Ectoplasma – Inferna Kabbalah
(26 czerwca 2022, napisał: Prezes)

Poczynania Ectoplasmy śledzę praktycznie od początku, czyli od wydanego przez naszą rodzimą Morbid Chapel Records debiutu „Spitting Coffins”. Zawsze uważałem ich za zespół dobry, jeśli nie bardzo dobry. Poprzedni album Greków „White-Eyed Trance” to przykład znakomitego, mocno osadzonego w dobrze znanej już konwencji, ale jednocześnie interesującego grania. Po tej jednak płycie w zespole przeszła jakaś burza i na placu boju pozostał jedynie założyciel, basisto-wokalista Giannis. Ten z czasem dobrał sobie współpracownika w osobie niejakiego Dimitrisa, obsługującego gitary i perkusję i w takim składzie sklecili ten oto nowy album. Takie drastyczne zmiany często mogą wpływać na muzykę danego zespołu i w tym przypadku tak właśnie się stało. Generalnie nadal jest to oldskulowy death metal, jednak już nie tak „przebojowy” jak na poprzednich płytach. Owszem sporo tu fajnych, nośnych riffów do machania dynią, nie ma jednak tego czegoś, co poprzednie płyty kazało mi przesłuchiwać po kilka razy pod rząd. Jak już wspomniałem brakuje mi tu jakichś wybitnie charakterystycznych, chwytliwych motywów, nie ma też tylu nośnych solówek co wcześniej. Nawet masakruący wcześniej wokal Giannisa wydaje mi się jakby bardziej utwmperowany. Dobrze, że przynajmniej rysunkowy, kolorowy charaktek okładek pozostał niezmienny… Mam nadzieję, że to tylko mały „wypadek przy pracy” i ta dwójka, po odpowiednim dotarciu się stworzy jeszcze materiał godny takiego „White-Eyed Trance”. Cóż nie jest to album zły, jednak Ectoplasma przyzwyczaiła mnie do czegoś innego.
Wyd. Memento Mori, 2022
Lista utworów:
1. God is Dead, Satan Lives (Rosemary’s Baby)
2. Appalling Abomination
3. My Medieval Urges Materialized
4. Infestation of Atrocious Hunger
5. Inferna Kabbalah
6. Gruesome Sacred Orgasms
7. Filth-Ridden Flesh
8. Desecration of the Christian Existence
Ocena: 7/10
