Blood Pollution – Raw Sovereignty
(29 grudnia 2020, napisał: Prezes)
Dziś będę się streszczał, bo po pierwsze rzecz jest o albumie sprzed pięciu już lat, a po drugie średnio mi on przypadł do gustu… Jakby ktoś nie wiedział to Blood Pollution jest zespołem z Moskwy grającym takiego rozrywkowego thrasha z wyraźnymi wpływami Motorhead. Co można w takiej muzie spierdolić zapytacie? Ano trochę można… Wiadomo, że to muzyka do zabawy przy piwku, jednak żeby dobrze bawić się przy „Raw Sovereignty” tego alkoholu trzeba wypić więcej niż zwykle. Nie twierdzę, że zabawa przy tym albumie jest niemożliwa, po prostu nie jest łatwa, hehe. Zresztą co do tego alkoholu, to mam wrażenie, sami wykonawcy też od niego nie stronią, co słychać w wokalach i pewnych technicznych… hmmm, niedociągnięciach instrumentalnych.
Jest co najmniej kilka rzeczy, które srogo mnie w tym materiale irytują. Przede wszystkim nie przypadły mi do gustu wokale. Gość chciałby brzmieć chyba jak Lemmy, niestety nie wychodzi mu to za dobrze i zamiast robić dobre wrażenie, po prostu mnie drażnił. Niespecjalnie dobrze wypada też produkcja. Brzmienie jest bardzo naturalne i surowe, co samo w sobie mogłoby jeszcze być plusem, jednak wysoki, brzmiący jak piłeczka ping-pongowa werbel psuje cały obraz. Wydaje mi się też, że przy takim rozrywkowym graniu powinniśmy dostać zdecydowanie więcej chwytliwych motywów, które zmuszają mięśnie karku do wytężonej pracy. Tutaj tego nie ma, a przynajmniej nie w takiej ilości w jakiej bym sobie tego życzył.
Oczywiście jakieś tam plusy też są. Od czasu do czasu pojawi się fajna solówka, generalnie dobrych riffów też jest dość sporo, a dobrze słyszalny i wyraźny basik pulsuje naprawdę przyjemnie. Mnie osobiście najbardziej do gustu przypadł ostatni, naprawdę fajnie skomponowany numer „Tribes Of Doom”. Widać zatem, że chłopaki potrafią robić dobre utwory, jednak „kontrola jakości” trochę chyba u nich szwankuje.
Rozpisywał dalej się nie będę, powracał do tego materiału chyba też nie, szczególnie że przede mna jeszcze odsłuch ich najnowszego dzieła. Jeśli ktoś lubi takie mało wymagające, rozrywkowe granie, w sam raz do piwka, to może spróbować, choć nie namawiam…
PS. Okładka idealnie oddaje obraz całości…
Wyd. Metal Race Records / Wings Of Destruction, 2015
Lista utworów:
1. Runaway
2. Greetings from Nowhere
3. Rocket Erection
4. Monster Trucks Gone Wild
5. Working for KGB
6. Black Damnation
7. Into the Abyss
8. Rise of the Ancestor
9. Tribes of Doom
Ocena: 5/10