Tulus – Old Old Death
(15 marca 2020, napisał: pjoter)
Z wiekiem zacząłem doceniać proste środki, a mniej trzepać chuj pod techniczny death metal i inne takie zawijasy. I potrzebę takiego luźnego granka spróbowałem zaspokoić nowym Tulusem. A do tego nieskomplikowanego naparzania dostajemy tu przecież też wokal tego malowańca z Khold (dobra, wiem, Tulus powstał wcześniej, spokojnie), który bardzo lubię. Otwieracz na ten przykład daje radę, jest skocznie. A „I Havet hos Ran” ze swoim riffem spokojnie mogłby wskoczyć na płytę Big Cyca, gdzieś pomiędzy „Makumbą” a „Kije Bejsbolowe”. I to robi robotę. A co nie robi to gdy robi się na tej płycie słodko, jak np. w „Folkefall”. No trochę przesada, panowie, z tymi cukierkami. Ale rozumiem, starość, chuj wbity w czyjeś zdanie, chcą zagrać słodko, to grają. No ale trudno się gniewać gdy chwilę później bańka sama lata do takiego „Grunn Grav” i jemu podobnych. No i to tylko 31 minut muzyczki, więc nawet jak się komuś nie spodoba, to trudno się gniewać o pół godziny. Ja się całkiem dobrze bawię przy tych krótkich szlagierach, a to jest chyba najważniejsze. Szkoda tylko, że okładka to straszny badziew z zeszytu nastolatka, no ale lepsze to niż warkoczyki z 1996. To już wolę dziesięciotysięczne drzewa w śniegu albo inne pola. Koniec końców dość solidny ten album im wyszedł, nieszokujący, rozrywkowy, parę razy można odpalić bez obawień. Ale chyba wolę jednak ostatni Khold.
Wyd. Soulseller Records, 2020
Lista utworów:
1. Hel
2. Jord
3. I Havet Hos Rån
4. Flukt
5. Folkefall
6. I Hinmannens Hånd
7. Grunn Grav
8. Ild Til Mørkning
9. Villkjeft
10. In Memoriam
Ocena: 6/10