Deadline – Dust, Bones and Oblivion

(18 listopada 2022, napisał: Prezes)


Deadline – Dust, Bones and Oblivion

Tyski Deadline powstał w pierwszej dekadzie nowego tysiąclecia i zabrał się za tworzenie muzy, która wtedy właśnie święciła triumfy i miała spore grono fanów, szczególnie wśród młodszych słuchaczy. Mowa oczywiście o jakiejś tam fuzji melodyjnego death metalu i metalcore’a, czyli dźwiękach nazywanych wtedy „nowoczesnymi”. Co ciekawe niektórzy nawet dziś mówią o takich dźwiękach per „nowoczesne”, choć jest to coś, co funkcjonuje w muzyce metalowej już trzecią dekadę… Mniejsza jednak o nazewnictwo. Fakty są takie, że Deadline wydało dwa albumy, w 2011 i 2014, a potem umilkło na te osiem lat. Można by z przekąsem powiedzieć, że muza ta po prostu stała się mniej popularna, więc i zespół stracił zapał, ale ich nowy album absolutnie temu przeczy. Ich pierwszy album niezbyt dobrze pamiętam, drugiego nie słyszałem wcale, ale „Dust, Bones and Oblivion” raczej zostanie mi w pamięci. Jest to bowiem naprawdę kawał mocnej, dobrze zagranej i skomponowanej muzy! Wszyscy ci, którzy dostali wysypki czytając zwroty „melodyjny death metal i metalcore” te kilka zdań wyżej, mogą odetchnąć spokojnie. Wszystkie przymioty, dzięki którym te gatunki są tak wyszydzane i opluwane, czyli słodkie melodyjki, chóralnie śpiewane refreny i cukierkowe klawisze – tutaj praktycznie nie występują. Już od pierwszego utworu (pomijając intro – swoją drogą nawet ciekawe) dostajemy ostrzegawczy strzał w pysk w postaci ciężkich i potężnych, niemal deathcore’owych riffów. Cały ten materiał to właśnie balansowanie pomiędzy szybkimi i agresywnymi motywami, a tymi nieco łagodniejszymi, bardziej melodyjnymi albo pełnymi bujającego groove’u. Raz dostajemy mocarne i szybkie death metalowe riffy, a za chwilę robi się trochę spokojniej, bardziej przestrzennie, momentami nawet progresywnie. Dzięki temu materiał ten się nie nudzi, nawet pomimo tego, że jest stosunkowo długi. Wręcz przeciwnie – jak na ilość użytych tu motywów i zmian tempa całość wydaje się zadziwiająco spójna. Dodatkowe punkty lecą tutaj też za rasowe i zróżnicowane wokale, oraz bardzo dobrą produkcję. Ta ostatnia jest odpowiednio dociążona, mięsista, ale przy tym też bardzo klarowna (dla niektórych pewnie może być nawet zbyt sterylna), czyli idealna do takiego… „nowoczesnego” (hehe) grania.

Szczerze mówiąc mało słucham takich dźwięków, ale nowa płyta Deadline jakoś przypadła mi do gustu. Jest odpowiednio zróżnicowana, nie przesłodzona, ale też stosunkowo łatwo przyswajalna. Dobry powrót.

 

Wyd. własne, 2022

 

Lista utworów:

 

1. Aphelion
2. Olympus Mons
3. StratosFEAR
4. Sands of Cydonia
5. Phobos Eclipse
6. First Day of Nuclear Winter
7. Nuke Them from the Orbit
8. Pax Necropolis
9. Empire of Rust
10. Dark Side of Deimos
11. Perihelion

 

Ocena: -8/10

 

https://www.facebook.com/DeadlinePL

divider

polecamy

Ironbound – Serpent’s Kiss Königreichssaal – Psalmen’o’delirium Meat Spreader – Mental Disease Transmitted by Radioactive Fear Three Eyes of the Void – The Atheist
divider

imprezy

Master i King Parrot w Polsce EXEGI MONUMENTUM tour HOSTIA mini trasa koncertowa Moonsorrow + Houle + Radogost Łysa Góra wystąpi w Krakowie – koncert promujący album „W Ogniu Świat” koncerty Mercurius Wizjonerzy z Blood Incantation wystąpią w Warszawie i Krakowie! Heavymetalowe legendy z Saxon ponownie zagrają w Polsce The Unholy Trinity Tour 2025
divider

patronujemy

Trzecia płyta ATERRA Narodowy spis zespołów – Artur Sobiela, Tomasz Sikora Premiera albumu „Szczodre Gody” Velesar NEAGHI – Whispers of Wings Taranis „Obscurity” ROCK N’SFERA 5 ATERRA – AV CULTIST ‚Chants of Sublimation’ Trichomes – Omnipresent Creation
divider

współpracujemy

Deformeathing Prod. Sklep Stronghold VooDoo Club MORBID CHAPEL RECORDS Wydawnictwo Muzyczne Pscho SelfMadeGod Godz Ov War
divider

koncerty