RIPPER – SENSORY STAGNATION
(12 listopada 2019, napisał: Robert Serpent)

Ach ta Ameryka Południowa… Nie zastanawiałem się nigdy jaki jest procent zespołów, które pochodzą z tamtych pięknych regionów, a któreż to łykam jak pelikan. Nie będę się bawił w wyliczenia, bo nie lubię matematycznych zadań, wiem jedynie, że ten procent jest bardzo wysoki.
Myślę, że chilijski Ripper jest znany części maniaków, wszak mają już trochę wydawnictw na koncie, a i tułają się na scenie nie od wczoraj.
Chilijczycy wracają z pięcioutworową EP-ką, którą w chciwe i łaknące takiego grania łapska puściła Unspeakable Axe Records. I już pierwsze dźwięki otwierającego „Sensory Stagnation” instrumentalnego „Dissociation” spowodowały jakiś taki wewnętrzny spokój i uczucie relaksu. Ja wiem, że ktoś powie, iż niedobrze się już robi od tych zespołów hołdujących scenie z początku lat 90-tych. Odpowiem, że niedobrze to mi było wczoraj po imprezie firmowej i zbyt dużej ilości „rudej” jaką pochłonąłem.
Jak można wywnioskować z powyższych słów, mamy do czynienia z metalem starej szkoły, ale nie z bezczelnym kopiowaniem mistrzów (!) i tutaj należy położyć nacisk na te słowa. Któż z nas nie wraca z rozkoszą do wszesnych albumów Death, Atheist, Pestilence czy z drugiej strony starego Kreatora. Taki jest właśnie Ripper. Pięć kawałków wchodzących w skład „Sensory Stagnation” to wielki ukłon w stronę minionych lat. Chropowate brzmienie (nie jakieś głaskane i odrzucające klarownością), agresywny wokal (a’la Vincent z pierwszych dwóch albumów wiadomo kogo), szybkie i bardzo szybkie riffy (z okazjonalnymi zwolnieniami na złapanie oddechu) okraszone zgrabnymi solówkami gitarowymi i bardzo wyraźnymi partiami basu co jakiś czas wysuwającego się do przodu, a uwierzcie mi basista nie jest w Ripper statystą i wie co zrobić ze swoim instrumentem.
Niby nic nowego nie dostajemy, ale z muzyki Ripper bije taka szczerość i radość grania, że człowiek ulega zarażeniu już po pierwszych dźwiękach „Sensory Stagnation”. Nie jestem osobą, która na siłę szuka w muzyce kwadratowych jaj i chociaż nie mam problemów z różnymi „wynalazkami” to najbliżej mi do zespołów, które uczyły mnie od podstaw, że się tak wyrażę. Muzyka ma za zadanie cieszyć człowieka i tak właśnie się czuję obcując z dźwiękami Chilijczyków. Płytka trwa nieco ponad 20 minut, ale już widzę te wszystkie uśmiechnięte i nieco przytyrane życiem twarze, zakochane w death/thrash metalu z okresu lat jego świetności, podczas obcowania z muzyką Ripper. Takich płyt nigdy zbyt wiele, a chilijska scena rośnie coraz bardziej w siłę. A mnie to cholernie cieszy…
Wyd. Unspeakable Axe Records, 2019
Lista utworów:
1. Dissociation
2. The Unreal
3. Sensory Stagnation
4. Like a Sacrilege
5. Terror Streets
Ocena: 8/10
