In Hell’s Duty – Deep Grey Light
(21 października 2019, napisał: Prezes)
Stosunkowo rzadko trafiają do nas takie nieco „lżejsze” rzeczy, z pogranicza rocka i metalu, a opisywany niżej In Hell’s Duty takie właśnie rejony reprezentuje. Z tego co udało mi się ustalić to panowie mają na koncie już jedną EPkę, a „Deep Grey Light” jest ich pełnoczasowym debiutem. Wyszperałem też, że przy okazji promocji tego właśnie krążka pojawili się nawet w… Teleekspresie, więc wygląda na to, że chcieliby uderzyć ze swoją muzyką do jak najszerszego grona odbiorców. Oczywiście nie można mieć im tego za złe, a przyznać trzeba uczciwie, że naprawdę mają z czym do ludzi uderzać. Oczywiście chodzi mi bardziej o fanów lżejszych odmian metalu, niż o przeciętnego czytelnika metalrulez ze spaczonym gustem muzycznym. Debiutancki album „In Hell’s Duty” jest bowiem bardzo przystępny i łatwo przyswajalny praktycznie pod każdym względem… ale nie zrozumcie mnie źle, to nie zarzut. Widać (i słychać zresztą), że ci panowie doskonale wiedzą czego chcą, wiedzą nawet jak to osiągnąć. Wszystko tutaj, począwszy od oszczędnej, ale ciekawej oprawy graficznej, poprzez brzmienie aż po poszczególne utwory jest dobrze wykalkulowane i ma do ludzi trafiać. Muzycznie mamy tu balansowanie na granicy lżejszego metalu i mrocznego rocka. Szczerze mówiąc już przy pierwszych odsłuchach dość mocno skojarzyło mi się to z tym, co robił Sentenced w ostatnich latach swojej działalności. Jest więc dużo melodii, mocno zakrapianych melancholijnym posmakiem, jest sporo spokojniejszych motywów i wolniejszych pasaży, ale także dużo dobrego, rock’n’rollowego grania z całkiem pokaźnym ładunkiem energii (tak, tak… i „z pazurem” też). Naprawdę podobają mi się tutaj linie gitar. Może nie są specjalnie odkrywcze, ale przyjemnie się ich słucha. Świetnie wypadają też (momentami nawet lekko łzawe), klasycznie rockowe solówki. Brzmienie całości jest dość ciepłe, bardziej rockowe, niż metalowe, ale idealnie pasuje do takich właśnie dźwięków. Sporym atutem jest tutaj także wokalista czyli Radosław Żerko. Gość śpiewa dość czysto i to nawet w tych wyższych partiach, po które nie boi się często sięgać. Zazwyczaj taki sposób śpiewania wywołuje u mnie reakcje uczuleniowe, ale tym razem o dziwo tak nie było.
Moim zdaniem jest to naprawdę dobry krążek, który może trafić do szerszego grona odbiorców, zainteresowanych „cięższym brzmieniem”. Fani wspomnianego wyżej Sentenced, albo choćby Tribulation (tylko bez agresywnego wokalu) mogą spokojnie sprawdzić ten krążek.
Wyd. self-released, 2019
Lista utworów:
1. Whisper Me The End
2. Deep Gray Light
3. Inside The Dust
4. The Sun That Dies Above
5. In Hell’s Duty
6. Forbidden
7. Burn Into The Night
8. All But Faith
9. Follow The Shadows
10. Blood Like Mirror
Ocena: +7/10