Fabryka kości – W cieniu wieży
(27 grudnia 2019, napisał: Pudel)

Częstochowska grupa Fabryka kości nie należy do przesadnie płodnych zespołów – poprzedni materiał ukazał się sześć lat temu. No ale podobno nie ilość się liczy i tak dalej… Z jakością na płycie „W cieniu wieży” jest na szczęście całkiem nieźle, choć nie wiem czy aby na pewno nasze łamy sa najodpowiedniejszym miejscem dla takiego tworu jak Fabryka kości. Kwintet ze świętego miasta gra coś, co najłatwiej można by nazwać „mocnym rockiem”. Utwory są zbudowane na – zwykle naprawdę bardzo dobrych – „mięsistych” riffach z raczej metalowych rejonów, „mocny” jest też lekko chrypiący wokal. Ale osadzone to wszystko jest w raczej niespiesznych tempach, bez perkusyjnych szaleństw, karabinowej stopy i tak dalej. Czyli – cos jakby Metallica z Czarnej płyty i Loadów spotyka te bardziej przystępne płyty Pantery. A myślę, że i zwolennik Illusion, Proletaryatu czy nawet tych płyt Acid Drinkers, na których panowie trochę zaczęli kombinować z „nowocześniejszymi” brzmieniami coś tu dla siebie znajdzie. W sumie to było dużo tak grających kapel(choćby Hollow Sign z Wrocławia), które jednak jakoś wielkiej kariery nie zrobiły. Wydaje mi się, że z taką muzą jest ten problem, że dla metaluchów to trochę jednak zbyt „miętkie”, dla publiki juwenaliowo-studenckiej to może być już za mocne dołożenie do pieca. Fabryka kości broni się naprawdę fajnymi riffami(„Legion”!), zwartym, żywym brzmieniem płyty i ogólnie raczej przemyślanymi kawałkami – może nie będę do tego wydawnictwa wracał pasjami co tydzień, ale też żaden numer mnie nie znużył ani nie zdenerwował; wszystko jest na swoim miejscu, zaś zagrane bez zbędnego efekciarstwa gitarowe solówki naprawdę mogą się podobać. Momentami teksty troszkę walą po uszach, choć do częstej dla rockowych kapel pseudo poetyckiej grafomanii na szczęście tu dosyć daleko, a trafiają się też całkiem przyzwoite fragmenty. Można tez się zastanowić, czy nie bardziej by tu pasował inny(czystszy) wokal, choć wtedy byłoby to już inne granie. Ta płyta to totalnie nie „moje” dźwięki, ale nie dość, że bez problemu przetrwałem ileś tam odsłuchów, to jeszcze momentami naprawdę nieźle się przy tym bawiłem. Zespół balansuje na granicy między mocniejszym a bardziej melodyjnym graniem i dobrze mu to idzie – choć nie wiem czy jednak nie lepiej byłoby bardziej zdecydowanie pójść w którąś stronę.
Wyd. Własne zespołu, 2019
Lista utworów:
1. AK 47
2. Bańka
3. Dom
4. Spacer
5. Legion
6. Taniec
7. Miasto
8. Spójrz
9. Padlina
Ocena: 7/10
