ABYSMAL DAWN – NIGHTMARE FRONTIER
(9 lutego 2022, napisał: Robert Serpent)

Nikomu chyba nie trzeba przedstawiać Abysmal Dawn. Od blisko 20 lat death metalowa machina, której dowódcą i mózgiem operacyjnym jest Charles Elliott, dosyć regularnie spuszcza słuchaczom srogi łomot swoimi albumami. Tym razem Amerykanie przypominają o sobie czteroutworową EP’ką, która jest jeszcze cieplutka niczym świeże bułeczki po otwarciu piekarni.
Przyznam szczerze, że darzę ten zespół wielką sympatią od czasu kiedy zostałem zdmuchnięty z powierzchni ziemi będąc na ich koncercie kilka lat temu. Wprawdzie od tego czasu w zespole zaszły spore zmiany, ale życie prze do przodu i nie zawsze jest tak jakbyśmy chcieli żeby było.
„Nightmare Frontier” to niecałe 20 minut muzyki, z czego dwa ostatnie utwory to covery, odpowiednio In Flames i Candlemass. Jak to bywa na tego typu wydawnictwach, mamy tu coś w stylu pokazania szerszej publiczności nieco innej twarzy zespołu. Jak przyznaje sam Charles Elliott: „Muzyka ukazuje nieco bardziej progresywną i melodyjną stronę zespołu, którą możemy eksplorować w przyszłości. Teksty zostały napisane podczas pandemii i są inspirowane tradycją gry wideo „Bloodborne”. Ciężko się nie zgodzić z tym co mówi lider Abysmal Dawn, sam jestem mocno zaskoczony ilością melodyjnych riffów jakie zostały wpakowane w dwa autorskie utwory. Warto dodać, że utwór „A Nightmare Slain” miał początkowo znaleźć się na ostatnim albumie studyjnym „Phylogenesis”. Tak się nie stało, a tekst i klip, który już krąży w sieci jest czymś w rodzaju „hołdu” dla wspomnianej już nieco wcześniej gry, w którą Charles napierdalał siedząc w domu z wiadomych i jakże popularnych ostatnio przyczyn.
Nie będę ukrywał, że traktuję to wydawnictwo jako ciekawostkę i coś w stylu wybryku, ale jeśli mam być szczery, to mam nadzieję, że wypowiedź o możliwych wędrówkach w stronę melodyjnego grania to jakiś chwilowy kaprys. Oczywiście jak to u Amerykanów, wszystko jest na swoim miejscu, ale mimo wszystko brakuje tutaj tego co mnie w muzie Abysmal Dawn urzekło. Niby death metalowo, ale melodia aż kipi z tego wydawnictwa.
Jak już wspomniałem, płytkę wieńczą dwa covery. Przyznam szczerze, że musiałem sobie przypomnieć oryginalną wersję In Flames, bo jedyne z czym kojarzy mi się ten szwedzki band, to początki „potopu” identycznych albumów i setki gówno wartych popłuczyn, które ktoś błędnie nazwał melodyjnym death metalem. Wersja Abysmal Dawn po prostu miażdży oryginał. A cover Candlemass? Sprawdźcie, pozostanę tajemniczy :)
Słucha się przyjemnie, ale zamiast melodyjnych utworów, wolę ciężar połączony z łamaniem paluszków na gryfie. I takiego Abysmal Dawn wyczekuje.
Wyd. Season of Mist, 2022
Lista utworów:
1. A Nightmare Slain
2. Blacken the Sky
3. Behind Space
4. Bewitched
Ocena: -7/10
