Brazylijczycy z Imperador Belial, dzięki Mara Productions, wracają z drugim albumem, który pierwotnie ukazał się w 2018 roku nakładem Narcoleptica Productions i był limitowany do 300 sztuk. Mara Productions wydała album ponownie z trzema dodatkowymi utworami (w tym dwoma w wersji koncertowej) w 2019 roku, dzięki czemu zainteresowani będą mieć ułatwione zadanie dorwania tego krążka.
Kolce, pasy z ćwiekami, skóry, obrócone krzyże i black metal w swej pierwotnej postaci. To są główne składniki, które wchodzą w skład „Curse of Belial”. Inspiracje Hellhammer czy Venom wylewają się tonami z „dwójki” Imerador Belial. I w zasadzie tutaj recenzję można zakończyć. Część osób będzie zachwycona, część ten album oleje. Jednym słowem życie.
Mimo, że podobnych kapel było multum, w dalszym ciągu istnieje zapotrzebowanie na tego typu granie, a wielu smarkaczy pewnie byłoby wielce zdziwionych, że tak brzmiały zespoły pierwszej fali black metalu. Coś co jest dla jednych syfem, dla drugich jest istotą tej muzyki. Tutaj nie ma spuszczania się nad szczegółami, poprawkami poprawek. Jest naturalnie i szczerze do bólu. Tu i tam słychać nierówną pracę perkusji, co oczywiście jest sprawą naturalną i oczywistą, ponieważ muzyka metalowa tworzona jest przez ludzi i najlepiej brzmi wtedy kiedy daleko zaawansowana nowoczesność trzymana jest od niej z daleka. W dzisiejszych czasach i chorym dążeniu do perfekcji, wiele zespołów okupujących tygodniami (ba, miesiącami) studia nagraniowe zapomina, że muzyka metalowa musi mieć duszę i nie może być pozbawiona tego czym była pierwotnie.
Jednego jestem pewien, „Curse of Belial” trafi w gusta muzyczne metalowych wyjadaczy, tych, którzy pamiętają trudy zdobywania nagrań Celtic Frost, Venom czy innych pionierów gatunku. Czasy kiedy nie było telefonów komórkowych, mp3 czy zjebanych forów muzycznych, gdzie każdy może napisać wszystko. Ludzie, którzy ołówkami przewijali kasety, którzy zamiast do szkoły szli do kolegi i wspólnie z otwartą paszczą słuchali ciężko zdobytej pirackiej kasety zrozumieją sens nagrywania takich albumów. Młodzież dziś ma dostęp do nowinek technicznych i ma wszystko w zasięgu ręki i dla wielu z nich będzie to pozycja zbędna, chuja warta i zupełnie niezrozumiała. Ja ten album traktuję jako wycieczkę do tego co było i do czasów kiedy nikt nie spodziewał się, że życie zwiąże z muzyką metalową. Konkretna lekcja historii jak to bywało w pierwszej połowie lat 80-tych minionego wieku. Mimo powstawania takich albumów, tamte czasy niestety są tylko wspomnieniem.

Wyd. Mara Productions, 2019
 
Lista utworów:

1. Acheron
2. Redrum
3. Infernal Disaster
4. Emperor Belial
5. Satanarquia
6. The Nameless City
7. Deicidio
8. Beelzeebuth (Mystifier cover)
9. Iku , A Morte Soberana*
10. Blasphemy**
11. O Opositor**

Ocena: -7/10

https://www.facebook.com/imperadorbelial666/