Sons Of A Wanted Man – Kenoma
(14 marca 2020, napisał: Kudłaty)

Z niektórymi płytami jest tak, że patrząc z czysto gatunkowego punktu widzenia w ogóle nie powinniśmy się spotkać, a mimo to jednak nasze drogi się krzyżują i się poznajemy. No cóż, zarówno dla mnie, jak i dla Sons Of A Wanted Man lepiej by było gdybyśmy się jednak nie spotkali. Belgowie muzykę na swoim debiucie określają jako post black metal/atmospheric black metal, a ja do sympatyków tego połączenia raczej nie należę.
Największy plus tej płyty to całkiem dobra, czysta i klarowna produkcja (chociaż do Black metalu pasuje jak pięść do oka), wszystko brzmi tu ładnie i jest na swoim miejscu. Jako względny plus można traktować wokale, które po prostu nie są złe, szału nie ma, dupy nie rwie, ale słuchać się da. Trzecim i zarazem ostatnim plusem tego krążka jest jego pierwsze około 30 sekund, potem niestety wchodzą zwolnienia, a próby wprowadzenia jakiejkolwiek atmosfery kończą się na przesłodzonych, przaśnych, wręcz pedalskich melodyjkach, dopełnianych w dalszej części płyty przez damskie wokale, które powodują efekt odwrotny do zamierzonego. Jakby tego było mało, to na sam koniec dochodzi nuda, po pierwszych 5-10 minutach słuchania już miałem dość, a reszta raczej się wlokła i męczyłą niż sprawiała jakąkolwiek radość/satysfakcję, szczególnie powyżej drugiego odsłuchu.
Jest to granie modne, więc jestem przekonany że znajdą sie osoby, którym to się spodoba, ja natomiast trochę innych rzeczy w muzyce szukam, więc do tej płyty prawdopodobnie już ani raz nie wrócę.
Wyd. Les Acteurs de l’Ombre Productions, 2020
Lista utworów:
1. Kenoma
2. Serpentine
3. Canine Devotion
4. Under a Lightless Sky
5. Absent
6. Amor Fati
7. Pleroma
Ocena: 4/10
