Delight – Paulina MaÂślanka
(12 października 2003, napisał: Prezes)

Witaj Paulina! Jak humor? Dopisuje?:)
Dzięki, dopisuje. Jeszcze jesienna deprecha mnie nie dopadła :)
Na jednym z zachodnich serwisów metalowych czytałem niezwykle pochlebne recenzje Waszych płyt. Delight był tam stawiany na równi z takimi zespołami jak AFTER FOREVER, NIGHTWISH i EDENBRIDGE. Czy czujecie, że jesteście popularni za granicą?
Nie czujemy tego tak na własnej skórze, bo jak do tej pory nie mieliśmy okazji się przekonać osobiście jak jesteśmy tam postrzegani, co prawda udało nam się zagrać mała trasę w Niemczech, ale nie było to wydarzenie, które dowiodło by o naszej szczególnej popularności. Organizator tej trasy nie zadbał o wystarczającą promocje naszych koncertów. Było miło, ale bez tzw. lotów. O tym, że ktoś się nami interesuje np. we Francji już wiemy od dawna – ludzie piszą do mnie maile i regularnie dajemy wywiady do tamtejszych metalowych gazet Warto tez prześledzić wpisy do Księgi Gości na naszej stroncie netowej (www.delight.art.pl ). Są tam wpisy z Francji, Norwegii, Niemiec , Ukrainy i Holandii. Ale nie jest to masowe ;) Poczulibyśmy się popularni za granica, gdybyśmy grali tam regularne koncerty. A to raczej nasze marzenia niż przyszłość.
Macie już za sobą jakieś poważniejsze występy poza granicami naszego kraju?
Jak wspomniałam zaliczyliśmy mała trasę po Niemczech w maju tego roku. Były to koncerty klubowe np. w Berlinie czy Lipsku. Udało nam się nawet ruszyć niemiecką publikę :) Było bardzo miło, ale niestety raczej kameralnie. Graliśmy w towarzystwie Alvarez Perez, Remember, Expretus i Uniwersal Mind. Ten pierwszy zespół był z Czech, kolejny z Węgier, pozostałe z Niemiec. Był to trochę jak objazdowy festiwal. Nauczyliśmy się na tej trasie, że można świetnie nagłośnić zespół w ciągu kilku minut – niemal w każdym klubie był dobry akustyk. Nabraliśmy też większej pewności siebie, a raczej wiary w to, ze jako zespół z Polski nie mamy się czego wstydzić – nie tylko nie ustępowaliśmy poziomem od pozostałych bandów, ale robiliśmy na nich bardzo pozytywne wrażenie :). No i świetnie się z naszymi kolegami bawiliśmy po tych koncertach, nie mieliśmy problemów językowych :)
W kwietniu zaliczyliście występ na tegorocznej Metalmanii. Jak wspominasz tamten koncert?
Bardzo miło. Koncert zagraliśmy wcześnie, to było koło 12 w południe. Myślę, że aby zrozumieć, co to znaczy udział w tym festiwalu, trzeba tam zagrać. Nie będę mówić o „technicznych” właściwościach dużych koncertów. Wystarczy, że powiem, iż panuje tam zupełnie inna atmosfera niż w czasie takich klubowych, kameralnych sztuk, scena jest czasem paradoksalnie za duża, nowe warunki akustyczne i ten tłum naprzeciw czasem przeraża. Trema też jest specyficzna :) Podsumowując – można to zobaczyć na naszym DVD, tam znalazła się relacja z naszego występu na Metalmanii. Było to znaczące wydarzenie dla zespołu, choć byliśmy jedyna kapelą z „damskim” wokalem, nie licząc Marty z Enter Chaos, która śpiewa lepiej niż niejeden facet :) Przez to może w necie zetknęliśmy się z niepochlebnymi ocenami lub bojkotem „twardogłowych”, którzy nie chcieli za wszelka cenę się o naszym występie wypowiadać, bo nie jesteśmy przez metalowców uznawani za zespół metalowy. Mimo wszystko panuje wciąż stereotyp: zespół z baba na wokalu to już nie może być metal. Aż nie chce się wierzyć, ze ludzie tak cenią sobie schematy. W końcu tworzymy je po to, aby choć ogólnikowo móc ogarnąć umysłem ten nasz zwariowany świat :)
Wiadomo, że Polska to kraj, kojarzony głównie z muzyką ekstremalną. Czy nie czujecie się przez to trochę dyskryminowani? Dużo fanów przychodzi na Wasze koncerty?
Tak jak wspomniałam, wciąż można odczuć taki podział na metal i gotyk. Dla mnie muzyka ciemna, mroczna jest sobie bliska, bo emocje, jakie w nas wzbudza to nie dwa skrajne odłamy, dwa przeciwieństwa. Myślę, że każdy z nas przeżywa ją w inny sposób, ale co sprawia, że to właśnie mroczne, ciężkie granie sprawia, że mamy gęsią skórę, gdy leci nasz ulubiony numer? Może wieje z tego jakąś utopią, ale wystarczy czasem otworzyć się na to, co inne, aby wykorzystać w pełni możliwości współczesnej muzyki. Jestem dobrej myśli, bo na koncertach pojawiają się różni ludzie. Czy dużo osób przychodzi na nasze koncerty? A co to znaczy dużo w dzisiejszych czasach? Tyle co na Ich Troje czy Łzy to na pewno nie:) Ale gramy prawie w całej Polsce trasę raz do roku u boku świetnych kapel ( w tym roku z Closterekeller, Moonlight, Sacriversum i StrommousHeld ), a tu przychodzi tak od 300 do nawet 600 osób. Jak na Polskę to niemało.
Już niedługo kolejna edycja Dark Stars Festival. Czy zespół przygotował coś specjalnego na tę okazję? Jak będą wyglądały Wasze koncerty?
Tak , tym razem na scenie pojawia się tancerki topless :) Przygotowaliśmy przekrój przez wszystkie nasze płyty, głównie zagramy utwory z naszej najnowszej płyty „Eternity”, bo są najbardziej bliskie temu, jaki jest dziś Delight. Obecnie gramy w nowym 5-osobowym składzie: Paula wokal, Jaro – gitara, Cube- klawisze, Piotr- bas i drugi Piotr- perkusja. Czyli tylko z jedna gitarą, a więc w nowych aranżacjach. Jest w naszej muzie więcej przestrzeni, wszystko jest bardziej dopracowane, profesjonalne. Chcemy podczas Dark Stars 2 dać ludziom kawał dobrej zabawy, a o promocji i graniu numerów z nowej, nie wydanej jeszcze płyty czekamy do jesieni 2004. Gramy też w miastach, w których będziemy mieli okazje zaprezentować się po raz pierwszy a więc tam Delight „premierowo” zaprezentuje swoja muzykę.
Wiadomo, że każdy zespół po jakimś czasie wydaje album koncertowy. Co zadecydowało, że w Waszym przypadku będzie to DVD a nie zwykły longplay ‚live’?
To wytwórnia zaproponowała nam takie wydawnictwo. My mimo wszystko jesteśmy jeszcze młodym zespołem, przed nami jeszcze sporo pracy, więc nie było nam łatwo podjąć decyzję o tym nagraniu. W ferworze licznych pozamuzycznych obowiązków trudno się skupić na samym warsztacie, na regularnej pracy. Ale podjęliśmy rękawicę, a „The Last Tale OF Eternity” ujrzało światło dzienne. Nie wiem jaki będzie odbiór w Polsce, ale jestem przekonana, że bardzo nam to pomoże w promocji właśnie na zachodzie. DVD jest bardziej atrakcyjne, jeśli chce się zaprezentować młody, nieznany jeszcze szerokiemu gronu zespół. Nie tylko można posłuchać, można też zobaczyć zespół, który nie koncertuje w twoim kraju na koncercie.
W przyszłym roku ma się ukazać Wasz czwarty studyjny album. Pracujecie już nad nowym materiałem?
Prace się rozpoczęły, ale obecnie ze względu na zbliżający się Dark Stars Festival zostały przerwane. Wrócimy do nich po powrocie i po odrobieniu zaległości na studiach. Zrobiliśmy szkielety 5 numerów. Jeden numer z dema ukazał się jako bonus audio na naszym DVD oraz jako dodatek do październikowego Metal Hammera. Chcemy zrobić płytę bardziej nowoczesną, bardziej elektroniczną, dwie wersje – po angielsku i po polsku. Myślę, że to będzie przełomowa płyta.
Czy ostatnie zmiany personalne wpłyną na brzmienie tego albumu?
Tak i to bardzo poważnie. Dziś pracujemy nad albumem we dwójkę z Jarkiem, na kształt tego, co zrobimy będzie na pewno miał wpływ świeżej krwi – Cube, nasz klawiszowiec (jednocześne członek Thy Disease) jest wszechstronnie utalentowanym muzykiem i bardzo liczymy się z jego zdaniem. Tyle co do pracy w studio, na koncertach układ jest inny- tu pracuje równie ciężko pięć osób. To ważne, aby dobrać sobie takich ludzi, dla których muzyka to pasja, a nie tylko zabijanie czasu w sobotnie popołudnie. Jeśli ktoś myśli, ze łatwo utrzymać skład bez zmian, to jest w błędzie. Ludzie się zmieniają, ich dążenie ulegają weryfikacji. Dochodzi czasem do konfliktów, następuje potrzeba zmian. Gdy przychodzą nowi ludzie, to zespół zmienia swoje oblicze, wnoszą oni swoje osobowości do muzyki. W naszym przypadku wniosło to większa stabilność dążeń, większą zgodność. Zrywamy z heavy metalem czy power metalem. Chcemy rozpocząć nowy etap.
To prawda, że na nowym albumie wszystkie utwory będą w języku polskim?
Tak. Decyzja już podjęta, powiem więcej – już piszę polskie teksty. Nie wiem czy to będzie dobre, chciałabym nie razić jakimś grafomaństwem, staram się skupić na treści – opisać te uczucia, które nękają moim pokoleniem. Jestem z 1981 roku, tak jak i moi rówieśnicy studiuję i obserwuję naszą rzeczywistość w dobie tych wszystkim przemian społecznych, które mają tak ogromny na nas wpływ. Widzę załamanie i tak już od dawna sypiącego się systemu wartości, widzę nieszczęśliwych ludzi na „świetnych” stanowiskach. Nie tak miało być! Nie wszyscy jesteśmy stworzeni do wyścigu, nie wystarczają nam „przedmioty”. Gdzie w tym wszystkim jest czas na miłość? Czy bóg nie jest tylko wytworem ludzkiej świadomości? Staram się na razie zebrać swoje myśli, dopasować je do muzyki. Nie wiem czy to będzie dobre, ale podejmuje się tego wyzwania dla siebie. Dla swojego rozwoju.
Planujecie jakąś większą promocję nowego albumu za granicą?
Albumu jeszcze nie ma, więc o planach promocji jeszcze nie myślimy. Może wszystko się jeszcze odmieni po naszym DVD? Niecierpliwie czekamy na reakcje… zwłaszcza zagraniczne…
Jest takie miejsce na Ziemi, gdzie szczególnie chciałabyś dać koncert?
Japonia! W sumie to dobrze, że jeszcze nas tam nie było – SARS :) A tak poważnie: Francja, Holandia, Niemcy, Norwegia, Finlandia no i USA. Może nigdy się te marzenia nie spełnią, ale warto marzyć! Ale tak najbardziej to chciałabym, aby trasa Dark Stars 2 była udana – tu u nas w Polsce!
Na koniec chciałbym abyś opowiedziała jakąś anegdotę związaną z Delight.
Aj, jakoś nic mi do głowy nie przychodzi… to jakbym nie miała poczucia humoru, ale raczej to moi koledzy mogliby opowiedzieć jakąś anegdotkę na mój temat :) Na szczęście nie mają takiej możliwości!
Serdeczne dzięki za wywiad! Powodzenia!
Ja również dziękuje! Pozdrowienia dla wszystkich czytających ten wywiad, a szczególnie dla sympatyków Delight! Do zobaczenia na Dark Stars 2!
