OAKMORD – WE WERE ALWAYS ALONE
(10 maja 2021, napisał: Robert Serpent)
Nie wiem czy nazwa Oakmord jest fanom ciężarów bliżej znana, może być z tym problem, ponieważ jest to pierwsze oficjalne wydawnictwo Finów. Jeśli jednak Oakmord jest anonimowym tworem, to już na pewno My Shameful takowym nie jest. Czemu wspominam o My Shameful? Otóż ten dokonał żywota, pozostawiając po sobie spuściznę w postaci kilku studyjnych albumów (dokładnie sześciu) i na gruzach tegoż powstał właśnie bohater niniejszej recenzji. Zatem o żadnych młokosach z mlekiem pod nosem nie ma mowy.
Nie będę ukrywał i nie będę wysilał się na jakieś wymyślane na poczekaniu pierdoły mijające się z prawdą, ale od samego początku jak dostałem ten album do recenzji wiedziałem, że czeka mnie cholernie trudna przeprawa. Brakowało chęci i jakiegoś drygu do zabrania się za odsłuch, a następnie za napisanie czegoś o tym wydawnictwie. Jak powszechnie wiadomo metal jest muzyka ektremalną, bywa ekstremalnie szybki i agresywny (i zajebiście), bywa też ekstremalnie wolny i ciężki, przygniatający (i tutaj jak dla mnie zajebiście już nie jest). Oakmord jest niestety z gatunku tych drugich i cóż ja na to poradzę, że kompletnie do mnie nie trafiają takie dźwięki? W dodatku nienawidzę kłamać i robić z siebie szmaty i mimo kilku prób nie zaiskrzyło między mną a Finami, chociaż rozumiem i szanuję to, że ktoś tworzy taką muzę, jak również fakt, że są osoby, które takich zespołów słuchają.
Debiutancki krążek Oakmord to nieco ponad 30 minut maksymalnie wolnych i ekstremalnie depresyjnych dźwięków. Funeral doom metal w pełnej krasie, niesamowicie nisko nastrojone gitary, ciągnące się riffy z prędkością ślimaka „zapierdalacza”, niski growl i co jakiś czas pojawiające się instrumenty klawiszowe. Można rzec, że nic nowego i faktycznie Oakmord nie odkrywa gatunku na nowo, ale nie o to tutaj chodzi.
Tak czy inaczej „We Were Always Alone” z pewnością trafi w gusta „kilku” słuchaczy, takich, co tę muzę rozumieją, potrafią jej słuchać i przede wszystkim lubią. Ja mam z tym problem i Oakmord tego nie zmienił. Pozycja dla fanów gatunku i maniaków maksymalnych „dołów”. Pozostałym radzę omijać, bo taką muzę albo się kocha albo się nienawidzi. Nie ma opcji pt. „obojętność”.
p.s. Ocena w tym wypadku jest „umowna i wyśrodkowana”.
Wyd. Wroth Emitter Productions, 2020
Lista utworów:
1. I Pray to Unforgiving Skies
2. Dilution of Pain
3. Deliverance
4. My Eyes Reflect Only My Death
Ocena: -5/10
https://www.facebook.com/Oakmord-ex-My-Shameful-435614530570382/