Arkona – Lunaris
(1 kwietnia 2023, napisał: Prezes)

Arkonę uważałem od zawsze (czyli od czasu kiedy ich poznałem, gdzieś na początku lat 2000) za absolutnie kultowy zespół, wierny prawdziwemu black metalowi, siedzący w najgłębszych odmętach podziemia i mający gdzieś aktualne mody i trendy panujące na scenie. Wiem… dzisiaj już słów „prawdziwy” i „kultowy” raczej się nie używa (bo to niby passe), ale ja tak właśnie wtedy czułem. Od paru już lat jednak obserwuję, że coś tutaj się zmieniło. Arkona z tajemniczej, schowanej gdzieś głęboko w piwnicy hordy, zaczęła wychodzić do ludzi. Produkcja ich nowszych materiałów nie jest już ultra-surowa, nabrała rozmachu i (nie bójmy się tego słowa) profesjonalizmu. Pojawiły się kontrakty z większymi wytwórniami, zespół wreszcie koncertuje i to coraz częściej, jest aktywny w mediach społecznościowych, jest go po prostu więcej… I nie zrozumcie mnie źle – uważam, że to zajebiście! Wiadomo, że podziemni puryści będą tutaj polemizować, ale moim zdaniem zespół niesamowicie się rozwinął i nareszcie otrzymuje taką uwagę, na jaką zasługuje.
Pokłosiem tej większej aktywności Arkony w ostatnich latach są przeróżne reedycje ich starszych, niedostępnych już płyt. Tutaj akurat mamy wznowienie „Lvnaris”, czyli pierwszego materiału dla zagranicznej Debemur Morti Productions. Już tutaj ta zmiana o której mówiłem powyżej była wyraźna i zauważalna. Oczywiście nadal muzycznie jest to tak charakterystyczny dla Arkony surowy i zlodowaciały black metal, lecz podany z większym rozmachem. Pojawiły się orkiestracje, które niesamowicie podkręcają monumentalny klimat i chwilami przyprawiają wręcz o ciarki na plecach. Długie, przemyślane i rozbudowane kompozycje nie nudzą ciągnącymi się w nieskończoność tremolami, tylko pięknie budują dramaturgię mieszając tempami i łącząc wolniejsze, bardziej przystępne momenty z tymi ultra szybkimi, bezlitosnymi motywami, chłoszczącymi blastem i zimnymi gitarami. Brzmienie jest także inne, niż na pierwszych materiałach Arkony – surowe i lodowate, ale już nie w ten niechlujny i garażowy sposób, lecz zrobione bardzo świadomie. Słychać, że Khorzon zrobił tutaj dokładnie to co chciał, a nie to, do czego zmusiły go ograniczone warunki pracy… I do tego wszystkiego jeszcze niesamowite, gościnnie położone wokale Necrosodoma!
„Lvnaris” to materiał który wyraźnie zaznaczał przemianę, jaka się w Arkonie dokonała, ale moim zdaniem świetnie przetrwał próbę czasu. Ja wracam do niego co jakiś czas i zawsze robi na mnie duże wrażenie. Świetny album!
Wyd. Mara Productions, 2022
Lista utworów:
1. Droga do ocalenia
2. Ziemia
3. Śmierć i odrodzenie
4. Nie dla mnie litość
5. Lśnienie
6. Lunaris
Ocena: 9/10
