MERESIN – BLACK MESSIAH
(9 lipca 2022, napisał: Robert Serpent)
Czasem zdarza się, że obie strony czują sie pokrzywdzone. Tak będzie chyba w tym przypadku. Nie chciałbym, żeby ktoś pomyślał coś w stylu: „trafił się „true” black metalowiec nie rozumiejący postępu i pierdzieli swoje mądrości zza klawiatury”. Chociaż, z drugiej strony co mnie interesuje kto sobie coś pomyśli. Pokrzywdzoną stroną będą zapewne muzycy stojący za Meresin, pokrzywdzony jestem również ja, bo mocno znużył mnie „Black Messiah”.
Do rzeczy, Meresin to duet z Krakowa, który debiutuje w barwach rodzimej Via Nocturna. Materiał ukazał sie już pod koniec ubiegłego roku w sieci, teraz przyszła pora na fizyczny nośnik. Być może pech sprawił, że płyta wpadła w moje łapska. Niestety tak się składa, że nie zaiskrzyło między nami od samego początku. Krakowski duet wykonuje muzykę będącą miksturą black metalu z dużą ilością syntezatorów. I nie jest tak, że mam problem z takim połączeniem, bo obudzony w środku nocy mogę polecieć tytułami albumów z podobną miksturą, które są świetne i przykuwają uwagę.
Te dziewięć utworów, które wchodzą w skład „Black Messiah” nie zrobiło na mnie żadnego wrażenia. Wydaje się, że muzyka zawarta na debiucie krakowian to zlepek przypadkowych dźwięków pozbieranych z uznanych albumów sławniejszych kapel. Podobieństw widzę tu całe mnóstwo, Aborym jako pierwszy przychodzi mi na myśl, czasem Dimmu Borgir (jakby ktoś mnie robił w chuja, to uwierzyłbym, że wokale w „Salvation by Flesh” lub zamykającym płytę „Fanatic Slaves” nagrał niejaki Shagrath), tu i tam słychać jakieś echa, również krakowskiego Crionics i tak można wymieniać, ale po co? Wiadomo jak to jest z porównaniami, subiektywne, a często budzące uśmiech politowania u twórców i przyjaciół danego bandu.
Najgorszą bolączką tego materiału jest jego „sztuczność”. Być może taki był zamysł twórców, ale na mnie nie robi to większego wrażenia, wręcz odwrotnie. Niestety bardzo szybko „Black Messiah” mnie zmęczył. Mimo to, Meresin dostał kolejną szansę, wszak często się zdarza, że po którymś przesłuchaniu „zaskoczy”. Tym razem jednak nie zaskoczyło. Dla mnie to wszystko jest jakieś płaskie, odnoszę wrażenie, że na siłę krakowianie próbują łączyć elektronikę z black metalem. Wychodzi to dość schematycznie i pasuje jak banan do krokodyla. Brakuje na tej płycie ognia, odnoszę wrażenie, że jest to wszystko zrobione na pół gwizdka, a członkowie Meresin nie do końca wiedzą, w którą stronę chcą iść.
Zdaje sobie sprawę, że znajdą się osoby, które takie dźwięki polubią. I fajnie. Ja nie jestem wrogiem, ale siedząc w black metalu od lat, przy całym mnóstwie albumów potężnych i potężniejszych, „Black Messiah” wypada na ich tle mocno nijako. Może kiedyś będzie lepiej, ale na chwilę obecną jest blado i słabiutko.
Wyd. Via Nocturna, 2022
Lista utworów:
1. Black Messiah
2. Let It Burn!
3. Legions
4. Salvation by Flesh
5. Irreligious Feelings
6. Hate You!
7. Exorcism
8. Manifesto
9. Fanatic Slaves
Ocena: +4/10