Beuthen – (Bez)duszny
(20 maja 2020, napisał: Prezes)

Beuthen to kapela z Bytomia (nieeeee, poważnie?!), która kilka lat temu namieszała debiutancką EPką „Przewartościowanie”, później dołożyła split z This Cold, na którym znalazł się jeden utwór, a teraz powraca z pierwszym pełnoczasowym albumem. Już ta wspomniana EPka zrobiła na mnie dobre wrażenie, a to co dostajemy tutaj jest tylko potwierdzeniem jakości ich muzyki.
Całość zaczyna się jednak dla mnie małym zgrzytem, bo trzyminutowe, ambientowe intro, pełne dziwnych dźwięków ma zapewne wprowadzać w klimat, jednak mnie zupełnie nie rusza. Równie dobrze mogłoby go nie być. Następujący po nim utwór „Pustka=Początek” też zaczyna się dość niemrawo, jednak już po paru minutach rozwija się w naprawdę ciekawym kierunku, prezentując nam fajny motyw przewodni, poparty mocno postawionym basem i świetnymi wokalami Marosa. Wymienione właśnie elementy, są zresztą bardzo mocnymi punktami całej płyty. Brzmienie ogólnie jest bardzo dobre, klarowne i przejrzyste, choć odpowiednio ciężkie, ale już pulsujący w tle basik to dopiero bajka! Wystarczy posłuchać sam początek utworu „Niezgoda” – ciary na plecach… Wokale Marossa to też kawał dobrej roboty. Te wszystkie jego ryki, krzyki, szepty i deklamacje potrafią zahipnotyzować. Dodatkowo jeszcze w jednym z utworów towarzyszy mu diwa polskiego gotyku, Anja Orthodox i wychodzi to naprawdę nieźle.
Muzycznie natomiast ten krążek także broni się znakomicie. Podoba mi się, że poszczególne utwory różnią się od siebie nieco klimatem, mamy tu kompozycje niemal przebojowe, są też nieco bardziej melancholijne, albo nawet stosunkowo agresywne, jak chociażby wspomniana wcześniej „Niezgoda”. Słucha się tego naprawdę przyjemnie, a mam wręcz wrażenie, że ten materiał z każdym kolejnym przesłuchaniem jeszcze zyskuje. Nie chciałbym tu może używać jakichś bezpośrednich porównań, albo bawić się we wskazywanie inspiracji. Beuthen porusza się po dość szerokim polu, umiejętnie łącząc w swojej muzyce elementy doom metalu, industrialu, a nawet alt-rocka czy gotyku. Spokojnie jednak, ten ostatni element z pewnością nie sprowadza się tutaj do smętnych melodyjek i zawodzenia o zawiedzionej miłości… Są to więc tereny niespecjalnie często ostatnio eksploatowane przez nasze rodzime kapele. „(Bez)duszny” nie jest jednak mocny słabością (albo wręcz brakiem) innych, lecz jest to po prostu bardzo mocny, ciekawy i dobrze wchodzący do głowy album, do którego jeszcze z pewnością powrócę.
Wyd. Zima Records, 2020
Lista utworów:
1. Wejdź
2. Pustka = początek
3. Na kropli łzy
4. Niezgoda
5. Nikt nie patrzy
6. W myślach
7. Najlepiej prawdę
8. Jestem
Ocena: +8/10
