SUSPERIA – THE LYRICIST
(26 czerwca 2020, napisał: Robert Serpent)

Szósty album tworu o nazwie Susperia to chyba wystarczający argument, aby recenzja tegoż bandu zadebiutowała w MetalRulez ;) Nie jest to pachnąca nowością świeżynka, albowiem płyta liczy sobie ponad dwa lata, ale mając wszystkie albumy na półce postanowiłem dłuższą uwagę skupić na „The Lyricist” i podzielić się spostrzeżeniami.
Istotną zmianą w porównaniu z poprzednimi krążkami jest rotacja na pozycji wokalisty. Charyzmatycznego Atherę zmienił, znany (lub nie) z power metalowego Guardians of Time, Bernt Fjellestad i nie ukrywam, że przed pierwszym włożeniem krążka do odtwarzacza miałem duże obawy związane z tym faktem. Okazuje się, że zupełnie niepotrzebnie, ponieważ Bernt na „The Lyricist” odwalił kawał świetnej roboty, doskonale wkomponowując się w muzykę.
Kto zna Susperię, a zna ją wielu, wie czego można się spodziewać po zespole. Nie otrzymamy ekstremalnych wyziewów, czy jak to mawiał pewien znajomy zakochany w hard rocku i heavy metalu, rzygów z dupy. Susperia od wielu lat robi swoje i co ja biedaczek poradzę, że ta muza mnie bierze i do mnie trafia?
Muzycznie to dosyć melodyjny thrash metal z przytupem, bardzo często zaczepiający o heavy metal, ale sprawne ucho usłyszy pewne black metalowe pierwiastki (szczególnie słyszalne w sposobie i stylu gry Tjodalva). Całość trwa blisko 50 minut i jest to czas zdecydowanie przyjemny. Susperia gra przebojowo (jednak zbyt mało żeby usłyszeć w radio), chwytliwie, ale potrafi również urwać głowę. „The Lyricist” jest idealnie wyśrodkowane, obok mrocznych i klimatycznych utworów (kapitalny „My Darkest Moment”, przy okazji zachęcam do obejrzenia świetnego, utrzymanego w klimacie grozy klipu do tegoż utworu), słuchacz otrzymuje utwory tnące i rozpędzone jak chociażby „I Entered” czy rasowy thrash metalowy „Come Alive”.
Susperia ma niezwykły dar i potrafi z niego w pełni korzystać. Ich muzyka na długo zostaje w głowie i chce się do niej wracać. Jak wspomniałem wcześniej jest melodyjnie, jest w pewnym sensie przebojowo, ale jest przede wszystkim metalowo. Przez cały czas trwania „The Lyricist” towarzyszy nam mroczny klimat, śmiem posunąć się do stwierdzenia, że przez te wszystkie lata Susperia wypracowała sobie coś co można nazwać własnym stylem. Fani Testament, Iced Earth nie będą kręcić nosem.
Pragnę jeszcze wrócić do osoby Bernta Fjellestada. Miał poprzeczkę postawioną naprawdę wysoko. Athera ma swój styl śpiewania i od samego początku był częścią zespołu. Nie muszę mówić jak fani przywiązują się do kogoś kto w zespole jest od zawsze. Sam miałem obawy i to sporych rozmiarów. Bernt z tej potyczki wyszedł obronną ręką. Jego partie są zróżnicowane. Od czystego śpiewu (swoją drogą znakomitego), po mocne, wykrzyczane, niekiedy wręcz black metalowe. Swoje zadanie wypełnił znakomicie, a malkontenci będą zadowoleni, ponieważ od jakiegoś czasu Athera jest ponownie członkiem zespołu.
Nie będę ściemniał, Susperia na „The Lyricist” wspięła się bardzo wysoko. Jedyną rzeczą jaka mnie odrobinkę drażni to wypolerowane do granic możliwości brzmienie. Życzyłbym sobie odrobiny chropowatości, ale nie ma co narzekać. Sięgnijcie po szósteczkę Susperii, czasem warto wyjść z piwnicy i potupać nózią do chwytliwych kompozycji.
Wyd. Agonia Records, 2018
Lista utworów:
1. I Entered
2. Heretic
3. The Lyricist
4. My Darkest Moment
5. Day I Died
6. Void
7. Feed the Fire
8. Whore of Man
9. Come Alive
Ocena: +8/10
