The Odours – Stench Chants
(26 lutego 2006, napisał: F.G. Superman)

W życiu należy mieć marzenia, jedni pragną wydłubać sobie z pępka zalegający tam brud posługując się łyżką do obuwia, inni próbują rozłączyć wagony kolejowe za pomocą własnego nosa, a jeszcze inni marzyciele nieustannie śnią o przeniesieniu się do piwnego El Dorado, gdzie sobotni wieczór w knajpie nigdy się nie kończy, a poranne wstawanie do pracy w poniedziałek jest tylko mitem wymyślonym żeby straszyć małe dzieci. Co w takim razie kręci przesympatycznych chłopaków z THE ODOURS (nazywanych już, tu i ówdzie, WODORSAMI)? Na moje ucho i oko są to wszelkiego rodzaju obrzydliwości. No, bo co powiecie na takie tytuły numerów: „Let us decay”, „Saliva beverages” czy mój ulubiony „Period – blood tea”? Tak, ci, którzy mają przynajmniej podstawowe wykształcenie z zakresu muzyki żelaznej wiedzą już, że załoga THE ODOURS para się wykonywaniem grind core’a. Próżno tu szukać zawijasów kompozytorskich w stylu MORBID ANGEL czy klimatu MY DYING BRIDE. Fani Madonny też mogą poczuć się ździebko rozczarowani, a nawet zatrwożeni tym, co razem zmajstrowały odorki. Ludzie, świnie tu kwiczą, zabawki pierdzą, a rozrzedzona zawartość jelit wypływa pod dużym ciśnieniem wprost do ust ociekających śliną! Jakoś specjalnie nie byłem nigdy fanem takich akcji, ale zapewniam, że po przesłuchaniu „Stench chants” przeprosiłem się z pierwszymi płytami CARCASS, IMPETIGO, a MORTICIAN zapuszczam sobie podczas gotowania rosołu. Materiał jest jak dla mnie przebojowy. Numery wpadają w ucho i telepią się po głowie przez dłuższy czas rozwalając obszary w mózgu odpowiedzialne za bycie przyzwoitym. Gitara, dwa basy i maszynka na „Stench chants” robią taką masakrę jak członek młodzieży wszechpolskiej budzący się po imprezie na dyskotece dla gejów i lesbijek. Nic nowego, a jednak słucham chłopaków i po zakończeniu mam ochotę posłuchać jeszcze raz. Mogliby następnym razem dołączyć słowa na wkładce, jeśli takowe posiadają, bo Wojtas (MOULDED FLESH) chrumka tu jak zawodowy tucznik i nie wiem czy teksty pisane są trzynastozgłoskowcem czy wierszem białym!!! Dla wszystkich, którzy po przesłuchaniu autorskich numerów WODORSÓW, ciągle mają wątpliwości gdzie ten szalony kwartet szukał inspiracji zespół nagrał trzy kowery: IMPETIGO „Dis-organ-ized”, AHUMADO GRANUHO „Le ketamin” i AGATHOCLES „Sqeeze anton”. Czy trzeba coś dodawać? Ano trzeba, bo na demo pojawił się gość specjalny, a mianowicie Jacek Hiro (włosy kręcone – w odróżnieniu od autorów analizowanego materiału), który spryskał ten cały smród odrobiną swojego gitarowego dezodorantu. Jak widzicie i mam nadzieję usłyszycie dzieje się tu dzieje, więc piszcie do nich i proście na swoich ropiejących kolanach o ich zalatujące zepsutym salcesonem demo. Nie zapomnijcie też zobaczyć ich na żywo, bo potrafią dokopać w to miejsce gdzie poświata księżyca nie dochodzi. Jak to mówił Kupa – ja jestem na tak.
Lista utworóó
1. Portal to odourgeddon
2. Let us decay
3. Possessed by farting toys
4. The ode to meat
5. Thrilled with festering orifice
6. Half – drowned and asphyxiated in waste
7. Lobotomy with faeces
8. Lungs stuffed with tights
9. Saliva beverages
10. Tits sudorrhea
11. Lounder your bra
12. Longing for gauged rectum
13. Apocalyptic nosebleed
14. Infamous glottal collapse
15. Bladder in formaline
16. Arse amandi
17. Stenchbound
18. Revel in bukkake
19. Renaissance excrements
20. Feth’or ancestors
21. Period – blood tea
22. The odours family saga
23. Dis-organ-ized (IMPETIGO)
24. Le ketamin (AHUMADO GRANUHO)
25. Sqeeze anton (AGATHOCLES)
Ocena: +7/10
