NECRODEATH – NERAKA (EP)
(26 kwietnia 2020, napisał: Przem "Possessed")
Necrodeath to zespół, który szanuję od lat, wciąż pamietam jakie wrażenie wywarł na mnie ich album „Into the Macabre„, a co ważniejsze Ci goście przez 35 lat robia wciąż swoje, nie oglądając się na różne mody. Nie inaczej jest z ich najnowszą EPką „Neraka”. To wciąż ten agresywny black/ thrash co w latach 80tych. Oczywiście w dzisiejszych czasach są inne studia , inny sprzet, muzyka nie brzmni juz tak garażowo, lecz to co zawsze liczyło się w muzyce to było serce i bunt!!! A tego na najnowszym wydawnictwie Necrodeath nie brakuje.
„Inferno” rozpoczyna intro w starym stylu, jakiś głos puszczony od tyłu i dźwięki perkusji. Pojawia się świetny riff, a muzyka sunie niczym walec, zmiana riffu , kilka przejść perkusyjnych i wszystko nabiera kształtu z niebytu. Świetnie zaaranżowana druga gitara i… bomba wybuchła, szybkie tempo, świetne zagrywki gitarowe, a do tego dobrze znany nam głos Flegiasa. Krótki refren i szybka solówka. Necrodeath to już dziadki, ale takie od których młodzież powinna uczyć się czym jest metal. Rytm przechodzi w średni, zmiana riffu, zwolnienie, nalożone wokale, kolejna solówka, teraz dużo wolniejsza, kolejne zwonienie i przyspieszenie niczym kop w pysk. „Putrify” od razu ładuje ciosem między oczy. Szybkie tempo zwalnia wraz z melodyjnym riffem, a bania sama podskakuje, krótka solówka i ciekawie zaaranżowane zwolnienie kończace się już pelnoprawną solówką. Tempo przechodzi w marszowe, wokal schodzi w niższe rejestry, muzyka jeszcze zwalnia, trzymajac nas w zawieszeniu przed eksplozją dźwięków. Motoryka tego utworu jest bardzo zróżnicowana i w świetny sposób zaaranżowane sa partie poszczególnych instrumentów. Kolejne mocne uderzenie to „Succubus Rises” Szybka zwrotka, krótki refren, zwonienie i piekna gitarowa solówka, wszystko poukładane we właściwych miejscach. Zmiana rytmu i już łeb sam zaczyna podrygiwać , a nóżka tupać… Chwilę później muzyka zwalnia, by powrócić do pierwotnego średniego tempa. Kolejne zwolnienie przynosi z sobą monolog wokalisty kończący się przyspieszeniem i wymianą solówek pomiędzy gitarzystami. Kolejnym utworem jest „Flame Of Malignance” z płyty „Mater Of All Evil” i muszę przyznać, że zespól zadbał o dobrą jakość nagrania koncertowego. Brzmienie jest jakby niższe, cięższe na czym zyskuje odbiór muzyki, a na koniec otrzymujemy dość nietypowy cover „California Uber Alles” Dead Kennedys. Pieknie pracuje tutaj mięsisty bas, a w dodatku utwór jest zaaranżowany w całkiem inny sposób niż oryginał, a w jaki przekonajcie się sami. Zdecydowanie utwór ten w wykonaniu Necrodeath nabrał całkiem innego wyrazu.
Jak widać Włosi mimo wieku wciąż potrafią ugryźć szybko, mocno i skutecznie. Ich EPka to 19 minut muzyki, która pokazuje , że stara gwardia ma się bardzo dobrze i nie powiedziała jeszcze ostatniego słowa. Lata muzykowania sprawiają, że aranżacje są ciekawe, muzyka bez spiny, nadmiernego kombinowania. Efekt jest jeden, cios zrywający głowy z karków. Życzę więc chłopakom jeszcze wielu lat takiego napieprzania i zdrowia do tego.
Wyd. Black Tears of Death 2020
Lista utworów:
1. Inferno
2. Petrify
3. Succubus Rises
4. Flame Of Malignance (Live)
5. California Uber Alles (Dead Kennedys cover)
Ocena: 8,5 / 10
https://www.facebook.com/pages/Necrodeath/66524749485
http://www.necrodeath.net/
https://www.youtube.com/channel/UCnyWQ5NH0zMK7q7eh9pzTDA
https://www.facebook.com/blacktearslabel/
https://www.facebook.com/blacktearslabel/