Deatven – Deatven
(2 sierpnia 2022, napisał: Pudel)

Oho, ależ tu tajemniczo i enigmatycznie – brak tytułów, one man band, okładka jak i teksty pełne mroku najmroczniejszego – znaczy się będzie black metal. No i jest – zatytułowany tak jak i sam projekt debiutancki album Deatven to po prostu 40 minut black metalu. Do którego bardzo pasuje przymiotnik „sprawny” – nikt tu Ameryki (ani Norwegii) nie odkrywa, jednak no pan Upiór zdecydowanie „umi”. Jedzie to Skandynawią mocno, ale też myślę, że jak ktoś słuchał starych materiałów Besatt, czy nawet Maniac Butcher, to narzekać nie powinien – jest las na gitarze i szybkie tempa, są też na szczęście fajne riffy i sensownie poukładane motywy. Nie ma co tu specjalnie się nad tym materiałem rozwodzić – to co dla jednego będzie wadą (totalnie surowe brzmienie, raczej średnia oryginalność), dla innego będzie wspaniałe. Przy czym jak wspomniałem – stylistyka stylistyką – czysto muzycznie moim zdaniem to naprawdę bardzo solidna rzecz. A i w obrębie tej leśnej surowizny coś się jednak dzieje – trzeci numer fajnie jedzie takim najstarszym Bathory chociażby…. Może by się świat jedynie nie zawalił jakby bardziej pokombinować z wokalem, choć to co jest zdecydowanie ma swój hehe upiorny urok. No robi ten krążek dobre wrażenie – po prostu dobry, odpowiednio mroczny ale i dynamiczny black. Tylko na kolejnych jednak proszę jakoś pokombinować bardziej.
Wyd. Under the sign of Garazel, 2021
Tytułów brak
Ocena: +7/10
