Syringe #3
(20 lipca 2006, napisał: Prezes)

I znowu ta moja ciekawość… Dwójka Syringe była papierem delikatnie mówiąc słabiutkim, a ja mimo to chciałem zobaczyć jak będzie wyglądał następny numer. No i przyznać muszę, że jest lepiej. Poprawiło się przede wszystkim zagospodarowanie miejsca – już nie jest tak tragicznie jak poprzednim razem, ba jest nawet całkiem nieźle, tyle, że miejscami czcionka mogłaby być trochę większa. Recenzje po względem merytorycznym także są trochę lepsze, ale nadal poziomem raczej średnie. No i jeżeli chodzi o pochwały to by było na tyle. Pierwsza rzecz, jaka rzuca się w oczy to żenująca okładka. Nie wiem czy to miało być śmieszne czy jak ale na mnie w każdym razie nie zadziałało. Jeżeli chodzi o wywiady to również są ciut lepsze niż w poprzednim numerze, ale i tak wali od nich biedą. Schematyczne pytania, często nudne i nie przynoszące ciekawych odpowiedzi są tu na porządku dziennym. Z dziennikarskiego obowiązku wyminie tylko, że na pytania odpowiadali ludzie z Rzeźnia, Despise, Pica Fierce, Vomitory, Hyperion, Bunder Nekromunda, Devilyn, Esqarial, Soulless, Yattering, Interior i Karol z Selfmadegod. Co do relacji z koncertów, to jest tutaj tylko jedna, ale wspominać o niej nie warto, bo jest po prostu żałosna. Do tego wszystkiego dostajemy krótkie (i szalenie nieciekawe) wynurzenia na temat polsatowego „Idola” i to by było na tyle. Jeżeli Marcin utrzyma tendencję wzrostową poziomu tego pisemka to może #10 będzie już w miarę znośny. No cóż… zobaczymy. Narazie jednak polecam bardziej jako ciekawostkę, niż wartościowe pismo.
