AROUSE THE DARKNESS – CEMETERY OF BURIED HOPES
(21 sierpnia 2023, napisał: Robert Serpent)

Trafił mi się album, który trochę czasu przeleżał na półce, zebrał nieco kurzu, ale nadszedł czas, żeby zabrać się w końcu za ten małopolski projekt. Przyznam, że jakiś czas temu robiłem już podejście do „Cemetery of Buried Hopes”, ale wówczas poddałem się.
Dwójka muzyków stojąca za Arouse the Darkness para się rodzajem metalu, który omijam szerokim łukiem, a jeśli już sięgam po kapele z tego nurtu, to są to klasyczne pozycje i są to sytuacje skrajnie rzadkie. W tym momencie pojawia się odwieczny temat, mianowicie chodzi o gusta muzyczne, a z nimi jest jak z półdupkami ludzi słuchających danego gatunku metalu, każdy ma swoje i niech tak zostanie, a jak powszechnie wiadomo, o gustach się nie dyskutuje.
Debiutancki krążek myślenickiego Arouse the Darkness to niespełna 55 minut muzyki utrzymanej w stylistyce doom/death/gothic metalu. Nie będę kłamał, nie będę udawał, jest to dla mnie spory kłopot mierzyć się z tego typu dźwiękami. Na szczęście panowie oszczędzili koszmaru związanego z partiami wokalnymi jakiegoś mrocznego, wyjącego dziewczęcia, a tego bałem się najbardziej.
Arouse the Darkness na swoim debiutanckim krążku prezentuje osiem autorskich utworów utrzymanych raczej w wolnych i średnich tempach, ze stosunkowo rzadkimi przyspieszeniami. Całość mocno oblana melodiami i polewą w postaci instrumentów klawiszowych. Podejrzewam, że pora jaka towarzyszy mi w momencie pisania tych słów nie jest najtrafniejsza, bo Arouse the Darkness raczej nie odbiera się najlepiej w potwornym upale i przygrzewającym w czoło słońcu. Żeby była jasność, nie zamierzam szydzić, ani nabijać się z takiej muzy. Płyty da się wysłuchać, na szczęście pojawią się wspomniane przyspieszenia, które nieco urozmaicają całość. Podstawą tej muzy są jednak wolne, ciężkie, przygniatające, proste riffy i growling (od czasu do czasu słychać szepty, a także czyste wokale), idące w parze z nastrojowym klimatem. Na uwagę zasługuje świetnie zaprogramowana perkusja, bo przyznam, że ciężko zorientować się, że mamy do czynienia z automatem perkusyjnym. Nie ma co doszukiwać się tutaj oryginalności, bo jej najzwyczajniej w śwnieci nie ma. Podejrzewam jednak, że członkowie Arouse the Darkness mają inne priorytety muzyczne.
Arouse the Darkness ze swoim pełnoczasowym debiutem nie spowoduje zmiany mojego stosunku do tego gatunku metalu, ale jeśli ktoś lubi bujać się w rytm albumów (przykładowo) My Dying Bride, a jest takich ludzi całkiem pokaźne grono, to jestem pewien, że album trafi w jego (jej) gusta muzyczne. Dla mnie pozycja raczej z rodzaju ciekawostek. „Cemetery of Buried Hopes” nie zanudził mnie na śmierć, ale też nie poczułem jak wyciąga po mnie swoje mroczne łapska, aczkolwiek zdarzały sie momenty, że nieświadomie „chodziła nóżka”.
Niech panowie robią swoje, a fani death/doom metalu niech mają na uwadze, że w Małopolsce istnieje projekt, które umie bawić się w te klocki.
Wyd. Mara Productions, 2022
Lista utworów:
1. Enter the Gate
2. Never Again
3. Harvester of Shadow
4. Dead World
5. The Last Ark
6. Flames & Dust
7. Angels Fall
8. Darkest Memory
Ocena: +5/10
