Sarmat – RS-28 (w skrócie)
(22 października 2021, napisał: Prezes)

Fajne wrażenie zrobił na mnie ten Sarmat. „RS-28” to płyta z muzyką, która albo jest ostatnio w odwrocie, albo mnie po prostu omija… A może właśnie dlatego mi się podoba, że już od jakiegoś czasu takich dźwięków nie słucham? Do rzeczy jednak. Na krążku tym znajdziemy połączenie dobrego, soczystego, potężnego i momentami brutalnego death metalu z motywami bardziej klimatycznymi, a chwilami też wchodzącymi w black metalowe rejony. Riffy są dobre, wpadające w ucho, choć mało zaskakujące. Wszystko to okraszone fajnymi, choć też przewidywalnymi wokalami i dosyć sterylnym, ale fajnie dociążonym brzmieniem. Przypomina mi to niektóre polskie death metalowe składy z początku lat 2000 (Vader, Hate, może trochę Behemotha…). W ogóle, jakby ktoś mi powiedział że ten krążek ma już 15 lat to wcale bym się nie zdziwił…
Plusy:
- połączenie brutalności z nieco bardziej klimatycznymi, „przejrzystymi” motywami
- stosunkowo „niski próg wejścia” jak ja to nazywam… albo się przy pierwszym przesłuchaniu spodoba albo nie i kolejne 50 odsłuchów raczej tego nie zmieni
- przy takiej muzie sterylne brzmienie to jednak plus
Minusy:
- sporo riffów typu „gdzieś to już słyszałem”
- mało to wszystko zaskakujące, zarówno jeśli chodzi o riffy jak i wokale
Wyd. self-released, 2021
Lista utworów:
1. Coldgrinder
2. Evilution
3. The Shining of Oneiros
4. RS-28
5. Seeds of Uncertainty
6. You Don’t Live in My War
7. Blackout (Scenario for Tomorrow) Part I
8. Blackout (Scenario for Tomorrow) Part II
Ocena: 7/10
