Interior Of Death – From Time Immemorial
(18 kwietnia 2006, napisał: F.G. Superman)
Pytanie na początek: co ma wspólnego INTERIOR OF DEATH i BOLT THROWER? Odpowiedź: kobitka na basie. Zawsze popierałem udział kobiet w poczynaniach metalurgicznych hord, bo można na kimś oko zawiesić podczas koncertu no i jest tak jakoś bardziej sympatycznie i tajemniczo. Lecz jest coś, czego nie panimaju, no bo facetów po trzydziestce machających na scenie resztkami włosów to rozumiem; nie muszą już chodzić na polowania i uganiać się po lesie za zwierzyną jak praprzodkowie, a testosteron jajka rozrywa i trzeba się gdzieś wyszaleć. Ale czego na scenie szuka białogłowa? Nie udzielę wam odpowiedzi na to pytanie, jednakże mogę podzielić się z wami moimi odczuciami po wielokrotnym przesłuchaniu „From time immemorial”. Zespół (chciałem napisać „chłopaki”) już na swoim debiucie „Śmierć spopieli diament” z 2000 roku jasno zdefiniowali swój styl i moim zdaniem postanowili zarzucić kotwicę swojej death metalowej łajby (w kształcie gitary oczywiście) gdzieś u wybrzeży Szwecji. UNLEASHED, GRAVE, czy ENTOMBED pobrzmiewają w twórczości IOD i mam wrażenie, że grupie z tym dobrze. Dobre i ciężkie riffy wgniatają w ziemię i przenoszą słuchacza na północ by tam odbyć 10 bitew w surowym klimacie. Ale jest coś, co nie pozwala mi w spokoju słuchać tego materiału, a mianowicie cały czas mam wrażenie, że jakaś siła czysta kazała kapeli przemycić do tego materiału elementy z „Tomb of the mutilated” Kanibali. Może jestem nie ten tego, ale ja cały czas słyszę motywy z tego albumu… W „Temple of bad stone” jest fajnie, anlisztowsko, a potem wchodzi, jak Filip z zielska, „melodia” rodem spod paznokci Webstera, czy innego Owena! Czy to dobrze, jak dla mnie to trochę burzy ogólny koncept, ale może jestem już starym, narzekającym dziaduniem (więc cóż mógłbym dać mojemu wnusiowi, he he he). Jednak wokaliście nie odpuszczę! Chłopak bulgocze jak Chrystian Burnes ale nic z tego nie wynika. Moim zdaniem IOD potrzebuje bardziej zróżnicowanych wokaliz, można by krzyknąć od czasu do czasu po czarnemu. Powiem szczerze, voxy bardziej przemawiały do mnie na „Śmierć spopieli diament”. Koniec końców muszę jednak powiedzieć, że jako fan starego death metalu szanuję i wspieram kapele takie jak INTERIOR OF DEATH i przy następnej recenzji (jeśli mi będzie dane) większość mojego obiektywizmu pojedzie na urlop do wód! Na ostatniej prostce pragnę Doda(ć), że zespół planuje zmiażdżyć swoich słuchaczy nowym stuffem już w tym roku. Na stronie jest dostępny nowy numer. Słuchałem i muszę powiedzieć po szwedzku „The longships are coming”!
Lista utworóó
1. North’s men
2. Temple of bad stone
3. Gate to eternity
4. From moonless night
5. Inhuman warriors
6. Kingdom of darkness
7. Mercenary’s way
8. Smashed
9. Sudden death
10. Expectation
Ocena: 6/10