Blindead – Devouring Weakness
(11 października 2006, napisał: Prezes)

Praktycznie od samego początku Blindead był postrzegany jako projekt ex-muzyka Behemoth – Havoca. Zainteresowanie tym projektem brało się w głównej mierze właśnie z tego, iż współtworzył go były gitarzysta ekipy Nergala. Wierzę jednak, że po premierze debiutanckiego albumu „Devouring Weakness”, nareszcie się to zmieni, a zespół kojarzony będzie głównie dźwięki swojej muzyce. Bo przyznać trzeba uczciwie, że dźwięki generowane przez Blindead są niepospolite, oryginalne i, co ważne, stoją na bardzo wysokim poziomie. Można by chyba nawet zaryzykować stwierdzenie, że tak w tym kraju nie gra nikt. Potężne, mroczne i przytłaczające gitarowym ciężarem kompozycje z pewnością nie wszystkim przypadną do gustu. Melancholijne, nostalgiczne i wiejące smutkiem motywy mogą skutecznie odstraszać amatorów szybkiego grania i prostych, nieskomplikowanych form. Tutaj gra się wolno, nastrojowo, a główny nacisk położony jest nie na technikę i wykonanie, lecz odpowiedni klimat. Nie znaczy to jednak, że od strony technicznej „Devouring Weakness” kuleje, co to, to nie. W końcu Blindead tworzą praktycznie sami profesjonaliści. Chodzi jednak o to, iż transowe i hipnotyczne granie, pełne wielokrotnych powtórzeń tych samych motywów, czasami nawet wpadające w monotonię, jest tutaj ważniejsze od jakichś technicznych popisów. Duszne i smoliste partie przesterowanych gitar niezaprzeczalnie wiodą tutaj prym. Oczywiście czasami robi się bardziej melodyjnie, muzyka zaczyna przyśpieszać, ale dodaje to tylko urody tym kompozycjom. Praktycznie przez cały czas trwania płyty napięcie rośnie i wyczuwalna jest specyficzna, trochę nerwowa, a trochę przytłaczająca atmosfera. Słowo należałoby się jeszcze człowiekowi, który robił wokale na tej płycie, czyli Nickowi (kiedyś w Neolithic). Wydawałoby się, że jego krzyk pasuje wprost idealnie pasuje do muzyki Blindead. Gość jednak nie poprzestaje jedynie na tym i w zależności od atmosfery danego kawałka stara się także urozmaicać swoje partie (szepty, a nawet melodyjne czyste wokale w „Memory of Loss”).
Taką muzykę po prostu trzeba lubić. Trzeba mieć dla niej czas, wsłuchać się w nią i dać się jej pochłonąć. Ten album z pewnością posiada w sobie wielki potencjał i mam nadzieję, że zostanie on dostrzeżony zarówno w kraju, jak i poza jego granicami. Jak dla mnie świetny debiut!
Lista utworóó
1. Suicidal
2. Memory of Loss
3. Mindscape
4. Drug Disorder
5. The Time
6. Devouring Weakness
Ocena: +8/10
