk rockiem lata Karla (swoją drogą – szalenie ciekawe) mamy jeden wielki młyn, gdzie muzycy jadą po wytwórni za niekorzystne umowy, skąpstwo i tak dalej (jednocześnie wszyscy przyznają, że są wdzięczni za szanse wydania płyt, jak i to, że umów najczęściej w ogóle nie czytali), Karl natomiast… nie pozostaje dłużny, niejednokrotnie jadąc po muzykach jak po burych sukach. Również jednak nie odmawiając im talentu i tak dalej. Poza wzajemnymi pretensjami jest tu jednak świetnie ukazany obraz europejskiej sceny z lat osiemdziesiątych – dla mnie sporym zaskoczeniem były jednak opisy finansowej sytuacji kapel i ich komercyjnych wyników, co jak co, ale myślałem, że w latach osiemdziesiątych pieniądze z tego całego metalu były. Okazuje się, że nie zawsze, i nie dla wszystkich. Z czasem osoba Karla, sprawiająca wrażenie chodzącej definicji wypalenia zawodowego staje się nieco irytująca – ciężko stwierdzić ile w tych wszystkich gadkach jak to w sumie w dupie miał ta muzykę, tej a tej płyty to nawet nie słyszał przed wydaniem i tak dalej prawdy a ile pozowanie na zblazowanego biznesmena. Niemniej jednak i tak czyta się to dobrze, bo i o większości tych kapel niewiele z polskiej prasy tak naprawdę można się było dowiedzieć, szczególnie, że zaplecze noisowej ekstraklasy (czyli np. Rage, Grave Digger, Tankard, Sabbat…) nie zostało tu potraktowane „po łebkach”. Dziwi mnie natomiast brak choćby najmniejszej wzmianki o szwajcarskim Messiah (a nawet o Turbo jest kilka linijek!). Do tego dochodzi dokładna dyskografia wytwórni, no i oczywiście masa zdjęć (na widok niektórych ciężko się nie uśmiechnąć). Jak to u In Rocka bywa całość wygląda bardzo dobrze, tłumaczenie jest ok – a trochę się bałem, bo Jakub Kozłowski miewał skłonności do nieco zbyt kwiecistego języka we wcześniejszych pozycjach tego wydawnictwa. Większych baboli nie zauważyłem, choć, zwłaszcza pod koniec są – a to brakuje jakiegoś słowa, a to z Lee Aaron zrobiono faceta ;). Ale to naprawdę drobne chochliki, do poprawy w kolejnych wydaniach. Bo mam nadzieję, że takowe z powodu dobrej sprzedaży będą a In Rock sprowadzi na polską ziemię kolejne ciekawe tytuły. Zdecydowanie warto ten książkowy „Hałas” sobie przyswoić.
Wyd. In Rock, 2023