DeathEpoch – Abysmal Invocation
(18 lutego 2021, napisał: Prezes)
Morgulowi to się chyba nudzi. Za mało mu było zabawy z Putrid Cult, postanowił więc uczestniczyć w szerzeniu muzycznej zarazy także od strony twórczej, nie tylko tej wydawniczej. Do składu dobrał sobie chyba najbardziej kompetentną osobę jeśli chodzi o brzmieniową zgniliznę, czyli Lorda K., którego liczne projekty wychodzą z logiem Putrid Cult właśnie… DeathEpoch pojawiło się więc dość niespodziewanie, ale już teraz można powiedzieć, że narobiło niezłego zamieszania.
Od razu zaznaczyć trzeba, że muzycznie twór ten wpisuje się idealnie w profil wydawniczy Morgulowej stajni, ale inaczej być przecież nie mogło. Próżno tu szukać grzecznego metalu, dla grzecznych chłopców, wygłaskanego brzmieniowo, z chwytliwymi refrenami do nucenia przy sojowym latte. Tu jest śmierć, zgnilizna, rozkład i syf. Wszystko zaczyna się dość nietypowo bo jakimiś industrialno-noisowymi dźwiękami, które już na samym początku srogo ryją beret. Brudne, transowe, mocno poschizowane dźwięki od razu wprowadzają słuchacza w gęsty i lepki jak smoła klimat. Witamy w świecie w którym maski gazowe noszą wszyscy a napalm czuć nie tylko o poranku… Takie industrialno-elektro-hardcore’owe wstawki zdarzają się tu kilkukrotnie, więc cały czas ten chory klimat jest podtrzymywany. I przyznać trzeba, że cała ta elektronika robi tu naprawdę zajebistą robotę, sprawiając że całość jest dużo bardziej urozmaicona i podczas pierwszego odsłuchu mocno nieprzewidywalna. Ta część, nazwijmy to stricte metalowa twórczości DeathEpoch to zagłada w czystej postaci. I nie ma co tutaj się bawić w jakieś szufladki, czy jest to bardziej black, death czy może war metal. Dla mnie to po prostu zajebiste, szczere granie, momentami ultra szybkie i brutalne, momentami walcowato wolne, a chwilami nawet na swój chory sposób chwytliwe. Królują tu archaiczne riffy okraszone szalonymi, świdrującymi solówkami. Z jednej strony mamy więc proste, często ograne już motywy, które w połączeniu z elektroniką i tą swobodą przemieszczania się pomiędzy różnymi stylami tworzą materiał na swój sposób świeży. Choć oczywiście słowo „świeży” w kontekście tych dźwięków brzmi dość dziwnie…
Wokale Lorda K. to jak zwykle ohyda, gangrena i plucie jadem, czyli coś pięknego. Dodatkowo w kilku miejscach wspomaga go jeszcze paru znanych gości, którzy także robią świetną robotę. Oczywiście brzmi to wszystko bardzo surowo, co jednak w tym przypadku jest tylko atutem. Największym jednak plusem tego materiału jest chyba wspomniany już wcześniej duszny klimat. Tutaj czuć autentyczną patologię unoszącą się w powietrzu i to nie taką lekko śmieszkującą, gruzińską, tylko realną, od której włos jeży się na jajach.
Podsumowując, polecam szczerze… i to nie z sympatii dla dokonań obu tych panów. Zwyrodnialcy zamawiajcie swoje kopie, a miękkie faje mogą schować się w piwnicy! Ugh!
Wyd. Putrid Cult, 2020
Lista utworów:
1. Abysmal Invocation I
2. Genocide I
3. Genocide II
4. Abysmal Invocation II
5. Genocide III
6. Genocide IV
7. Genocide V
8. Bombenhagel (Sodom cover)
9. Abysmal Invocation III
10. Ave Sathanas (Acheron cover)
Ocena: +8/10