Blood Pollution – Cave Aliens
(12 lutego 2021, napisał: Prezes)
Przedostatni materiał Blood Pollution, recenzowany jakiś czas temu „Raw Sovereignty”, nie zrobił na mnie większego wrażenia. Ich najnowsze dzieło, czyli „Cave Aliens” dzielą od tamtego materiału cztery lata, miałem więc nadzieję, że coś w muzyce tych rozrywkowych Rosjan jednak się zmieniło. I faktycznie trochę się zmieniło, choć liczyłem na bardziej wyraźne zmiany. Niestety… wszystko to, co charakteryzowało poprzedni krążek, jest także słyszalne i odczuwalne tutaj. Praktycznie te same wady i kilka podobnych zalet. Cały czas jest to imprezowy thrash’n’roll mocno naznaczony twórczością wujka Lemmy’ego. Wokal się nie zmienił i wciąż mnie drażni. Cóż, nic nie zrobię, po prostu działa mi na nerwy i tyle. Blood Pollution nie wyzbyło się też zupełnie tych dziwnych i trochę niechlujnych zagrywek gitarowych (słyszalnych głównie w solówkach), choć tym razem jest już znacznie lepiej niż na poprzedniczce. Lepiej wypada też produkcja – odpowiednio czysta, z dobrze słyszalnym basem, taka akuratna dla przeciętnej kapeli z pogranicza rocka i metalu (sory…). Same utwory są też skonstruowane lepiej, więcej jest tam naprawdę fajnych, chwytliwych motywów, przy których można po prostu beztrosko potupać sobie nóżką. Trzeba przyznać, że momentami naprawdę przyjemnie się tego słucha (pomijając wokale), choć trafia się też kilka wyraźnie słabszych momentów. Generalnie jednak jest to lepszy materiał od „Raw Sovereignty”, więc wszystko idzie w dobrym kierunku. Jeśli lubicie takie luźniejsze, niezobowiązujące i zabawowe granie to można spróbować, choć petardy się nie spodziewajcie.
PS. Okładka znowu jest koszmarna!
Wyd. Metal Race / Grotesque Sounds Prod. / Wings Of Destruction, 2019
Lista utworów:
1. Mark of the Wicked
2. Motorcharged Fever
3. Cracked Hole Boogie
4. Rock n Roll Bitchtrap
5. Rushing Hours
6. King of Love
7. Electric Woman
8. Signs of Tomorrow
9. Cave Aliens
10. Glory Ride
Ocena: +6/10