Vermisst – Zmierzch Stalowej Ciemności
(21 czerwca 2020, napisał: Pudel)
Dziś odrobina czarnej polewki prosto z Fallen Temple. Ciężko oprzeć się wrażeniu, że działalność wydawnicza to jakby poboczny wątek doskonałej działalności distrowej FT, jednak wyszło spod skrzydeł tej stajni kilka ciekawych rzeczy, chociażby bardzo dobry Haunted Cenotaph. Vermisst to młody stażem projekt ze stolicy Wielkopolski, mający już jednak na swoim koncie kilka krótkich wydawnictw. „zmierzch stalowej ciemności” to EPka, mamy tu trzy numery, intro i outro. Właściwa twórczość grupy to po prostu black metal. Taki rodem z debiutanckich płyt Satyricon (tak, wiem, tą nazwę przywołują nawet materiały promocyjne, ale cóż poradzę, że faktycznie pobrzmiewają tu echa kapeli Satyra?) czy Emperor. Czyli szybkie tempo, bzyczące gitary, raczej ogólna monotonia, do tego dosyć wyraźnie wyeksponowane w miksie parapety (również brzmiące jakby z połowy ostatniej dekady XX wieku) i złorzeczący coś pod nosem wokal, w średnio ekspresyjny sposób. Ponure to i wali mchem i paprociami na kilometr, nie będę jednak ściemniał, że mnie ten materiał porwał i uwiódł mrocznym klimatem księżycowej mizantropii – jest to raczej idealny, podręcznikowy przykład solidnego średniaka. Panowie potrafili uzyskać stylowe brzmienie, nawet niezły klimat i wszystko jest tu zgodnie z prawidłami czarnej sztuki, w samej muzyce zabrakło jednak czegokolwiek co by jakikolwiek sposób porywało, sprawiało, że miałbym ochotę z własnej nieprzymuszonej woli wrócić do tego krótkiego przecież materiału. Co nie zmienia faktu, ze dla blackowych purystów może być to całkiem łakomy kąsek, bo jeszcze raz podkreślam: wszystko jest tu na swoim miejscu, od brzmienia, przez riffy czy wokale, po teksty i oprawę graficzną. Jest tez taki specyficzny „chłód”, i jak czasem przy obcowaniu z takim najbardziej surowym z surowych blacków mam wrażenie, że albo ktoś sobie ze mnie robi jaja, albo dwa dni przed nagraniem pierwszy raz w życiu miał kontakt z gitarą, tak tutaj na pewno tego nie ma – poziom jest jak najbardziej ok, tylko jakoś to nie potrafi trafić do mojego mrocznego serduszka. Może z Wami będzie inaczej?
PS: Za to bardzo podobają mi się utrzymane w dungeon synthowym klimacie intro, i niepokojące, acz łagodne outro.
Wyd. Fallen Temple, 2020
Lista utworów:
1. Mørkelokk
2. Czas chtonicznej zemsty
3. Zamarznięte płomienie mizantropii
4. W pozagrobowej przestrzeni
5. Det skjulte
Ocena: 6/10