Königreichssaal – Witnessing the Dearth
(18 kwietnia 2021, napisał: Prezes)

Königreichssaal to kolejna kapela – zaskoczenie. Pojawili się nie-wiadomo-kiedy, przyszli nie-wiadomo-skąd i od razu wyskoczyli z pełnym albumem wydanym za pośrednictwem w miarę młodej, stacjonującej w Londynie wytwórni Cult of Parthenope… Jeśli o to pochodzenie chodzi to tak całkiem anonimowi to oni nie są, bo wiadomo, że pochodzą z Polski, o czym świadczyć może chociażby jeden z utworów, napisany w naszym ojczystym języku. Zaskoczeniem jest ten materiał jednak głównie za sprawą jego jakości. Ten materiał jest po prostu zbyt dobry, by mogły go stworzyć absolutne świeżaki… choć historia zna i takie przypadki, więc zostawmy już tę kwestię…
Zacznijmy może od tego, że muzyka Königreichssaal dość dobrze wpisuje się w ramy tego, co chyba nie tylko w mojej głowie funkcjonuje jako „nowy polski black metal”. Wiadomo, że termin ten jest umowny, stylistycznie sprecyzowany raczej słabo, ale dla mnie jego podstawowymi cechami są wysoka jakość i łączenie klasyki z nowoczesnym, nieszablonowym podejściem. Tak właśnie ogólnie można opisać zawartość „Witnessing the Dearth”. Już pierwszy pełny numer na tej płycie (nie licząc klimatycznego introsa „Ostium”), czyli „Der Kreuzweg” udowadnia, że Königreichssaal jest zespołem nietuzinkowym. Kolosalna, około 10-minutowa kompozycja, która wciąga ponurym, przerażającym klimatem. Z początku wolny walec, powysadzany przeróżnymi gitarowymi i aranżacyjnymi smaczkami gdzieś, tak w połowie delikatnie przyspiesza kroku i przechodzi do potężnego transowego, bujającego riffu. Po chwili znów wyciszenie, osobliwe solo w asyście jazzującej perkusji, a na końcu jeszcze raz powrót do tego bujającego, transowego motywu ze środka. Do tego jeszcze mocno poschizowane, różnorodne wokale… Robi to wszystko naprawdę spore wrażenie. Pomiędzy właściwymi utworami mamy swego rodzaju spokojniejsze przerywniki, które normalnie raczej działają mi na nerwy bo zazwyczaj są tylko „wypełniaczami”. W przypadku tej płyty jest jednak inaczej, bo tutaj traktuję ten materiał raczej jako całość, a nie zbiór poszczególnych utworów, dlatego te wolniejsze, mocno tajemnicze i pełne dziwnych dźwięków przerywniki tylko podkręcają klimat.
Z tego co widziałem „w internetach” robiąc krótki risercz na temat tej kapeli to kilku ludzi (w tym i chyba wydawca?) porównywali twórczość Königreichssaal do Mgły. Cóż… coś może i jest na rzeczy, bo niektóre co bardziej melodyjne motywy, albo np. początek ostatniego utworu faktycznie mogą przywodzić na myśl dorobek M. „Mgłowato” wypadają też charakterystyczne, bardziej mówione, niż krzyczane wokale. Całościowo jednak, pomimo kilku podobieństw muzyka Königreichssaal ma swój własny, bardziej doomowaty charakter. Tutaj bardziej liczy się ten świetny, wciągający, transowy klimat. Generalnie zatem „Witnessing the Dearth” to dla mnie jeden z ciekawszych debiutów zeszłego roku.
PS. Zazwyczaj nie lubię digipacków, ale ten przygotowany przez Cult of Parthenope wyglada godnie.
Wyd. Cult of Parthenope, 2021
Lista utworów:
1. Ostium
2. Der Kreuzweg
3. No Light
4. Ladder to Ego
5. Force Majeure
6. Stray Dogs
7. Bez czasu, bez boga, bez was
Ocena: +8/10
