DRAGHKAR – AT THE CROSSROADS OF INFINITY
(24 lipca 2020, napisał: Robert Serpent)

Draghkar to stosunkowo młody stażem zespół ze słonecznej Kalifornii. Lada dzień na rynku muzycznym ukaże się debiutancki krążek tegoż bandu. Zanim zacząłem swoją przygodę z „At the Crossroads of Infinity” ptaszki na drzewkach ćwierkały, że to kolejny amerykański zespół death metalowy i mniej więcej tego się spodziewałem, kibel na wokalu, miażdżące potężne death metalowe mielenie. Jakże się zdziwiłem kiedy zawartość tego krążka zaczęła wyciągać po mnie swoje macki.
Draghkar to zespół, który stał się „przystanią” (może to mało odpowiednie słowo, ale jakoś mi pasuje do całokształtu) dla młodszych, nieco mniej znanych muzyków, a z drugiej strony weteranów sceny (mister Kuciemba). Mało tego, członkowie Draghkar maczali swoje paluchy w różnych stylistycznie zespołach. I to doskonale słychać na „At the Crossroads of Infinity”. Nieco dziwi mnie przypięta „łatka” death metalowa. Nie mówię, że nie słychać death metalu w dźwiękach Draghkar, ale takie wrzucenie do szufladki jest najzwyczajniej w świecie krzywdzące i niesprawiedliwe.
Sześć utworów trwająch blisko 35 minut to konglomerat różnych gatunków muzycznych. Smaczku dodaje brzmienie materiału, który przypomina wielke produkcje z początku lat 90-tych. Zróżnicowane kompozycje, których myślą przewodnią wydaje się black/thrash metal, ale i death metal z czasów kiedy ten gatunek wychodził na światło dzienne, że tak to ujmę.
Zgrabne solówki gitarowe, tu i ówdzie ciekawe partie basu, utwory cechujące się częstymi zmianami tempa, okraszone świetnymi partiami wokalnymi Daniela Butlera, wspomaganego od czasu do czasu czystymi wokalami, których autorem jest gitarzysta Brandon Corsair. Kilka razy zespół wędruje sobie w stronę klasycznego heavy metalu (mam na myśli melodyjne zagrywki gitarowe przykładowo w utworze tytułowym).
Nie będę ukrywał i ściemniał, ale Draghkar trafia znakomicie w mój gust muzyczny. Debiut Amerykanów to płyta drapieżna, skoczna, ale do bólu metalowa. To czerpanie tego co najlepsze z zespołów takich jak Possessed, a dodatkowo muzycy Draghkar są niczym wykwintny szef kuchni, który do sprawdzonych smaków nie boi się wrzucić swoich „trzech groszy”. Efekt jest taki, że niby gdzieś to już było słyszane, ale Draghkar ma o wiele więcej do zaoferowania niż podgrzewanie któryś raz tego samego kotleta.
Mówiąc wprost, „At the Crossroads of Infinity” to album kompletny, spójny, dopracowany i zatrzymujący na dłużej słuchacza. Co ważne, album nie ginie gdzieś w przestrzeni po skończeniu odsłuchu, ale jakiś mroczny głos podpowiada „replay”. Świetny debiut, a ja do swojego notatnika dopisuję nazwę Draghkar, albowiem niewybaczalnym błędem byłoby spuszczenie oka z tej hordy.
Wyd. Unspeakable Axe Records, 2020 (cd)
Messe Noire Productions, 2020 (kaseta)
Lista utworów:
1. The First Death
2. Beyond Despair, the Dawn of Rebirth
3. An Erosion of the Eternal Soul
4. Seeking Oblivion
5. Pursued by Black Forms
6. At the Crossroads of Infinity
Ocena: +8/10
