HAMMATHAZ – THE ONE

(5 lipca 2021, napisał: Robert Serpent)


HAMMATHAZ – THE ONE

Mimo długiego stażu (18 lat na scenie), pierwszy raz zetknąłem się z tą nazwą. Być może dlatego, że „The One” to debiutancki długograj Brazylijczyków, a być może dlatego, że muzyka, którą parają się panowie z Hammathaz nie należy do takiej, jakiej namiętnie poszukuję i jestem w stanie za nią wydawać ciężko zarabiane pieniądze.
Słowo „core” w przypadku dźwięków jakie funduje nam Hammathaz jest słowem kluczowym i tylko fakt, że „The One” wpadło pod skrzydła prężnie działającej Defense Records, dodawał mi otuchy i wręcz był gwarantem tego, że nie otrzymam muzy jaką fundują nam wychudzone małolaty z wytatuowanymi motylkami na swoich „przeszczepach”, podrzucający zaczesanymi grzywami, płaczliwie (i często z powodzeniem) chcący zwrócić na siebie uwagę równie żenujących odbiorców takiego melodyjnego pierdolenia.
Hammathaz brzmi nowocześnie i nie ma co tego ukrywać, na szczęście w całej tej nowoczesności Brazylijczycy nie zapominają, że muza ma kopać i ma mieć pazury. Podczas obcowania z „The One” należy się przygotować na rwane, przygniatające riffy, pewną dozę melodii pomieszaną z technicznymi zagrywkami. Słuchacz oprócz nowoczesnego brzmienia, musi być przygotowany na „mlaskacze”, które są wyrzucane w kierunku odbiorcy w postaci ciężkich utworów z ciekawą pracą sekcji rytmicznej w roli głównej.
Nie będę oszukiwał, że zostałem rozjechany przez Brazylijczyków, bo tak nie jest, ale obiektywnie muszę przyznać, że przynajmniej kilka razy podświadomie zacząłem się bujać w rytm muzyki, a z całą pewnością dźwięki jakie serwuje nam Hammathaz na żywo muszą siać totalny rozpierdol (choćby taki „Self-Chained”) i kilka osób z młyna wyszłoby z pamiątkami na ciele.
Jeżeli jesteś słuchaczem, któremu szeroko rozumiany core nie jest obojętny, który nie zamyka się na nowsze brzmienia w metalu i wreszcie jeżeli jesteś osobą, która szuka dobrego albumu z pogranicza nowoczesnego metalu i agresywnego (!) core’a, to „The One” jest w stanie na długo zapaść w pamięci. U osób uczulonych na to specyficzne granie może jednak wystąpić reakcja alergiczna i trzeba mieć to na uwadze decydując się na seans z Brazylijczykami.

 

p.s. Uprasza się nie mylić Hammathaz z szambem zalewającym rynek i wydawanym przez kolosy. To nie jest ta liga i tutaj metal nie jest fikcją!

 

Wyd. Voice Music/Defense Records, 2020

 

Lista utworów:

 

1. Farewell
2. Devil on My Shoulder
3. From the Grave
4. New Blood
5. Bringing Hell
6. Self-Chained
7. Tear the Walls
8. Irrational Beings
9. The End

 

Ocena: -7/10

 

https://www.facebook.com/hammathaz

divider

polecamy

Pincer Consortium – Geminus Schism Ironbound – Serpent’s Kiss Königreichssaal – Psalmen’o’delirium Meat Spreader – Mental Disease Transmitted by Radioactive Fear
divider

imprezy

Tankard, Defiance i Accu§er w Jablunkovie – thrash metalowa uczta tuż przy polskiej granicy Forever Nu! Festival 2025 – hołd dla legend nu metalu w Krakowie Death Confession 1349 i ich goście w Krakowie Unholy Blood Fest IV – Toruń Furor Gallico w Krakowie Dom Zły w Krakowie – koncert w Klubie Gwarek EXEGI MONUMENTUM tour HOSTIA mini trasa koncertowa koncerty Mercurius Wizjonerzy z Blood Incantation wystąpią w Warszawie i Krakowie! The Unholy Trinity Tour 2025
divider

patronujemy

Trzecia płyta ATERRA Narodowy spis zespołów – Artur Sobiela, Tomasz Sikora Premiera albumu „Szczodre Gody” Velesar NEAGHI – Whispers of Wings Taranis „Obscurity” ROCK N’SFERA 5 ATERRA – AV CULTIST ‚Chants of Sublimation’ Trichomes – Omnipresent Creation
divider

współpracujemy

Deformeathing Prod. Sklep Stronghold VooDoo Club MORBID CHAPEL RECORDS Wydawnictwo Muzyczne Pscho SelfMadeGod Godz Ov War
divider

koncerty