3000AD – The Void
(25 listopada 2020, napisał: Kudłaty)

Z crossoverem nigdy nie było mi specjalnie po drodze, w sumie nawet nie pamiętam kiedy ostatnio z własnej woli wracałem do tego podgatunku. No ale los chciał, że w odtwarzaczu wylądował debiutancki album nowozelandzkiego zespołu 3000AD. Przyznam iż byłem lekko zaskoczony, ponieważ po pierwszych dwóch – trzech odsłuchach byłem przekonany, że Panowie są ze Stanów. Definitywnie największą zaletą tego albumu są riffy, niezbyt oryginalne ale w większości szybkie. Zostające w pamięci i przynoszące na myśl dość dobre skojarzenia z latami 80. Dopełnia je dobrze brzmiąca perkusja oraz wokale, które przynoszą skojarzenia z ostatnimi albumami Death Angel. Pochwalić też na pewno trzeba refreny, są one melodyjne, chwytliwe i przyjemnie się ich słucha. Należy także zwrócić uwagę na ostatni utwór, czyli blisko 7-minutowy, instrumentalny kolos, co jak na debiut jest dość odważnym posunięciem. Największą wadą tego materiału jest brzmienie, które moim zdaniem jest trochę zbyt sterylne i z pewnością lekkie ‘przybrudzenie’ go dobrze by temu albumowi zrobiło.
Reasumując, jest to fajny album ale nic ponadto, pewnie nie będę specjalnie do niego wracał jak i o nim pamiętał, ale jak ktoś akurat ma ochotę na dobry crossover thrash z dodatkiem progresji, to jest to jak najbardziej pozycja dla niego.
A, no i okładka jest zajebista.
Wyd. Total Metal Records, 2020
Lista utworów:
1. 3000AD
2. Cells
3. The Network
4. Who’s Watching?
5. These Fires
6. The World We Knew
7. Journeys
8. Born Under a Black Sun
Ocena: 7/10
