Cremaster – Badhed, Szaman & GrzeÂś
(11 września 2004, napisał: Metanol)

Jesteście póki co niezbyt kojarzoną kapelą wśród „brutal satan metalowcuff”, mógłbyś przybliżyć w skrócie kapelę? Np. skąd jesteście, bo Wasze poprzednie kapele pochodzą z różnych miast…
B: Pochodzimy z różnych miast, gdyż tam graliśmy w poprzednich kapelach. Spotkaliśmy się wszyscy w jakże pięknej i pełnej czyhających w bramach niespodzianek byłej stolicy Polski, czyli Krakowie. Ukończyliśmy studia wyższe, stąd niezbyt wielkie zainteresowanie wśród, jak to szanowny pan redaktor nazwał „brutal satan metalowcuff”, cokolwiek to znaczy. Boimy się brodzików intelektualnych, gdyż sami jesteśmy rabarbarami i kalkulatorami ziemi lubuskiej. Było nas trzech, w każdym z nas inna krew, potem doszedł Jurek i pobrudził całą łazienkę.
G: Kojarzeni jesteśmy w pary. Głównie po koncertach przez Szamana. Ma on najlepsze z nas podejście do płci odmiennej. Należy przy tym zaznaczyć, że amatorki mrocznego metalu łatwiej przybliżyć nie skrótem a silnym jak tur wzwodem, szybkim jak rakieta.
Nasze dawne kapele pochodzą z różnych miast, bo tam są domy naszych ziemskich rodziców. To tak jak z Jezusem. Zrobił go Ojciec w Niebie, ale wychował Józef Cieśla.
Naszym wspólnym ojcem jest MinetaUhr, który zarwał w Krakowie nasza mamę Mewę Białą Stal Rzeszów, która była z koleżankami na wakacjach pod namiotem.
S: Warto nadmienić, że owy namiot był wynikiem erekcji Ojca Naszego Wszechwzwodzącego, MinetaUhra Wielgusa. Moje korzenie, choć zapuszczone w ziemi naszej, pochodzą z Sycylii. Tak więc uważaj redaktorszczyno, bo długo Cię szukał nie będę!
Wcześniej graliście w kapelach prezentujących muzykę spokojniejszą niż obecnie. Dlaczego wykonaliście taki skok?
S: Z tym skokiem to ciekawa historia była. Widzisz, działalność muzyczno – piwna wymaga pewnych, nie małych nakładów finansowych. Zaplanowaliśmy więc skok na bank. Problem w tym, że Grześ plan zagubił, upiwszy się uprzednio. Pozostało nam więc skok muzyczny wykonać.
G: Tak graliśmy, bo nam strzelać nie kazano. Teraz zapierdalamy, bo gdy się człowiek spieszy, to się diabeł cieszy.
B: Nie pamiętam, co grałem we wcześniejszej kapeli, gdyż moja pamięć sięga do czterech dni wstecz. Wynika to z mojego zamiłowania do napojów wyskokowych. Z tego wynika pewnie nasz skok. Obecnie gram również w zimową odmianę piłki wodnej – halowej bez dachu.
Czy gracie jeszcze w tych kapelach, czy udzielacie się gdzieś indziej?
G: Ja gram w czymś co chwilę, a co chwilę nie gram, bo mi się na próby nie chce chodzić. W Cremasterze nie ma prób. Jak się spotykamy z Badhedem to robimy próbę wątroby, a później jesteśmy niesympatyczni, aroganccy, kradniemy w sklepach i ogródkach działkowych kwiatki dla Kasi.
B: Udzielam się w PZODNWM, czyli Polskim Związki Okradania Dziewczynek z Nadziei na Wielką Miłość. Jestem p.o. Dyrektora. Udzielam się także ogólnie.
S: Jako bóg nowopowstałej religii (tylko dziś promocja dla nowowstępujących hehe członków) udzielam błogosławieństw.
Czy Wasz kwartet zebrał się, żeby sobie robić jaja, czy grać mocną, muzykę? Czy jest na świecie kapela podobnie podchodząca do tego?
G: Zebraliśmy się aby dokończyć to co nienapisane, albowiem zapodane jest, że z tym zip składem damy radę.
B: Nie wiem, czy jest taka kapela na świecie i szczerze powiedziawszy mam to w dupie. Przede wszystkim gramy ciężką muzykę, a jaja wychodzą same. Takie z nas baranki. Nie potrafimy podejść do metalu z makijażem na ryju, bo posralibyśmy się ze śmiechu patrząc na siebie nawzajem. Wolimy kolorowe ciuchy ze szmateksu. Jak zmienię orientacje z hetero na homo, to się może pomaluje. I będę straszył w lesie młode króliczki jedzące plastikowym widelczykiem borówki.
S: Ty se uważaj! Jeszcze 3 takie teksty i stopy w cemencie Ci zatopię. Skończy się babranina!
Mieliście może okazję skonfrontować na koncercie Wasze podejście do muzyki z kapelą np. satanistyczną, która maluje ryje, czci gwoździe, ćwieki itp.?
G: Szaman chce już od dawna ustanowić nowa wiarę. Kult narodowosocjalistycznego boga zjednoczonych wyznawców gwoździ niewątpliwie jest dla niego dużym zagrożeniem, ale pamiętaj, że kto mieczem wojuje – od pochwy ginie. Nie zauważyłem nigdy żadnych odznak wrogości ze strony satanistów. Być może dlatego, że nigdy ich nie spotkałem. Gwoździe na scenie mi nie przeszkadzają. To też sztuka nie pokłuć się grając w czymś takim.
B: Jak napisałem wyżej, sami się tak malujemy, podchodzimy poważnie do metalu, nosimy kolce i inne kwatrolochy. Czcimy diabła, jesteśmy najlepsi, nasz blek metal jest objawieniem na rynku muzycznym, nie boimy się wyzwań (Szaman zjadł w niedziele 6 pączków). Ostatnio graliśmy z zespołem blek metalowym i tyle ćwieków na raz na scenie nie widziałem. Dlatego nasze zdjęliśmy. Poza tym nie chce się konfrontować z zespołami blekowymi, chyba że będę miał z tyłu przywiązane obie łapy i złamaną nogę. Szansa by się wyrównała. A najlepiej jak kupa jest twarda i nie brudzi rowa.
S: „Dziś prawdziwych cyganów już nie ma”. Tak jak satanistów. Z żyjących został tylko Połomski, ale to inna para Aloszy.
Gracie za zwrot kosztów, jednakże nie często da się Was spotkać poza Waszą okolicą. Kapelą jesteście dobrą, czy chodzi więc o koszty, czy ogólnie jakąś zapaść?
S: Młody człowieku! A cóż Ty o tym możesz wiedzieć? Chodzi o ilość potomstwa w różnych regionach naszego pięknego kraju-obyczaju. Musimy dbać o reputację!
G: O zapaść, koszty, lenistwo. Kiepsko też jest z czasem. Badhed, Szaman i ja od poniedziałku do piątku reprezentujemy naszą ojczyznę na stanowiskach urzędniczych. Nie ma się czego wstydzić. Jakie państwo – tacy urzędnicy. Może ktoś chciałby uzdrowić polską administrację? Jeśli tak, niech zapewni nam życie za stukanie, pukanie, chrząkanie i pochrapywanie. Nagrodą będzie dobra kondycja służb publicznych. Kto wie, ilu jeszcze takich Cremasterów tkwi w budżetówce!
B: Przedostatnio graliśmy w Malborku, ostatnio w Stropkovie na Słowacji. Rzeczywiście, bliżej się nie da. Główny problem to koszty. Organizatorzy koncertów (nie wszyscy) nie lubią dawać czegokolwiek zespołom. Gramy za zwrot i chcemy jakieś piwko. A jak ktoś chce, żeby kapela grała i dopłacała do tego interesu, to niech sobie ją panicz sam założy.
Jak reagują ludzie na koncertach ludzie na Wasze przebrania?
B: Nie wiem. Grześ, jak reagują??
G: Krzyczą „gay-metal !”, ale klaszczą. Raz było inaczej. Dawno temu w Brzeszczach. Tam gwizdali i krzyczeli „wypierdalać”. Nie daliśmy im tej satysfakcji.
S: Co do satysfakcji i pierdolenia… heh powiem tylko, że od pewnego czasu mam do Brzeszcz (a konkretnie ich okolic) stosunek o dziwo analny.
Skąd czerpiecie pomysły na tak pojebaną muzykę, tytuły, teksty, czy w końcu image i prezentację sceniczną?
B: Ja wszystko biore z „Mein Kampf”
S: Ja zawsze czerpię ze studni zwanej pożądaniem. Prezentacja sceniczna jest nieudolną kopią zachowań zespołu Vader.
G: Mnie najbardziej inspiruje chyba żarcie… A image i prezentacja sceniczna? Badhed na jednym z obiadów czwartkowych w sobotę u księcia Poniatowskiego ze Zgierza powiedział dwie mądre niezwykle rzeczy: Pierwsze primo: że bardziej pojebane i śmieszniejsze są łańcuchy i skórzane spodnie, niż nasze kreacje, bo w końcu w domu chodzi się w dresie albo w pidżamie. Drugie primo: że my wszyscy chyba jesteśmy gejami trochę, ale takimi z godnością. W ogóle my mówimy po pijaku często bardzo mądre rzeczy, które później rzadko pamiętamy.
Czy ta pani z okładki „Mineta-Uhr”, to rodzina któregoś z Was?
B: Tak, to córka wujka od strony dziadka po kądzieli kuzyna szwagra matki Szamana.
G: Jest ukradziona z interneta drogi Panie. Mamy wspólnych rodziców, Adama i Eugeniusza, wiec wszyscy jesteśmy jedna wielką rodziną.
S: Narysowałem ją w „Pejncie”.
Czy jest możliwe, żeby taka kapela jak Cremaster, kiedykolwiek podpisała kontrakt z jakąś poważną wytwórnią? Mieliście jakieś oferty i czy staracie się o to?
S: Odmówiliśmy Sony, Earache, Metal Blade, Candlelight, Panasonix, Asterix, Twoja Stara Records i Empire, to i innym odmówimy
G: Możliwe jest.
B: Mam nadzieje, że nasz „Boletus Satanas” ujrzy światło nocne. Powoli się coś klaruje, ale nic nie powiem, dopóki czegoś nie podpiszemy. A tak naprawdę to, może jak już niektórzy wiedza, wydali nas Żydzi, jak Jezusa.
Mógłbyś mi wyjaśnić całe zawirowanie z „Bonus Truck”. Czy to jest ta pioseneczka „…gdy ptaszki śpiewają tralalaa”?
G: Oj było zawirowanie przy „Ptakach”, było. Szaman ma też często zawirowania przy ptaku po koncertach i po podróżach tramwajem do Nowej Huty też czasem.
B: To Szaman wie.
S: Wiem, ale nie powiem. Jak widać marne Twe życie seksualne jest, skoro nie wiesz, nie doświadczyłeś na własnej, bladej jak pacha świnki skórze, jak to jest miło, gdy ptak Ci śpiewa.
Przyjmij oto tę zapomogę znacznej wysokości kwotowej trzech groszy dla usprawnienia Twego życia erotycznego.
Poprzednie wydawnictwa nagrywaliście w The Calog. Czy to profesjonalny przybytek, bo uzyskaliście dosyć ciekawe, acz proste brzmienie. Jakieś inne metalowe kapele nagrywały tam może?
G: Brzmienie to jest efektem naszego marudzenia, że za mało charczy i buczy. A bracia Minek i Manek są profesjonalnie przygotowani do uzyskania profesjonalnie nieprofesjonalnego brzmienia. Nowy materiał też miksujemy u nich, bo nie chcemy brzmieć jak metalowa kapela z komputera drogiego i do poprawiania prawdy skorego.
B: To jest profesjonalne studio niezajmujące się metalem, co nam bardzo pasuje, gdyż na muzyce się znają. Nikt metalowy tam nie nagrywał. My też nie jesteśmy metalowym zespołem. Jest to mariaż popu z suką z cyckami.
S: To my coś nagraliśmy? Aaaa! To wtedy na próbie, jak Casio przytargałem! Brzmienie jest wynikiem stania na dywanie.
Nie wydaje Wam się, że tworzycie muzę dla nikogo? Bo dla grindowców to zbyt lajtowe, dla fanów lżejszych form to za ciężkie, dla metalowców niepoważne itp.
G: Robimy muzykę tylko dla studentów Kolegium Nauczycielskiego w Bielsku-Białej i techników dentystycznych. I niech tak zostanie. Lepiej mieć publikę mniejszą, ale wierną i o zdrowych zębach, co im z paszczy nie śmierdzi.
B: Jak Grześ przeprowadzi odpowiednie anal-Izy a Szaman oral-Doroty, to powiem Ci, jaka jest nasza docelowa grupa suchaczy. Każdy kij przecież ma dwa końce i za każdy można poszarpać. A Jeloł mi powiedział, że każdy samiec ma pindola.
S: Tworzona muzyka jest misternym podkładem pod moją sukcesję tronu Watykańskiego. Po tym, jak już moja religia ukonstytuuje się, płyty będą sprzedawane jako relikwie, azaliż nie codziennie! Kupią je wedle Nakazu Bożego numer 87632/GWNO.666/2005 nawet Piekarze Brandenburscy.
Ostatnio zauważyłem, że pojawiła Wam się konkurencja w robieniu muzycznych jaj, bo np. Stombamfuhrer Stedke, czy trochę inaczej Rzeźnie również do smutasów na scenie nie należą i ich występy są bardzo ciekawe. Czyżby moda na zabawę?
G: A czy kiedyś nie było mody na zabawę? Rokendroł !
B: My nie mamy konkurencji. Jesteś jak tpsa monopolistami. Jak założymy sami drugi zespół, to będzie to konkurencja. I wtedy będziemy musieli zdywesyfikować (wytłumaczenie dla metali: rozdzielić, uszczegółowić, potęgować) nasz asortyment.
S: Nie podskakuj!
W Polsce, w mediach metalowych mieliście bardzo pozytywny odzew, praktycznie nie widziałem negatywnych wypowiedzi na Wasz temat. A jak jest zagranicą? Obcokrajowcom chyba trudno zaczaić specyfikę Cremaster?
B: Za granicą skumali bardzo dobrze, a już w paru miejscach te recenzje się pojawiały. Nawet możemy się pochwalić.
S: Za granicą, czy w Kozichpipkach – wszędzie znają się na cipkach.
Czy to Njujork czy Hawaje – wszędzie proncie moje staje
Nawet gdy jestem w Londynie me nasienie ciągle płynie.
Nie staje mi tylko w Gdyni, bo tam ciepli są kuzyni
Co tam z nową płytą? Chyba już powinniście kończyć pracę nad nią?
B: „Boletus Satanas” jest już gotowy. Mamy potwora, który trwa 37 minut. Jest w chuj numerów i 2 covery – „Zoo” z repertuaru Akademii Pana Kleksa oraz Meat Sandwich, który ma ukazać się na Tribute to Gwar w USA. Płytkę wydać ma tamtejsza Crazy Bastard Records. Za niedługo opęta cię Boletus i nie będziesz już takim samym metalem. Obetniesz włosy, kupisz szelki i będziesz maklerem
S: Albo makrelem.
Na Mineta-Uhr nagraliście cover Beatlesów. Na nową planujecie Gwar. Tą kapele także macie zamiar przearanżować tak jak liverpoolczyków?
B: No właśnie. Gwar jest spoko. Przearanżowaliśmy kawałek bardzo i jak można się spodziewać jest śmiesznie momentami. Niech wielki pindol błogosławi twe udo.
G: Salem alejkum, czyli „dzieckiem w kołysce, kto przerobił Gwara, ten młody zdusi centaury pentaury i srentaury..” To oczywiście wszystko mówiący na ten temat cytat Hemetyta ze Skarpy.
S: Tak. A nawet nie. Liverpoolczycy przerabiają się sami. Metamorfują i rozmnażają się przez partenogeneze. Obecnie znajduję się w Pudelsach pod Baranicą.
Wasze kawałki miały się znaleźć na kilku kompilacjach. Doszło to do skutku. Mógłbyś coś o tych składakach powiedzieć coś więcej?
B: Ukazała się kompilacja, jakaś kurwa metalowa i chyba ktoś z Białorusi ją wydaje, Flaming Arts, czy jakoś tak. Jak ją dostanę, to opowiem o niej więcej. A najbardziej to chciałbym wyjść w Izraelu………z bramy i strzelać do Allachowi winnego tłumu.
G: A czołgi mają z przodu długiego pindola zakończonego żołędziem. To jest prawdziwie samcze narzędzie.
S: Jako żem pedant i perfekcjonista, każda jedna rzecz w mojej szafie jest składanką w kostkę, w inszym razie byłbym sczezł ze zgryzoty egzystencjonalnej.
Chciałbym, abyś zareklamował nazwy paru młodych, mało znanych kapel wartych według Ciebie uwagi.
G: Oprócz Deep Purple i Hawkwind nikt mi do głowy nie przychodzi.
S: Wielką karierę wróżę Fasolkom. Promujemy ten młody bend. Jak wiesz słowo „bend” oznacza „pochyl się”. W Fasolkach nie brakuje młodych pupek. Podążamy, więc drogą Nestora Samsona
B: Mogę powiedzieć, że jest pare kapel, na które warto zwrócić uwagę. Grają bardzo technicznie, ładnie, z głową. Aranżacje są przemyślane a i na koncertach sobie radzą. Są to skromni ludzie i… Kurwa! Ka nie znam takich kapel w ogóle! Hehehe. A tak poważnie to mam nadzieje że będzie coś kiedyś z takich zespołów jak Budka Suflera, Urszula, Belfegor, bo na razie coś z nimi cienko.
Wasza muzyka jest dosyć eklektyczna w brzmieniu i oprawie. Zapewne słuchacie różnej muzyki…
B: Nasza muzyka jest eklektyczna w brzmieniu i oprawie, gdyż słuchamy różnej muzyki. Ostatnio słuchałem Mayhem, Gwar, Kaliber 44 i oczywiście Deep Purple. To, co słucham, zależy od humoru mojego pieska, a dokładnie suki Balbiny. To ona decyduje, co leci w głosnikach u sąsiada w Wałbrzychu.
G: Ja ostatnio słucham tylko narzekań Szamana, że on chce do domu jechać… Pyrtkiem chce się bawić…
S: Ja zaś słucham radia Bratysława.
Kiedy w najbliższym czasie będziecie prezentować swój show?
B: Nie wiem.
G: W czwartek o 6:53. Weź urlop i wpadnij!
S: Zaraz… Już! Już po. Muszę do toalety!
To by było na tyle dzięki za wywiad! Mam nadzieje, że jeszcze o Was dużo usłyszymy! Ostatnie słowo należy do Cremaster….
B: Marchew jadalna to dwuletnia roślina z rodziny baldaszkowatych pochodzenia azjatyckiego, znana już w starożytności. Wówczas nie miała jednak większego znaczenia w żywieniu, gdyż jej smak daleko odbiegał od smaku dzisiejszej marchwi. Dopiero w XVI wieku wprowadzona została do wykwintnej kuchni, bowiem wtedy właśnie po długoletnich doświadczeniach wyhodowano odmianę charakteryzującą się lepszym smakiem. Od tego czasu marchew jest podstawową jarzyną we wszystkich kuchniach świata. Korzeń marchwi ma długość ok. 35 cm i grubość od 3 do 6 cm, kształt cylindryczny, stożkowaty lub wrzecionowaty o intensywnym czerwonopomarańczowym zabarwieniu.
G: Dupa!
S: Lizak maderfaker!
