Morbid Winds – The Ruin of Forgotten Desolation
(31 października 2020, napisał: Kudłaty)

Pierwszego demo Morbid Winds niestety nie miałem okazji posłuchać, powód jest prosty – wyszło tylko na kasecie. Złożyło się więc tak, że „The Ruin of Forgotten Desolation” było moim pierwszym spotkaniem z tym zespołem, tworzonym notabene przez członków takich hord jak Moloch Letails, Mordhell, Throneum czy Zmora (a Diabolizer chyba znalazł sposób na zatrzymanie czasu, biorąc pod uwagę ilość zespołów w których gra, oraz to że do tego robi własnego zina i dodatkowo ma życie prywatne).
Ale wróćmy do muzyki, bo o nią tu chodzi. Dostajemy tutaj 6 numerów piwnicznego black metalu (w tym intro i outro), w sumie całość zamyka się w jakichś 20 minutach. Nie ma tutaj zbytniej oryginalności, jest za to czerpanie pełną garścią z klasyków, a całość jest okraszona dość hmmm… specyficzną, ale przykuwającą uwagę okładką, natomiast nie znajdziesz tu skomplikowanych riffów czy wysublimowanych gitarowych solówek. W ramach dopełnienia prostych riffów, piwnicznego, przesterowanego brzmienia i równie przesterowanych wokali, zespół zdecydował się zaaplikować do swojej muzyki… klawisze! No i wyszło to lepiej niż można by się spodziewać, budują one wraz z perkusją niesamowity wręcz klimat, który od razu się kojarzy ze starą polską sceną. Największą jednak zaletą tego materiału jest szczerość, czuć że Panowie grają to, co im samym gra w czarnych duszach i czego z chęcią słuchaliby na co dzień.
Moim zdaniem jest to absolutny wręcz must have dla wszystkich fanów tego typu prostego, zatęchłego grania prosto z brudnej, obskurnej i pełnej pajęczyn piwnicy, wypełnionej pająkami, petami i pustymi butelkami… Z przyjemnością wręcz będę do tej piwnicy wracał.
Hail Satan!
Wyd. Morbid Chapel Records, 2020
Lista utworów:
1. Intro
2. Nocturnal Portal
3. Flesh Temples Annihilated
4. Into Eternity
5. Tomb of My Sanity
6. Outro
Ocena: 8/10
